Największe marzenie Polaków: własny dom. Planujesz je spełnić? Szykuj się na zawał serca
Ceny materiałów budowlanych w styczniu poszły w górę o 28 proc. rok do roku. To już istne szaleństwo. Płyty OSB, które są liderem wzrostów są droższe o 63 proc. niż rok temu, a izolacje termiczne o 57 proc. I niestety nic nie zapowiada, że ten rajd się zaraz skończy.
Ceny materiałów budowlanych biją rekordy.Wszystko zaczęło się dokładnie rok temu. Jeszcze w styczniu ceny materiałów budowlanych podrożały o 1,8 proc. rok do roku. W lutym dynamika zaczęła się już piąć i wzrosła do 2,6 proc., w marcu już do 4,5 proc., w lipcu do 8,3 proc., a w sierpniu zaczęło się istne szaleństwo – ceny skoczyły o 21,7 proc. rdr.
Jak widać, jeśli planujesz remont albo chcesz spełnić marzenie o domu wybudowanym własnym sumptem, musisz uwzględnić dynamiczne wzrosty cen materiałów.
Widzisz płytę OSB? W nogi!
A to wcale jeszcze nie koniec, bo w styczniu 2022 r. dynamika wzrostu cen to już 28 proc. A to przecież tylko średnia. Płyty OSB, izolacje termiczne i sucha zabudowa wyróżniają na tle pozostałych horrendalną wręcz skalą zwyżki i w rok podrożały odpowiednio o 63, 57 i 42 proc.
Co się dzieje?
To po pierwsze niesłabnąca hossa na globalnym rynku surowcowym z gazem i ropą naftową na czele, który pozostaje pod ogromną presją popytu ze strony największych gospodarek świata. Swoje robi też windowanie w nieskończoność kosztów energii oraz rosnąca niepewność związana z ryzykiem wojny na Ukrainie
– tłumaczą analitycy portalu Rynek Pierwotny.
A niestety wszystkie te czynniki wciąż są aktualne, co oznacza, że na spadki cen materiałów nie ma co liczyć. Na wyhamowanie wzrostu cen też raczej nie, a na pewno nie w przewidywalnej przyszłości. Przeciwnie, branżowi eksperci na ten rok przewidują rajdy cen kruszyw, drewna, cementu oraz wapna.
I tak sobie siedzisz i myślisz - jak to dobrze, że mnie to nie dotyczy - nie remontuję, nie buduję domu aż tu nagle sąsiad zalewa Ci sufit.
Rynek szaleje, a ubezpieczyciele kpią sobie z cen
To zawsze problem, bo trzeba wypełnić sporo formalności, ale ostatecznie ty masz ubezpieczenie, sąsiad ma ubezpieczenie, więc sprawa zaraz będzie załatwiona.
No i właśnie nie do końca. Okazuje się bowiem, że firmy ubezpieczeniowe najwyraźniej nie zorientowały się jeszcze, że ceny materiałów budowlanych rosną, nie mówiąc już o stawkach robocizny budowlańców. Właściwie można odnieść wrażenie, że cenniki ubezpieczycieli zatrzymały się w czasie jakieś 15 lat temu i siedzą tam, jak im dobrze.
Kto ostatnio miał do czynienia z jakąkolwiek usługą budowlańca zaraz nieźle się uśmieje. Zalany sufit w łazience jest tak, że tynk pęka. Trzeba go zdjąć i osuszyć mury. Odczekać i wołać budowlańca jeszcze raz, żeby położył nowe tynki i gładzie. Te znów muszą wyschnąć. Wołasz speca po raz trzeci (albo i czwarty), żeby wszystko pomalował. A ubezpieczyciel co najmniej trzy dniówki pracownika budowlanego i wszystkie materiały wycenia na 400 zł.
Wiecie ile kosztuje dziś jedna dniówka budowlańca od takich lekkich robót? ok. 500 zł. Że każdy z tych etapów prac nie zajmie mu całego dnia? Okej, niech sobie liczy i pół dniówki, ale jeśli komuś się wydaje, że budowlaniec, który nie może opędzić się od zleceń, przyjdzie na godzinkę i policzy sobie stawkę za malowanie 1 mkw, czyli jakieś 15 zł, jest w dużym błędzie. A tak właśnie sprawę widza ubezpieczyciele.
Absurd kalkulatorów wyceniających szkody w firmach ubezpieczeniowych to jedno. Ślepota na zmiany cen rynkowych to drugie. Bo jak wynika z danych Grupy PSB, ceny materiałów tylko w ciągu ostatniego roku poszły w górę o 28 proc., a tymczasem wycena ubezpieczyciela jest niemal dokładnie taka sama jak półtora roku wcześniej przy analogicznej szkodzie.
Ciekawe, że w przypadku odszkodowań przy szkodach samochodowych od lat mamy już publiczną wojnę organów państwowych z nieuczciwymi praktykami ubezpieczycieli zaniżającymi koszty napraw. Czas zając się nieruchomościami.