REKLAMA

Poznajcie anty-Gretę z Niemiec. Ma 19 lat i uważa globalne ocieplenie za „antyludzką ideologię”

Klimatyczni denialiści bardzo szybko uczą się nowoczesnego PR-u. To już nie kilku leśnych dziadków, którzy z posępnymi minami tłumaczą, że zmiany klimatu nie są sprawką człowieka. Na froncie postawiono teraz Naomi Seibt. Młoda, blondwłosa Niemka ma być odpowiedzią na Gretę Thunberg. Taką w wersji dla zdrowo myślących.

Zmiany klimatu. Poznajcie antyGretę z Niemiec. Ma 19 lat i uważa globalne ocieplenie za „antyludzką ideologię”
REKLAMA

Nie chcę, żebyście panikowali. Chcę, żebyście myśleli

– zwraca się do widzów 19-letnia Niemka Naomi Seibt.
REKLAMA

Nastolatka w nagraniach dostępnych na YouTube tłumaczy, że jako młoda dziewczyna dorastała otoczona histerią dot. zmian klimatu. Oburza się na określenie „denialista klimatyczny”, sugerując, że tworzy one automatyczne skojarzenie z osobami zaprzeczającymi Holocautowi. Najczęściej oglądany film, opublikowany siedem miesięcy temu, ma 176 tys. wyświetleń i nosi tytuł „Zmiana klimatu - po prostu gorące powietrze…?”

Seibt tłumaczy, że wierzy w naukę i wolność słowa. Klimatyczny alarmizm? To haniebna, antyludzka ideologia – nie ma wątpliwości. Jej cel jest jasny. Przekonać opinię publiczną, że działalność człowieka ma mocno ograniczony wpływ na jego otoczenie.

Nie chcę, by ludzie przestali wierzyć w zmiany klimatu spowodowane przez człowieka. Ale czy emisje CO2 spowodowane przez nas mają tak duży wpływ na klimat? To niedorzeczne

– powątpiewa.

W ten właśnie sposób walka z aktywistami klimatycznymi wkracza na nowy poziom. Twarzą sceptyków przestają być postacie pokroju prof. Williama Happera - ekscentrycznego fizyka, przekonującego, że im więcej dwutlenku węgla w atmosferze, tym lepiej.

Odpowiedź na Gretę?

Wizerunek Niemki jest perfekcyjnie przemyślany. Uderza w najczulszy punkt Grety Thunberg, czyli emocjonalność, którą uwielbiają punktować jej przeciwnicy. Spójrzcie, po jednej stronie mamy rozhisteryzowaną dziewczynkę, po drugiej niemal dorosłą, wyważoną młodą kobietę – zdają się sugerować osoby odpowiadające za PR Naomi Seibt.

Z tym „zdają się sugerować” być może nawet lekko przesadziłem. Taka teza pada niemal wprost. W nagraniu z profilu amerykańskiego konserwatywnego think tanku Heartland Institute mamy bezpośrednie zestawienie obu dziewczyn. Poziom manipulacji taki, że TVP wymięka. Mistrzowska jest szczególnie puenta, w której twórcy klipu pokazują zdjęcia Naomi i Grety zadając widzowi pytanie: Która z nich wygląda na rozsądniejszą?

Zerknijcie zresztą sami:

Kto stoi za Naomi?

Przeciwnicy Grety Thunberg lubią dopatrywać się niejasnych połączeń między nią, a osobami, które rzekomo zarabiają na forsowaniu koncepcji zmian klimatu. Mocno to wszystko naciągane. Prawdziwie ciekawe są jednak powiązania między Seibt a Heartland Institute.

Nastolatka jest bowiem mocno promowana przez instytut. Nie jest też żadną tajemnicą, że HI jest finansowany przez koncerny paliwowe. W trakcie COP24 w Katowicach analitycy think tanku zachwycili polskich górników

Nie ma naukowego konsensusu co do powodów i konsekwencji zmian klimatycznych

– pisali we wspólnym stanowisku James Taylor (reprezentujący Heartland Institute) i górnicza Solidarność.

Tyle poglądów. Spójrzmy teraz na liczby. Według obliczeń socjologa Roberta Brulle organizacje negacjonistyczne dostają rocznie 900 mln dol. Na liście jest 91 think-tanków.

Ciekawe rozwinięcie tego tematu dało nam jednak dopiero śledztwo niemieckiego serwisu CORRECTIV i programu telewizyjnego Frontal 21. Zdaniem reporterów do Heartland Institute na umacnianie sceptycyzmu wobec zmian klimatycznych trafia co najmniej 2 mln dol. rocznie.

Dziennikarze, podając się za przedstawicieli koncernów motoryzacyjnych i energetycznych, otrzymali od instytutu ofertę, by wyłożyć nieco pieniędzy na stół. Za co?

Instytut Heartland w grudniu 2019 r. rozpoczął współpracę z popularną młodą niemiecką osobowością z YouTube Naomi Seibt

– padło w propozycji.  

Greta czy Naomi?

REKLAMA

Mamy dwie nastolatki. Obie apelują; słuchajmy naukowców. Jedna z nich powołuje się przy tym na naukowy konsensus (97 proc. prac naukowych), mówiący, że zmiany klimatu są spowodowane działalnością człowieka. Druga go kwestionuje, podpierając się wolnością słowa.

Wynik tego starcia jest dla mnie oczywisty. Boje się jednak czegoś innego. W ferworze walk na racje nastolatek ucieka nam gdzieś clou całego sporu. A od jego rozwiązania zależy przecież przyszłość nas wszystkich.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA