Do sklepów chodzimy statystycznie częściej niż raz dziennie, ale nie wydajemy dużo. Największą popularnością w naszym kraju cieszą się dyskonty, jak Biedronka, Lidl czy Aldi. Świetnie radzą sobie też sklepu typu convenience takie jak Żabka. I tym tropem zamierzają pójść Brytyjczycy z Tesco, którzy na potęgę zmniejszają swoje placówki.
Jak wynika z badania Nielsena, które opisała „Rzeczpospolita”, udziały dyskontów w rynku sklepów ogólnospożywczych w Polsce były bliskie jednej trzeciej. Średnie sklepy spożywcze i supermarkety zajmowały po 14 proc. wszystkich udziałów, a hipermarkety, a więc format, w którym do niedawna brylowało Tesco – 10 proc. Najmniej było małych sklepów spożywczych – 8 proc. i sklepów chemiczno-kosmetycznych – 7 proc.
Wydajemy mniej niż inni
Polacy coraz rzadziej robią duże zakupy raz w tygodniu. Wolą sklepy w pobliżu miejsca zamieszkania. Dzięki temu oszczędzają więcej czasu. Dyskonty i sklepy typu convenience oferują podobne promocje co hipermarkety, a część z nich regularnie zmienia część asortymentu, np. wprowadzając nową kolekcję odzieży lub drobne przedmioty dla domu.
Z badań GfK, na które powołuje się „Rzeczpospolita”, wynika, że w pierwszej połowie 2019 r. mieszkańcy statystycznego gospodarstwa w Polsce wybierali się na zakupy spożywcze lub chemiczne 191 razy. To najwięcej spośród porównywanych krajów – badanie objęło naszych sąsiadów ze Słowacji, Czech, Ukrainy i Rosji, a także z Serbii, Chorwacji, Węgier, Bułgarii, Rumunii i Austrii.
Wśród nich najrzadziej do sklepu wybierają się mieszkańcy Austrii – 114 razy – ale wydają najwięcej, bo średnio 21,8 euro za jednym razem. Polacy zostawiają w sklepie średnio 7,3 euro, a więc poniżej przeciętnej.
Dlaczego Biedronki i Żabki, a nie małe tradycyjne sklepy?
Trend na wybieranie dyskontów trwa od kilku lat i może być spowodowany rozszerzaniem oferty - także tej premium, rozwijającymi się programami lojalnościowymi oraz promocjami. Sieciówki coraz częściej proponują swoim klientom aplikacje, dzięki którym oszczędzą na codziennych zakupach. Jednocześnie jest to działanie marketingowe, bo klient jest na bieżąco z nowościami w sklepie.
Dużą siłę przyciągania ma też oferta gastronomiczna - łatwe i szybkie do podania hot dogi lub kanapki oraz kawa. Większość tradycyjnych sklepów spożywczych stawia zamiast tego na szeroki wybór alkoholi.
Sytuacja na rynku spowodowała, że Tesco w Polsce będzie stopniowo zmniejszać powierzchnię swoich sklepów o jedną trzecią, a inne zamykać. W ciągu dwóch lat podjęto decyzję o zamknięciu 140 hipermarketów spośród blisko 450 istniejących. Sklepy mają być nieduże i łatwo dostępne.