REKLAMA

Wydali miliardy dolarów na nowe samoloty. I co? Schowali je do garażu

Katarczycy kupili airbusy A350 za ciężkie pieniądze, po czym zamknęli je w garażach i nie chcą pokazywać światu. Dlaczego? Bo schodzi z nich farba. Zdaniem przewoźnika problem jest nie tylko estetyczny, ale stwarza też zagrożenie dla bezpieczeństwa. Airbus do niczego się jednak nie przyznaje. Czeka nas więc bitwa na noże, w której stawką jest reputacja słynnego europejskiego producenta. Airbus z pewnością nie chciałby, by jego dzieło zostało zapamiętane jako jego „odpowiedź" na Boeinga 737 Max.

Airbus też ma swoje 737 Max. Znana linia kupiła od samoloty, a teraz boi się nimi latać
REKLAMA

(fot: Youtube/Lotnisko Chopina)

REKLAMA

Oficjalnie problemy z Airbusem A350 nie dotyczą konstrukcji samego modelu, ale partii wyprodukowanej dla Qatar Airways. Europejski regulator ogłosił, że samolot jest bezpieczny i zezwolił na jego wykorzystywanie w przestrzeni powietrznej. Sęk w tym, że Katarczycy złożyli ogromne zamówienie, a teraz twierdzą, że wyprodukowane dla nich maszyny strach wzbić w niebo.

Dziennikarze Reutera widzieli dwie z nich i mówią o uszkodzeniu powierzchni końcówek skrzydeł, ogona i kadłuba. Łącznie w hangarach należących do katarskiego przewoźnika stoją 23 samoloty. Airbus twierdzi, że uszkodzenia na powierzchni są efektem zastosowanej przez niego technologii. Efektem ubocznym, może i niezbyt estetycznie wyglądającym, ale całkowicie nieszkodliwym.

Jego klient ma zgoła odmienne zdanie. Dziennikarze wspominają zresztą, że na egzemplarzach, które oglądali, znajdująca się między farbą a kadłubem ochronna siatka odgromowa „wydawała się odsłonięta i skorodowana". Katarczycy żądają gruntownej analizy bezpieczeństwa.

Spór z Airbusem znalazł swoją kontynuację w sądzie

Co ciekawe, z pozwami ruszyły obie strony. Qatar Airways domaga się okrągłego miliarda dolarów od francuskiego producenta za brak reakcji na reklamacje, co skutkowało przymusowym uziemieniem A350. Model ten stanowił aż 40 proc. szerokokadłubowej floty przewoźnika.

Z drugiej strony do sądu poszedł też Airbus. Producent chce od linii lotniczej 220 mln dol. za dwa samoloty, które wyprodukował dla Katarczyków, a których to jego klienci nie chcą dzisiaj odebrać.

Szarpanina z Qatar Airways może mieć dla Airbusa fatalne skutki

Zagrożenie bezpieczeństwa zgłosiła tylko jedna linia, ale Reuters twierdzi, że problemy ze schodzącą farbą może mieć też Etihad, Lufthansa, Finnair i Air France.

Na otwartą wojnę poszli jednak wyłącznie Katarczycy. Co stanie się w przypadku sukcesu? Jeżeli sąd uznałby, że roszczenia Qatar Airways były zasadne, oznaczałoby to, że poddawanie w wątpliwość bezpieczeństwa A350 miało sens, a linie dostały samoloty, które należy nieustannie łatać, by nie narażać pasażerów.

To byłaby potężna wtopa. Z gatunku takich, jakich Airbus z pewnością wolałbym uniknąć. Tym bardziej że Francuzi są ostatnio w bardzo dobrym położeniu ze względu na kryzys swojego największego rywala - Boeinga. Amerykanie mają duże kłopoty z dostarczaniem nowych samolotów. Wciąż ciągnie się też za nimi smród związany z aferą z ukrywaniem wad 737 Max, które doprowadziły lata temu do dwóch katastrof lotniczych.

REKLAMA

Spekuluje się zresztą, że Boeing przeniósł swoją siedzibę bliżej Waszyngtonu, by mieć łatwiejszy dostęp do rządowych kontraktów. Z boku wygląda to na lekką kapitulację i oddanie pola Airbusowi. Ale żeby ten ostatni skorzystał z tej szansy, musi obronić swój sztandarowy projekt. A jak widać, czeka go tutaj długa droga.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA