Rekordowe wyniki Orlenu. Polacy tropią spisek z cenami paliw w roli głównej, a tak wygląda prawda
PKN Orlen przesunął ostatnio termin publikacji wyników finansowych za drugi kwartał z 28 lipca na 5 sierpnia, nie tłumacząc dlaczego. W spółce ostatnio sporo się dzieje, finalizowana jest fuzja z Lotosem, więc zapewne dział prawny i księgowi potrzebują nieco więcej czasu, żeby wszystko poksięgować tak jak należy. Ale przeszła mi też przez głowę myśl, że Orlen odsuwa w czasie tę publikację, bo trochę się boi.
Wyniki Orlenu będą prawdopodobnie rekordowo dobre. Głównie ze względu na to, co w ostatnich miesiącach działo się z cenami paliw, z marżami rafineryjnymi, z tak zwanym dyferencjałem, czyli różnicą pomiędzy cenami ropy Brent i ropy rosyjskiej.
Zresztą zagraniczne koncerny już wcześniej uprzedzały, że pokażą przepiękne zyski. One się tym chwalą z wyprzedzeniem, natomiast Orlen może się bać tego, że jego zapewne rekordowe zyski natychmiast zostaną zinterpretowane jako ostateczny dowód potwierdzający popularną w ostatnich miesiącach teorię spiskową o tym, że Orlen nas łupi.
Władze spółki wprawdzie wielokrotnie tłumaczyły, że nie łupią, że ceny paliw wynikają z tego, co dzieje się na rynkach światowych, że to przez drożejącego dolara, braki niektórych gatunków paliw na europejskim rynku po nałożeniu sankcji na Rosję, że Polska nie jest wyjątkiem i wszędzie jest tak samo. I tak dalej i tak dalej.
Wszystkie te tłumaczenia są prawdziwe, a jednak spora część Polaków nie chce uwierzyć. Atmosfera wrogości, nerwowości i podejrzliwości podkręcana dodatkowo przez rosnącą inflację (a ceny paliw mają dla niej spore znaczenie) powoduje, że najróżniejsze teorie kwitną, a to jak jest naprawdę przestaje być najistotniejsze.
To jednocześnie smutne i zaskakujące, bo tak naprawdę dość łatwo można sprawdzić i zmierzyć, czy ceny paliw na stacjach benzynowych w tym roku rosną w takim samym tempie, co ropa naftowa (z uwzględnieniem zmiany kursu dolara), czy może faktycznie rosną one znacznie szybciej. Wszystkie dane do takiego badania są łatwo dostępne na stronach internetowych. Oto więc badanie.
Ceny paliw zdrożały mniej niż ropa. Bo rząd obniżył VAT
Do jego przeprowadzenia potrzebne są codzienne notowania ropy Brent, codzienne notowania złotego względem euro i archiwum średnich cen paliw na stacjach benzynowych w Polsce. Te ostatnie podają co tydzień niezależnie od siebie biuro maklerskie Reflex i serwis e-petrol . Nie ma tam wprawdzie informacji archiwalnych, ale po pierwsze można się do nich dogrzebać w serwisie PAP, a jeszcze wygodniej jest, kiedy się te ceny po prostu na bieżąco zapisywało na przykład w swoim prywatnym arkuszu Excel, dokładnie tak, jak ja to robię od dłuższego czasu.
Archiwum z cenami paliw (z BM Reflex) na stacjach mam więc tuż pod ręką. Kurs dolara biorę z NBP, ten średni, ogłaszany codziennie, można znaleźć tutaj. Ceny ropy Brent można znaleźć w wielu miejscach, tu sytuacja jest dość skomplikowana, bo są to kontrakty terminowe, których serie zmieniają się co miesiąc, a potem trudno znaleźć notowania tych kontraktów, które już wygasły. Jednak jest kilka miejsc, w których można zapoznać się z tym ile dokładnie kosztował Brent każdego dnia na zamknięciu notowań giełdy towarowej w Londynie, a mówiąc jeszcze dokładniej giełdy ICE (InterContinental Exchange), która jest czołowym rynkiem surowcowym na świecie. Ja dla wykonania obliczeń dane wziąłem ze strony MarketWatch.
Dla uproszczenia pomijam w tym wszystkim to, że paliwa gotowe, takie jak diesel, też są notowane na giełdach, tak samo jak ropa, więc tak właściwie to można by porównywać ceny ze stacji z cenami giełdowymi, ale nie ropy, ale tych konkretnych paliw. Mam jednak wrażenie, że zdecydowana większość ludzi bierze pod uwagę ropę Brent, głównie dlatego, że ceny tego surowca są najbardziej medialne i najczęściej się o nich wspomina w przestrzeni publicznej.
Jeśli więc policzymy wzrost ceny ropy naftowej, ale wyrażonej w złotych, a nie w dolarach (czyli zmianę ceny ropy trzeba przemnożyć przez bieżący, każdego dnia inny kurs dolara) to wyjdzie nam, że do 22 lipca podrożała ona o 53,6 proc. Baryłka ropy 31 grudnia 2021 kosztowała 315,79 zł, a teraz kosztuje 485,15 zł. Natomiast jeśli chodzi o ceny paliw na stacjach, to benzyna 95 na początku roku była po 5,73 zł, zaś diesel po 5,75 zł. Średnie ceny dla tygodnia zakończonego 21 lipca to 7,40 zł dla benzyny i 7,60 zł dla oleju napędowego.
„95” jest droższa niż na początku roku o 29,1 proc. a diesel podrożał w tym czasie o 32,2 proc. Czyli wychodzi na to, że paliwa na stacjach w tym roku podrożały w znacznie mniejszym stopniu niż ropa wyrażona w złotych
Na tym badanie można by zakończyć uznając, że teorie o łupieniu klientów na stacjach są kompletnie bez sensu i zakończyć sprawę. Ale to jeszcze nie koniec. Warto bowiem zauważyć na wykresie powyżej, że różnica pomiędzy skalą wzrostu cen paliw i ropy pojawiła się nagle pod koniec stycznia. Wtedy ropa drożała, ale na stacjach nagle zrobiło się taniej. Różnica powstała wtedy utrzymuje się na mniej więcej podobnym poziomie aż do dzisiaj. Ta różnica to oczywiście efekt tarczy antyinflacyjnej, czyli obniżenia przez rząd podatku VAT na paliwa od 1 lutego. Paliwa podrożały więc w tym roku mniej niż ropa, ale nie jest to ani wina, ani zasługa Orlenu, tylko rządu.
Ceny ropy raz są wyższe, raz niższe niż ceny na stacjach paliw
Spróbujmy zrobić ćwiczenie drugie i sprawdzić to samo, co przed chwilą, ale licząc nie od początku roku, tylko od 24 lutego, czyli od momentu napaści Rosji na Ukrainę. Ten wykres wygląda już zupełnie inaczej
Tutaj ceny paliw rosną nieco bardziej niż cena ropy. Różnica nie wygląda na dużą, ale aby ją zniwelować, litr benzyny 95 musiałby kosztować 7,19 zł, czyli o 21 gr mniej. W przypadku diesla cena wyliczona w ten sposób powinna wynosić 7,26 zł, czyli o 34 gr mniej. Jest to różnica zauważalna dla portfeli. Wychodzi więc na to, że ceny paliw na stacjach jednak są nieco zawyżone.
Ale to nadal nie koniec, bo tym wyliczeniom można zarzucić jedną poważną wadę – porównują ceny paliw i ropy z tego samego momentu w czasie. Tymczasem w rzeczywistości istnieje przesunięcie – zmiany na rynkach światowych potrzebują trochę czasu, aby dotrzeć na stacje benzynową.
Nie wiem dokładnie, ile to przesunięcie wynosi, mam wrażenie, że kiedyś było to od dwóch do czterech tygodni, potem jednak w pierwszych dniach wojny mieliśmy panikę na rynku i na niektórych stacjach paliwa wręcz zabrakło, możliwe więc, że teraz ten okres nieco się skrócił.
Spróbujmy więc porównać zmianę cen paliw od momentu wybuchu wojny, czyli od 24 lutego ze zmianą cen ropy w złotych, ale cofniętą o tydzień, liczoną od 17 lutego.
W tym przypadku najciekawiej wygląda początek wykresu – w pierwszych dniach wojny paliwa na stacjach podrożały znacznie bardziej niż było to uzasadnione cenami ropy i to właśnie był efekt paniki i prób kupowania paliwa na zapas. Potem sytuacja się uspokoiła, a ceny ropy nadgoniły.
Teraz od paru tygodni idą one mniej więcej równo. Zmiana cen ropy jest raz większa raz mniejsza od zmiany cen paliw – siłą rzeczy surowiec na rynku światowym jest bardziej rozdygotany w skali z dnia na dzień niż ceny na stacjach benzynowych.
Za wysokie ceny paliw? To tylko teoria
Oczywiście, gdybym kontynuował te ćwiczenia i podstawił ceny ropy opóźnione o dwa tygodnie, wynik znów byłby nieco inny. Wynikają z tego wszystkiego moim zdaniem dwie rzeczy.
Po pierwsze trudno znaleźć tu potwierdzenie teorii spiskowych o tym, że ceny paliw poszły w górę wyraźnie wyżej niż ceny ropy, a po drugie liczba możliwych kombinacji czasowych przy porównywaniu jest bardzo szeroka, więc jak ktoś się uprze to zapewne znajdzie sobie taki wykres, na którym zobaczy wszystko to, co chce zobaczyć.
Rzeczywistość jest bowiem skomplikowana, a w przypadku gospodarki często można ją w każdym momencie interpretować na kilka różnych sposobów. Na szczęście dzięki temu jest też bardzo ciekawa.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.