Nie ma Mission Impossible dla Chińczyków. Pekin uderza w Hollywood
Takiej wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami nie pamiętają najstarsi górale. Te wzajemne poszturchiwania celne między Waszyngtonem a Pekinem będą odczuwalne nie tylko w przemyśle motoryzacyjnym, czy na rynku energetycznym. Jedną z ofiar może być też rozrywka, a konkretnie przemysł filmowy z Hollywood. Państwo Środka właśnie wzięło go na bardzo krótką smycz, co stawia znaki zapytania nad premierami amerykańskich hitów w chińskich kinach.

Wojna handlowa, nakręcana przez amerykańskie cła, uderza w globalizację i stawia na izolację. I to w każdej dziedzinie życia, również tej rozrywkowej. Takie wnioski nasuwają się po ostatnim odwecie Pekinu. Chiny postanowiły uderzyć w amerykański przemysł filmowy i ograniczają import filmów z Hollywood. W efekcie udział filmowych produkcji made in USA spada w chińskim box offic do 5 proc.
To bardzo głośny sposób na wyrażenie odwetu przy prawie zerowych stratach dla Chin - komentuje Chris Fenton, cytowany przez Reutersa.
Amerykańskie filmy nie od dziś nie potrafią sobie poradzić z chińskimi konsumentami, którzy zdecydowanie wola krajowe produkcje. Przykładem jest chociażby film animowany „Ne Zha 2”, który zostawił daleko w tyle „Inside Out 2” od Pixara, przy okazji stając się. Chińska produkcja jest pierwszym filmem w historii, którego wpływy z jednego rynku kinowego przekroczyły miliard dolarów.
Wojna handlowa, czyli amerykańskie kino na celowniku
Jeszcze zanim wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Państwem Środka rozkręciła się na dobre, Chiny importowały jakieś 10 filmów z Hollywood rocznie, nie więcej. Teraz ten rozrywkowy kurek z USA może być jeszcze bardziej przykręcony. Narodowa Administracja Filmowa w Pekinie (NFA) nie ma wątpliwości: działania taryfowe prezydenta Trumpa jeszcze wyraźniej zdemolują chiński popyt na amerykańskie kino.
Będziemy przestrzegać zasad rynkowych, szanować wybory widzów i umiarkowanie zmniejszać liczbę importowanych filmów amerykańskich - informuje na swojej stronie internetowej NFA.
Donald Trump niezbyt się przejął tym chińskim ciosem a amerykańską kinematografię i stwierdził, że „słyszał o gorszych rzeczach”. Warto przypomnieć, że przy okazji zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA, wiele gwiazd Hollywood opowiadało się za kandydatem Demokratów, a nie Republikanów. Być może dlatego Waszyngton na tę filmową zaczepkę Chin jeszcze nie odpowiedział.
Co z Marvelem i sagą Tomą Cruise’a?
Reuters powołuje się na jedno ze źródeł w branży rozrywkowej w USA, które twierdzi, że pomimo takiego ruchu Pekinu wielkie przeboje hollywoodzkie i tam mogą trafić na ekrany chińskich kin. Skupiający w obsadzie prawdziwą plejadę filmowych gwiazd film „Thunderbolts” od Marvela ma rozpocząć sezon hitów letnich w Chinach już 30 kwietnia. Ale za to nie do końca jest pewna chińska przyszłość takich premier, jak kolejna (być może ostatnia) odsłona sagi „Mission Impossible — The Final Reckoning” z Tomem Cruisem w roli głównej. Znak zapytania jest także przy nowym „Supermanie” od Warner Bros. IMAX ciągle jednak liczy na spore zyski.
Więcej o wojnie handlowej przeczytasz na Spider’s Web:
Wciąż spodziewamy się silnego roku dla IMAX w Chinach, po naszym najlepszym pierwszym kwartale w historii w tym kraju - przekonuje rzecznik IMAX.
Seth Shafer, główny analityk w S&P Global Market Intelligence Kagan, twierdzi, że tak po prawdzie nie ma się czego bać. Przekonuje, że w przypadku amerykańskich filmów zazwyczaj mniej niż 10 proc. globalnych przychodów brutto z kas biletowych filmu pochodzi z Chin. Dobrej przykładem jest film Marvela pt. „Captain America: Brave New World”, który na całym świecie zarobił 413 mln dol., a w samych Chinach tylko 14,4 mln dol.