Wynajmujesz mieszkanie? Zaoszczędzisz 5 tys. zł. Urzędnicy poszli wreszcie po rozum do głowy
Wygląda na to, że państwo się uczy. Państwowy PFR Nieruchomości zorientował się, że nie wypada podnosić ludziom czynszów za wynajem o wskaźnik inflacji, zwłaszcza kiedy ci do najbogatszych nie należą, i zamroził czynsze aż do 2025 r. Teraz pora, żeby urzędnicy przestali zatrudniać na śmieciówkach i kupili elektryczne auta.
Czynsze najmu nie wzrosną aż do 2025 r. - postanowił państwowy PFR Nieruchomości. Oczywiście nie dla każdego, ale dla tych, którzy wynajmują lokale od państwa, a dokładnie od PFR.
W umowach najmu są klauzule waloryzacyjne, które co roku podnoszą najemcom czynsz o wskaźnik inflacji. Do niedawna nikt się tym nie przejmował, bo inflacja była niska. Teraz zrobił się problem, bo podwyżka o kilkanaście procent to dla lokatorów problem. Szczególnie kiedy nie mówimy o zwykłych lokatorach, ale takich, którzy są za słabi ekonomicznie, żeby płacić stawki rynkowe, i dlatego mają prawo skorzystać z preferencyjnego najmu od PFR.
Zresztą zobaczcie.
Stawka najmu od PFR Nieruchomości jest standardowo o ok. 20 proc. niższa niż rynkowa – twierdzi Paweł Borys, prezes PFR.
Dodatkowo 63 proc. tych najemców korzysta z dopłat do czynszu. Średnio miesięcznie taka dopłata do ok. 50-metrowego mieszkania wynosi 306 zł, co w skali roku daje 3670 zł dodatkowego wsparcia ze strony państwa. W sumie taki najem robi się o ok. 40 proc. tańszy niż ten rynkowy.
No a teraz można będzie zaoszczędzić jeszcze dodatkowo około 5 tys. zł dzięki temu, że PFR właśnie zdecydował, że stawki za najem zostaną zamrożone aż do 2025 r., czyli nie będą rosły zgodnie z umową o wskaźnik inflacji. PFR w ramach wsparcia lokatorów ma dla nich jeszcze jeden prezent: dostaną zwrot 1-miesięcznej kaucji, czyli ok. 1500 zł.
Czytaj też: Umowa najmu mieszkania - co powinna zawierać?
Inne instytucje powinny wziąć przykład z PFR
Kiełbasa wyborcza? Nie bardzo, bo to niewielka siła elektoratu. Mówimy zaledwie o ok. 3 tys. osób, które na zamrożeniu czynszów zyskają. Tak na marginesie, popyt na te mieszkania od PFR z niższym czynszem jest taki, że na jedno mieszkanie w ramach Funduszu Mieszkań na Wynajem jest średnio sześciu chętnych.
Nic dziwnego, bo ten najem ma dodatkową opcję dojścia do własności. Jeśli lokatora stać, żeby płacić nieco wyższy czynsz, który jednak równy jest zwykłej rynkowej stawce, co miesiąc część idzie na spłatę mieszkania i lokator w przyszłości staje się jego właścicielem.
Ale wróćmy do kiełbasy. To nie jest moment, w którym politycy biliby się o 3 tysiące głosów wyborców. Tak po prostu powinno zachować się państwo. PRF to zamrożenie czynszów będzie kosztowało ok. 50 mln zł, za to lokatorzy w przyszłym roku zamiast płacić miesięcznie 1650 zł, zapłacą 1469 zł, co w skali roku daje oszczędność 2169 zł.
181 zł miesięcznie to nie jest mało. Bo pamiętajcie, że nie mówimy tu tylko o mieszkańcach wielkich metropolii z wysokimi średnimi zarobkami jak Warszawa, Kraków, Łódź czy Wrocław, ale też o Radomiu, Wałbrzychu czy Świdniku.
Tylko teraz wypadałoby, żeby pozostałe instytucje państwa wzięły z PFR przykład i też zaczęły zachowywać się jak trzeba.
Zakaz pracy w urzędach dla 40-latków
Państwo mówi: mamy problem mieszkaniowy, więc państwowy fundusz stara się go nie pogarszać, szczególnie w grupie najsłabszych ekonomicznie. Skoro państw mówi również, i to od lat: mamy problem z umowami śmieciowymi na rynku pracy, powinno samo skończyć zatrudniać w ten sposób.
Skoro państwo mówi: samochody spalinowe są szkodliwe dla środowiska, konieczna będzie rezygnacja z aut i wymiana floty Polaków na elektryki, niechże samo pierwsze zmieni flotę ministerialnych aut na elektryczne.
Skoro państwo wie, że mamy epidemię nadwagi, niech przynajmniej zakaże reklamowania słodyczy. Skoro wie również, że nadmierne spożywanie mięsa przyczynia się do rozwoju raka jelita grubego, nie mówiąc już o kryzysie klimatycznym, niech wprowadzi w szkolnych stołówkach zasadę: jeden kotlet tygodniowo.
Więcej! Skoro państwo mówi: seniorzy nie powinni przechodzić na emeryturę od razu po osiągnięciu wieku emerytalnego, tylko pracować dłużej, niechże samo ich zatrudnia! Bo nadal nie poradziliśmy sobie z tym, że osoby 50+, a tym bardziej 60+ nie są do końca mile widziane na rynku pracy.
Niedawno ktoś z rynku (żaden lewak, absolutnie wolnorynkowy analityk) powiedział mi: a może zakażmy zatrudniania w urzędach pracowników poniżej 40. roku życia właśnie po to, żeby aktywizować osoby starsze? Emeryci powinni mieć pierwszeństwo w zatrudnieniu w sektorze publicznym, skoro nikt inny nie chce ich zatrudniać. To państwo powinno być ostatnią instancją na rynku pracy.
Tylko że państwo czasem zachowuje się gorzej niż rynek. I tylko mydli wam oczy rozdawaniem pieniędzy, często bezsensu, zamiast rozwiązywać problemy systemowo.