REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Miał być hit wakacji, wyszła piękna katastrofa. Tak Bruksela zabiera się za latanie Polaków

Komisja Europejska skrytykowała Urząd Lotnictwa Cywilnego za ostatnie działania. ULC zablokował Polakom tanie loty z Katowic do Erywania, które miały być realizowane przez Wizzaira. Dlaczego? To bardzo dobre pytanie, bo dziwnych zbiegów okoliczności jest w tej sprawie naprawdę wiele.

29.04.2023
7:57
Miał być hit wakacji, wyszła piękna katastrofa. Tak Bruksela zabiera się za latanie Polaków
REKLAMA

O negatywnym stanowisku Komisji Europejskiej ds. Transportu wobec decyzji ULC pisze „Rynek Lotniczy”. Serwis dowiedział się, że unijni urzędnicy nie mogą zrozumieć, dlaczego polski regulator odmówił Wizzarowi zgody eksploatacyjnej na loty z lotniska w Katowicach do Armenii.

REKLAMA

Włączenie do siatki połączeń takiej trasy mogłoby być dla turystów nie lada atrakcją. W końcu granicząca z Armenią Gruzja, dzięki regularnym połączeniom lotniczym od lat jest wśród Polaków bardzo popularnym kierunkiem urlopowym. Ale mniejsza z tym, bo nie o polskiego pasażera się tutaj rozchodziło.

ULC zbanował Wizzaira przez rzekomy brak umowy między UE a Armenią

Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego tłumaczył, że dokument, który zapewnia europejskim przewoźnikom nieograniczony dostęp do ormiańskiego rynku lotniczego nie wszedł jeszcze w życie. Dla lotniska i węgierskiego lowcostu taka interpretacja okazała się bardzo problematyczna. Wizzair zaczął sprzedawać bilety jeszcze przed oficjalnym pozwoleniem na latanie, wychodząc zapewne z założenia, że jego przyznanie będzie czystą formalnością.

Rozmówcy „Rynku Lotniczego” twierdzą, że tak zresztą powinno być. Komisja Europejska wskazuje, że Armenia ratyfikowała umowę 11 stycznia tego roku i zgodnie z porozumieniem polskie władze powinny zacząć ją stosować tego samego dnia. Unijni urzędnicy starają się teraz dociec, dlaczego tak się nie stało.

Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma, warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii. Kłopoty portu lotniczego w Katowicach zaczęły się, gdy Państwowe Porty Lotnicze, właściciel lub współwłaściciel największych lotnisk w Polsce, zaczął polować na jego akcje.

Państwowa firma nie ukrywa, że chce mieć w swoim portfolio osiem największych lotnisk w Polsce. Pod koniec ubiegłego roku mówiło się, że PPL ostrzy sobie zęby na udziały będące w posiadaniu Węglokoksu.

Do sprzedaży jednak nie doszło, a na Śląsku wybuchła panika

Prezydent Katowic zadeklarował, że chętnie wyłoży pieniądze na zakup akcji, byleby tylko nie wpadły one w ręce PPL. Pomoc zadeklarował również przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.

Warto zauważyć, że PPL jest obecnie pożerane przez spółkę CPK. Oba podmioty będą częścią tej samej grupy kapitałowej. Śląskie samorządy boją się, że po przejęciu lotniska stracą wpływ na jego funkcjonowanie. Port stanie się trybikiem w jednej wielkiej scentralizowanej maszynie, której uwaga będzie w przyszłości koncentrować się na Centralnym Porcie Komunikacyjnym.

Wcześniej podobna historia do tej z Wizzairem spotkała Turkish Airlines

Turecki przewoźnik chciał latać z Katowic do Stambułu i, tak samo jak węgierski lowcost, zaczął nawet sprzedawać bilety.

Pierwsze połączenie miało odbyć się 3 marca. Nigdy do niego nie doszło. Turkish Airlines miał już nawet zgodę eksploatacyjną od ULC, na przeszkodzie stanął jednak wniosek LOT-u. Polski przewoźnik także zgłosił chęć latania z Katowic do Stambułu. Regulator kazał się obu stronom dogadać i... nie zatwierdził planu lotów. Oznaczało to, że Turcy musieli wstrzymać się z reklamowaniem swojej letniej oferty.

REKLAMA

Niedługo później okazało się, że Turkish Airlines będzie latać do swojej macierzy, ale z Krakowa, czyli jednego z lotnisk kontrolowanych przez PPL. Turcy chcieli znaleźć się w byłej stolicy Polski już wcześniej, umowa między Polską, a Turcją, nakazywała im jednak zdobycie zgody PLL LOT. A ten nagle do takiego dealu się przekonał.

Teraz okazuje się, że z Krakowa do Stambułu poleci i Turkish Airlines i LOT, a z Katowic nie będzie w tym kierunku żadnego połączenia. Naprawdę dziwne rzeczy dzieją się wokół Katowice Airport. Niestety ze szkodą dla polskich turystów, bo wspominana na początku trasa do Erywania mogła stać się jednym z hitów tegorocznych wakacji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA