REKLAMA

Duża zagraniczna linia lotnicza chce latać z CPK! Takiego newsa się nie spodziewałem

O przewoźnikach, którzy mieliby latać z Centralnego Portu Komunikacyjnego, nie mówi się zbyt wiele. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że inwestycja jest w powijakach, a spółce CPK brakuje nawet gruntu pod budowę lotniska. Okazuje się jednak, że odległa perspektywa uruchomienia lotniska nie przeszkadza jednemu z dużych przewoźników działających na terenie Europy.

Duża zagraniczna linia lotnicza chce latać z CPK! Takiego newsa się nie spodziewałem
REKLAMA

Turkish Airlines to narodowy przewoźniki Turcji, a o zmianach dotyczących polityki firmy informuje osobiście gabinet prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdogana. Właśnie dlatego słowa ambasadora Turcji na temat CPK wypada brać absolutnie na poważnie. W rozmowie z „Rynkiem Lotniczym” Cengiz Kamil Firat stwierdził, że byłoby idealnie, gdyby Turkish Airlines mogło latać do większej liczby miast w Polsce niż obecnie. Także do Centralnego Portu Komunikacyjnego, pod warunkiem że – zaznacza ambasador – lotnisko w ogóle powstanie.

REKLAMA

Linie lotnicze ostrożnie wypowiadają się o CPK

Jeżeli się nie mylę to stanowisko ambasadora Turcji jest pierwszą tak odważną wypowiedzią dotyczącą przyszłości przewoźnika na Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Przedstawiciele przewoźników wypowiadają się w tym temacie dość ostrożnie. Swego czasu Lufthansa chwaliła na przykład pomysł przekierowania punktu ciężkości w stronę obsługi ruchu cargo. Odnośnie pojawienia się w porcie w roli linii obsługującej pasażerów, czołowi przewoźnicy kontynentu jednak milczą.

Wyjątkiem jest oczywiście nasz rodzimy PLL LOT. Były prezes naszego narodowego przewoźnika Rafał Milczarski przed odejściem skarżył się nawet w Sejmie, że bez CPK, LOT po prostu nie przetrwa.

Przedstawicielom LOT-u nie wypada rzecz jasna przyjąć innego stanowiska. Stoją przecież na czele spółki Skarbu Państwa, więc krytyka inwestycji byłaby jawnym podważaniem dużego akcjonariusza. Niezręczność to mało powiedziane.

Jak więc tłumaczyć deklarację tureckiego rządu?

Sytuacja Turkish Airlines nad Wisłą jest mocno skomplikowana i co by nie mówić - uzależniona od kwestii politycznych. Pisałem niedawno w Bizblog.pl, że Turcy chcieli uruchomić połączenie między Katowicami a Stambułem, ale zgody nie udzielił im LOT.

Dlaczego? W czasach, gdy Turkish Airlines było nic nieznaczącym przewoźnikiem, Turcy woleli unikać otwierania swojego nieba i podpisywali bilateralne umowy, które ograniczały ekspansję zagranicznych linii lotniczych w ich kraju, Działa to w obie strony, więc dzisiaj Turkish Airlines musi prosić LOT o zgodę na uruchomienie połączeń w większości lotnisk w Polsce. A LOT może odmówić i jak widać korzysta z tego prawa.

REKLAMA

Teraz, gdy narodowy przewoźnik Turcji wyrósł na potentata, sytuacja się zmieniła. Turkish Airlines chce przewieźć w tym roku 88 mln pasażerów (byłby to wzrost o kilkanaście procent w porównaniu z 2022 r.) i uruchomić kilkadziesiąt nowych połączeń w samej stolicy Turcji. Pod koniec ubiegłego roku świat obiegł news, że linia znad Bosforu jest warta więcej od Lufthansy. Trzeba się do tego przyzwyczajać, bo Turkish wjechało do pierwszej dziesiątki najbardziej wartościowych przewoźników na świecie i wygodnie się tam rozsadowiło.

Przychylne słowa kierowane w stronę CPK nabierają w tym kontekście znaczenia. Turkish Airlines rośnie w błyskawicznym tempie i nie może lekceważyć planów budowy olbrzymiego portu lotniczego w centrum dużego kraju Europy Środkowo-Wschodniej. Lepiej więc zawczasu podlizać się jego budowniczym, niż później borykać się z przeszkodami formalnymi, jakie w odwecie mogłaby piętrzyć polska administracja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA