Zabraknie pieniędzy dla tysięcy Polaków. Żegnajcie marzenia o wesołym życiu staruszka
Rząd zarezerwował w budżecie na przyszły rok 740 mln zł na dopłaty do PPK. Niby dużo, ale jak to dokładnie policzyć, wyjdzie, że wystarczy tylko dla 616 tys. nowych członków PPK. A wiceszef PFR, który odpowiada za PPK, opowiada, że w przyszłym roku nowych członków będzie milion. To co? Albo ściemnia albo tych pieniędzy zabraknie.
Cały urok PPK polega na tym, że oprócz tego, że pracownik sam z pensji odkłada na starość, to do jego konta dorzuca się się również pracodawca, a nawet państwo w postaci jednorazowej dopłaty powitalnej w wysokości 250 zł, a potem wpłaty corocznej - 240 zł. A zatem państwo musi zarezerwować w budżecie odpowiednie środki na ten cel.
Na przyszły rok zarezerwowało 740 mln zł, a to więcej niż w tym roku. Dobrze? Średnio. Oskar Sobolewski, ekspert rynku emerytalnego i założyciel Debaty Emerytalnej, policzył dokładnie, że skoro obecnie w PPK jest 2,44 mln Polaków, na dopłaty roczne dla tych, którzy już w PPK są pójdzie z tych 740 mln zł 586 mln zł. Zostaje więc 154 mln zł dla nowych uczestników, którzy w przyszłym roku do PPK dołączą. Wystarczy dla 616 tys. Polaków.
Czy to dużo? Mało, bo przypominam, że właśnie w przyszłym roku uruchamia się tzw. autozapis, który wypada co cztery lata. A to oznacza, że znowu do PPK zostaną automatycznie zapisani wszyscy uprawnieni pracownicy, a żeby się z tego wypisać, będzie trzeba się pofatygować. Można więc założyć, że przyrost nowych członków PPK w przyszłym roku będzie znacznie większy niż w poprzednich latach.
To jeszcze za mało, żeby wróżyć ze szklanej kuli, czy w PPK zdecyduje się zostać więcej czy mniej Polaków niż owe 616 tys. Ale...
W PFR prosili o więcej pieniędzy na PPK, ale rząd nie dał
Ciekawe jest jednak to, że sam wiceprezes PFR, który odpowiada za nadzór nad PPK, Bartosz Marczuk opowiada, że w przyszłym roku do programu dołączy kolejny milion Polaków i w zwycięskim tonie kalkuluje, że w PPK będzie już 3,5 mln członków.
A wiecie, co to oznacza, jeśli to wiceprezes Marczuk ma rację? Że dla 384 tys. Polaków zabrakłoby pieniędzy.
Jeszcze ciekawsze, że wiceprezes PFR mówi „Rzeczpospolitej” wprost, że występował o zarezerwowanie pieniędzy dla miliona nowych członków PPK. Ale widać ich nie dostał, choć tego wprost już nie mówi. Pomija również prosty wniosek, że w takim razie dla kogoś pieniędzy zabraknie.
To z kolei znaczy, że te opowieści o milionie nie są z sufitu. PFR naprawdę zakłada, że tylu członków PPK w przyszłym roku przybędzie, ale dostał od rządu po nosie. Cóż, rząd z pewnością ma większe problemy niż jakiś tam program emerytalny.
Autozapis podbije statystyki PPK. Ale to wciąż za mało
Przypomnę, że ten program, kiedy w 2019 roku ruszał, miał być wielką nadzieją dla Polski, game changerem, jeśli chodzi o jakość życia przyszłych seniorów. Rząd wiązał z nim takie nadzieje, że zakładał, że poziom partycypacji wyniesie 75 proc. Taka część uprawnionych pracowników zdecyduje się przystąpić do PPK.
Cóż, szybko zderzył się ze ścianą. Dziś poziom partycypacji wynosi ledwo ok. 33 proc. Autozapis, który wypada na początku 2023 r., trochę te wyniki pomoże podciągnąć, ale droga do partycypacji na poziomie choćby 50 proc. wciąż będzie bardzo daleka. Pozostaje więc długa praca u podstaw i trochę propagandy sukcesu. Nad tą Bartosz Marczuk skrupulatnie pracuje.