Czas na minimalną cenę alkoholu. I na regulacje sprzedaży napojów z procentami w internecie. I na jeszcze kilka bardzo poważnych zmian w prawie dotyczących alkoholu. I szkoda tylko, że potrzeba było alkotubek, żeby ruszyć lawinę, bo inaczej politycy woleli siedzieć cicho w kącie.
Mam wrażenie, od lat nikt nie zrobił tyle dla ograniczenia spożycia alkoholu w Polsce co Jan Śpiewak i innowacyjny producent alkoholu, który postanowił go pakować w saszetki wyglądające jak opakowania musów owocowych dla małych dzieci. Serio. Gdyby nie alkotubki, w Ministerstwie Zdrowia nadal siedzieliby z założonymi rękami, czasem tylko sięgając do czoła, by się podrapać.
A tak, marszałek Sejmu Szymon Hołownia nazwał alkotubki „złem w czystej postaci”, palcem pogroził premier i tak oto zło stało się dobrem w czystej postaci, bo skłoniło Ministerstwo Zdrowia do działania.
Tak zmieni się sprzedaż alkoholu
Te działania zapowiedział wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny w Programie Pierwszym Polskiego Radia, mówiąc że resort prowadzi prace nad zmianami w ustawie o wychowaniu w trzeźwości. Jakie? Po pierwsze ustalona zostanie cena minimalna 1 grama alkoholu. W tej sytuacji nie byłoby już akcyzy na piwo, wino czy mocniejsze trunki. Och, doskonale, w końcu lobby piwne przestanie się kłócić z lobby alkoholi mocnych, robiąc przy okazji Polakom wodę z mózgu.
Po drugie zwiększone zostaną kary za niewłaściwą sprzedaż alkoholu
Po trzecie zostaną wprowadzone bardziej restrykcyjne zasady dotyczące promocji alkoholu.
Po czwarte koniec promocji 2+1 gratis i innych wielopaków, które zachęcają, by kupować więcej zamiast mniej.
Po piąte, prawdopodobnie uregulowana zostanie także kwestia opakowań alkoholu.
To jest jedna z metod, aby nie dopuszczać w przyszłości do nowych, że tak powiem, inwencji, ponieważ, branża mówi, że nas wyprzedza. To nie do końca jest prawda, ale (...) my musimy bardzo daleko patrzeć w przyszłość i być bardzo jednoznaczni
- mówił wiceminister w radio.
Ciekawe, że nagle dopiero teraz zrobił się taki pilny.
Więcej o alkoholu przeczytasz na Spider’s Web:
Ej, a wiecie, że to wy wydajecie koncesje na sprzedaż alkoholu?
A jeszcze ciekawsze, że nagle się obudził, że alkohol jest zbyt dostępny.
W Polsce mamy jeden punkt sprzedaży alkoholu na 302 mieszkańców. Proszę sobie wyobrazić, jakby w każdym bloku był punkt sprzedaży alkoholu. W większym bloku 300 osób na pewno mieszka. To są zatrważające dane
- mówił wiceminister.
Hej, o tych danych trąbi się w Polsce od lat - to może po prostu niech państwo zacznie wydawać mniej koncesji na sprzedaż alkoholu? Tak, to aż takie proste! To państwo decyduje o tym, kto i gdzie może sprzedawać alkohol, nie rozumiem więc, dlaczego bezsilnie płacze, że sklepów jest za dużo. Toż to absurd.
Po szóste, wiceminister uderzył w internetową sprzedaż alkoholu.
W naszym rozumieniu jest patologią i na to wszystko nakładają się dzieci, młodzież, jest za duża dostępność. Jest sporo do zrobienia i muszę powiedzieć, nie będę tego ukrywał, istnieje lobby, które jest temu przeciwne i to jest dosyć głośne lobby
- podsumował wiceminister zdrowia.
Serio? Od lat wiadomo, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości handlu alkoholem przez internet nie zabrania, tylko dlatego że powstała, kiedy internet nie istniał. Wystarczyło to uzupełnić i po kłopocie. Jakoś nikomu jednak się nie chciało, co znaczy, że politycy temu lobby ulegali. Znowu - sami jesteście winni tam na wiejskiej, a płaczecie, jakby wam to zrobił zły duch.
I nie przyjmuję wyjaśnień, że to nie my rządziliśmy ostatnie osiem lat, bo opozycja może składać własne projekty ustaw i jakoś tego nie zrobiła. Tak na marginesie, od miesięcy słyszymy o ograniczeniach w nocnej sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych i do dziś nie opublikowano żadnego projektu nowelizacji ustawy, a sprawa jest prosta.