W przyszłym roku Weź paragon będzie obchodzić dwudziestolecie. Tak sobie myślę, że ta akcja to taki mielony w nieskończoność odgrzewany w podrzędnym barze. Jest w menu, ale nikt go nie kupuje. Tak jak większość Polaków nie kupuje akcji promowanej od dziewiętnastu lat przez skarbówkę.
W tym roku Weź paragon wystartował 20 lipca. I znów jak robił to już kilkanaście razy fiskus przypomina, że „wydanie paragonu w sklepie, restauracji czy na stacji paliw ma duże znaczenie nie tylko dla kupującego, ale również dla nas wszystkich”.
W akcji Weź paragon chodzi przede wszystkim o to, by sprzedawcy uczciwie rejestrowali sprzedaż na kasach fiskalnych i przestrzegali zasad uczciwej konkurencji. Otrzymanie paragonu to prawo konsumenta i podatnika. Paragon jest potwierdzeniem, że kwota podatku trafiła do budżetu państwa, czyli do naszej wspólnej kasy, a nie do kieszeni nieuczciwego przedsiębiorcy
– przekonuje minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński.
Nie bądź jeleń, donieś na sprzedawcę
Ministerstwo Finansów informuje, że niewydawanie paragonów fiskalnych i nierejestrowanie zawartych transakcji to jeden z najpospolitszych przejawów uchylania się od opodatkowania. Na dodatek sprzedawcy zbierają paragony, których klienci nie zabrali, i mogą wykorzystywać do kolejnych nadużyć.
Może to mieć dalsze konsekwencje, czyli wystawianie tzw. pustych faktur – właśnie na podstawie niewydanych lub nieodebranych paragonów fiskalnych
– straszy MF.
I jednocześnie informuje:
Jakbyście nie wiedzieli, możecie to zrobić:
- osobiście w urzędzie skarbowym,
- przez całodobowy bezpłatny telefon interwencyjny 800 060 000
- wysyłając donos na e-mail: powiadomKAS@mf.gov.pl
Tu nie chodzi o cel, tylko o metody
Żeby było jasne, ta moja kontestacja „Weź paragona” nie jest głupim nawoływaniem do niepłacenia podatków i masowego bojkotowania paragonów fiskalnych. Chodzi przede wszystkim o nieudolną i naiwną akcję promowaną przez skarbówkę przy użyciu metod rodem z epoki dawno i słusznie minionej.
Zamiast promować pozytywne postawy wśród podatników fiskus woli grać na najniższych instynktach klientów. Mamy zatem szczucie na „prywaciarzy” i zachęcenie do składania na nich donosów.
Jako podatnik i klient jestem mocno rozczarowany takim podejściem, zwłaszcza że niecałe dwa lata temu po zapowiedziach resortu finansów narobiłem sobie apetytu na dobrą zmianę w podejściu do podatników, obowiązku fiskalizacji sprzedaży itd.
To już nawet ta nieszczęsna Loteria paragonowa była lepszym pomysłem niż akcja Weź paragon ogrywana co roku na jedno kopyto.
A właśnie. Co z Loterią paragonową?
A nie wiem, czy pamiętacie, była szansa, że fiskus wróci do losowania nagród za zgłoszone do zabawy paragony.
Jesienią 2019 r. Wojciech Śliż, ówczesny szef departamentu podatku od towarów i usług w MF, przyznał, że fiskus zastanawia się nad przywróceniem loterii paragonowej.
Ze słów szefa działu odpowiedzialnego za VAT wynikało, że resort chce wypracować systemowe rozwiązania, które pozwolą kupującemu od razu sprawdzić w systemie, czy sprzedawca odprowadza VAT, czy stara się go uniknąć.
Zachętą, aby to zrobić, mogłaby być szansa na wygranie nagrody
– przekonywał Wojciech Śliż.
W tych przedpandemicznych planach fiskusa Loteria paragonowa miała chyba tylko służyć za medialny wabik, bo zapowiedzi było o wiele więcej, i to takich, którym na pewno przyklasnęliby sami płatnicy VAT-u.
Skarbówka chciała bowiem – uważajcie – „zlikwidować zbędne obowiązku nałożone na firmy i zrezygnować z niepotrzebnych przepisów”.
Nie ma przeszkód, aby tam, gdzie możemy, likwidować zbędne obowiązki, z którymi muszą radzić sobie przedsiębiorcy
– zapowiadał Wojciech Śliż.
Weź paragon, zaraź się covidem
Niestety skończyło się na zapowiedziach. Wojciech Śliż przestał odpowiadać za VAT w Ministerstwie Finansów, a na dodatek nastała zaraza, wywracając wszystko do góry nogami. Zamiast ulżyć przedsiębiorcom, rządzący przykręcają im jeszcze bardziej śrubę, forsując Polski Ład. Nie ma też Loterii paragonowej, za to mamy Loterię szczepionkową i oczywiście stary dobry Weź paragon, czyli:
Tylko pośpiesz się, bo niedługo nastanie czwarta fala zachorowań i odbierać papierowe świstki od sprzedawcy znów będzie niebezpiecznie.