Ban na diesla. W USA poszli dalej niż UE. Teraz UE musi zrobić tak jak USA
To nie jest tak, że w Brukseli wierzą, że kiedy wszystkie kraje należące do UE ograniczą emisję do atmosfery dwutlenku węgla, metanu i innych świństw, to uchronią przed kryzysem klimatycznym cały świat. Mechanizm jest nieco bardziej złożony. Właśnie nadarzyła się świetna okazja, by go omówić. Chodzi o zakaz eksploatowania samochodów ciężarowych z silnikami wysokoprężnymi, który wprowadza Kalifornia.
Jeśli ktoś wam wmawia, że tylko Unia Europejska podejmuje „irracjonalne” decyzje w stylu Fit for 55, banując samochody spalinowe, to guzik prawda, bo równie restrykcyjne prawo wprowadzane jest na całym świecie. Regulacje ograniczające eksploatację samochodów spalinowych w tym samym czasie, co UE, zamierza wprowadzić połowa amerykańskich stanów, a także kilka chińskich prowincji.
Na dodatek niektóre z tych regionów mają o wiele bardziej radykalne pomysły niż urzędnicy w Brukseli. Przykład? Ostatni pomysł Kalifornii, żeby na terenie stanu wprowadzić całkowity zakaz przewożenia towarów ciężarówkami napędzanymi olejem napędowym.
Kalifornia banuje ciężarówki z silnikiem wysokoprężnym
Regulacje zakładają, że począwszy od 2036 roku, w Kalifornii nie będą sprzedawane żadne nowe ciężarówki o średniej i dużej ładowności – czyli nie tylko typowe krążowniki szos, ale również dostawczaki i śmieciarki – a także wszystkie inne auta, które załapią się na wyznaczony przez władze stanowe limit, a są napędzane paliwami kopalnymi.
Dodatkowo władze Kalifornii chcą, żeby firmy transportowe operujące na terenie stanu całkowicie wymienili flotę na bezemisyjną do 2042 r.
Do tej pory nikt na świecie nie poszedł tak daleko. Po kalifornijskich drogach w ciągu roku porusza się 1,8 mln ciężarówek, w tym wiele należących do logistycznych potentatów, jak FedEx, UPS czy Amazon. No i właśnie władze stanu postawiły im ultimatum: jeśli chcecie przewozić towary po naszych drogach, musicie to robić elektrykami albo truckami na wodór…
Brzmi jak nawiedzony ekoświr? Błąd. CARB to instytucja działająca przy władzach stanowych, której członkowie powoływani są przez gubernatora i zatwierdzani przez senat, na dodatek w cywilu Kracov to szanowany kalifornijski prawnik.
Koncerny paliwowe buntują się przeciwko przepisom
Oczywiście decyzja o banie na ciężarówki napędzane dieslem, poparta płomiennymi przemowami jak powyższa, mocno złości producentów paliw, kierowców i firmy transportowe.
Jim Verburg z Western States Petroleum Association (stowarzyszenie zrzeszające przedsiębiorstwa paliwowe działające na zachodzie USA), uważa, że wiele firm nie będzie w stanie zastosować się do nowych wymogów i zostanie wypchniętych ze stanu.
Branża TSL w USA biadoli, że w tej chwili elektryczne ciężarówki są ponad dwukrotnie droższe od tych na diesel, a ich zasięg mocno ograniczony, bo wciąż są problemy ze stacjami ładowania, a sam proces napełniania akumulatora trwa wiele godzin. Wszystko na nic. Władze stanowe Kalifornii uznają, że do wejścia przepisów jest tyle czasu, że ceny bezemisyjnych ciężarówek zdążą jeszcze na pewno mocno się obniżyć, a niedogodności związane z ich eksploatacją znacząco się zmniejszą.
Ciężarówki mogą nie pojeździć w Kalifornii
Decyzja Kalifornii jest bardzo ciekawa, ponieważ do tej pory to Europa nadawała ton zielonej rewolucji. To parcie do zmian proklimatycznych Brukseli cały czas jest wykoślawiane przez różnych gagatków, którzy zamieszczają w internecie mapki, z zaznaczoną na zielono malutką Europą i pytaniem, w jaki sposób zamierzamy zmienić klimat na całym, tak ogromnym przecież, świecie. Nie dajcie się zwieść, bo nie areały tu chodzi, a o siłę unijnej gospodarki.
Spójrzcie na globalny handel zagraniczny, Unia Europejska to drugi gracz, plasujący się tuż po Chinach i przed USA. Jeśli to Stary Kontynent narzuca sobie wysokie standardy dotyczące emisyjności, to inni gracze, chcąc sprzedawać towary na naszym ogromnym rynku, też muszą się do nich dostosować. I robią już tak i Chiny, i USA, a także Japonia czy Korea Południowa.
Żeby nie było, ten mechanizm działa w obie strony. Ban na spalinowe ciężarówki za oceanem odczuje też Europa. Organizacja Transport & Environment tłumaczy, że jeśli producenci na Starym Kontynencie nie zaczną produkować ciężarówek elektrycznych i na wodór, to stracą rynek.
I dodaje, że jeśli UE nie podejmie wyzwania, globalna dominacja producentów ciężarówek będzie zagrożona.
Fedor Unterlohner, kierownik ds. transportu w T&E, uważa, że Kalifornia przyjęła najambitniejsze na świecie przepisy ograniczające emisję zanieczyszczeń z samochodów ciężarowych .
Na razie w UE debatuje się nad propozycją ograniczenia emisji dwutlenku węgla o 45 proc. dla nowych samochodów ciężarowych w 2030 r. i o 90 proc. w 2040 r. T&E uważa, że ten pierwszy limit powinien zostać zwiększony do 65 proc.