REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Tania energia dla milionów Polaków! Kasa zrobiła swoje, koniec blokady

To już przesądzone. Po latach czekania, zwodzenia i przekładania terminów wielkimi krokami zbliżamy się do nowelizacji ustawy wiatrakowej i tym samym modyfikacji zasady 10H, która bardzo skutecznie przez lata blokowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Ale to wcale nie znaczy, że wszyscy, jak jeden mąż, zmienili zdanie na ten temat w Zjednoczonej Prawicy i teraz już kochają turbiny miłością do grobowej deski. To nic innego jak pragmatyzm partyjny. Usunięcie z polskiego prawa zasady 10H wszak stanowi jeden z kamieni milowych, od realizacji których Bruksela uzależnia wypłatę pieniędzy Polsce w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

25.01.2023
13:51
Tania energia dla milionów Polaków! Kasa zrobiła swoje, koniec blokady
REKLAMA

Może spór z Brukselą osiąga największą temperaturę w sprawie sędziów i wymiaru sprawiedliwości, ale w żadnej mierze nie jest jedynym obszarem, w którym mamy w Warszawie zdecydowanie inne zdanie niż Komisja Europejska. Jednym z takich przykładów jest zasada 10H, zgodnie z którą nowe turbiny wiatrowe można budować w odległości co najmniej 10-krotnie większej od wysokości wiatraka z łopatami, czyli 1,5-2 km od zabudowań mieszkalnych.

REKLAMA

Rząd już co najmniej kilka razy zapowiadał zmianę tych przepisów. To miało nastąpić m.in. zaraz po ubiegłorocznych wakacjach. Potem politycy Zjednoczonej Prawicy bili się w pierś i obiecywali, że zasadę 10H raz na zawsze pożegnamy w 2022 r. Teraz rzecznik rządu Piotr Müller zapewnia, że temat będzie raz na zawsze zamknięty na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które zaplanowano od 25 do 26 stycznia. Wszystkim podobno bardzo zależy na szybkim tempie prac. Ale to nie przez chęć zmiany w polskim miksie energetycznym. Powód tego legislacyjnego przyspieszenia jest bardzo banalny: chodzi o pieniądze z KPO.

Zasada 10H zniknie, nastanie 500 metrów od rządu

To, że na szali tym razem są konkretne pieniądze z KPO, bez których Zjednoczonej Prawicy ciężko będzie w tym roku walczyć o trzecią kadencję z rzędu, daje pewność, że tym razem nie będziemy świadkami odkładania na bok nowelizacji zasady 10H, z czym w ostatnich kilku latach mieliśmy parę razy do czynienia. Do Sejmu trafiła w sumie osiem projektów, ale zgodnie z przewidywaniami w grę wchodzi wyłącznie ten rządowy. Połączone sejmowe komisje energii, klimatu i aktywów państwowych, a także samorządu terytorialnego i polityki regionalne odrzuciły siedem projektów i ostał się ten od rządu Mateusza Morawieckiego. 

Co zakłada nowelizacja zasady 10H? W pierwszej kolejności proponuje się, żeby o lokalizacji elektrowni wiatrowych na lądzie decydował miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Po drugie minimalna odległość turbin od zabudowy ma wynieść 500 metrów. To zasada, która ma obowiązywać nie tylko dla nowych elektrowni, ale również dla tych, które już istnieją. Proponowane regulacje zakładają dalej, że prezes Urzędu Dozoru Technicznego co pięć lat ma weryfikować kompetencje i zasoby podmiotu prowadzącego usługi serwisu technicznego elementów technicznych elektrowni wiatrowej. Jest jeszcze rządowa autopoprawka, z grudnia 2022 r. Zgodnie z nią inwestor ma mieć obowiązek przekazywania 10 proc. mocy zainstalowanej na rzecz mieszkańców gminy, na której terenie jest elektrownia wiatrowa.

Energia z wiatru da nam niezależność od węgla i gazu z Rosji

To regulacyjne przyspieszenie, od którego już chyba nie ma odwrotu, cieszy ekspertów, którzy wyliczają do 2030 r. same korzyści dla polskiej gospodarki z tego tytułu. Raport Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) pokazuje, że nowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51 do 97 tysięcy nowych miejsc pracy. W tym czasie, dzięki nowelizacji zasady 10H, ma też powstać od 6 do 10 GW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych, co z już istniejącymi dałoby łącznie 18-20 GW.

REKLAMA

Biorąc pod uwagę ten potencjał, w ciągu kilku lat moglibyśmy zupełnie uniezależnić się od dotychczas sprowadzanego z Rosji węgla czy gazu właśnie poprzez rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Ta technologia zagwarantowałaby nam samodzielność wytwórczą - nie ma cienia wątpliwości Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

I ma być to też oczekiwana społecznie zmiana w przepisach. Ostatnie badania skazują, że już ponad 80 proc. Polaków chce rozwoju lądowej energetyki wiatrowej.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA