Kurs akcji Tesli skoczył w poniedziałek o ponad 12,5 proc., a Apple o ponad 3 proc. W ten sposób obie firmy osiągnęły nowy rekord swojej wyceny giełdowej. Taki spektakularny efekt przyniósł czysto techniczny podział akcji obu spółek, przez co stały się bardziej dostępne dla drobnych inwestorów. Teraz na stock split mogą zdecydować się kolejni giełdowi giganci na czele z Amazonem.
Fot. incognito7nyc/Flickr (CC BY-NC 2.0)
O tym, że Tesla i Apple chcą ostatniego dnia sierpnia podzielić swoje akcje na mniejsze kawałki, było wiadomo od kilku tygodni, więc o żadnym zaskoczeniu nie mogło być mowy. Niektórzy analitycy uznali nawet, że obie spółki „skonsumowały” pozytywne efekty tej operacji zaraz po jej ogłoszeniu.
Inni wskazywali, że przecież na rynku funkcjonują już firmy, które umożliwiają zakup części akcji spółek giełdowych, więc co to za halo. Mało tego, notowania przedsesyjne obu spółek wskazywały na to, że w poniedziałek może raczej nastąpić korekta ich niewiarygodnie wyśrubowanej wyceny.
Kolejny raz okazało się, że szczególnie w przypadku Tesli wszelkie kalkulacje i analizy oparte na tradycyjnych modelach giełdowych są niewiele warte. Firma Elona Muska wystrzeliła na giełdzie Nasdaq o 12,57 proc., a cena jednego waloru niemal dobiła do 500 dol. (498,32 dol.).
To szaleństwo nie skończyło się wraz z dzwonkiem kończącym poniedziałkowe notowania – podczas handlu posesyjnego akcje podrożały do prawie 515 dol.
Obecna wycena akcji odpowiada niemal 2,5 tys. dol. przed podziałem, który został przeprowadzony w stosunku 5:1. Warto przypomnieć, że jeszcze w marcu akcje Tesli kosztowały nawet 361 dol.
Obecna wartość giełdowa spółki Elona Muska to już 464 mld dol., czyli 11 razy (!) więcej niż produkujący prawie 10 mln samochodów koncern General Motors. Dla porównania, jeśli Tesla dobije w tym roku do obiecanego pułapu 500 tys. aut, będzie to wielki sukces.
Elon Musk > Mark Zuckerberg
„Uboczny” efekt wzrostu wartości akcji Tesli jest taki, że Elon Musk właśnie wdrapał się na 3. miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie. Z majątkiem (czyli po prostu akcjami) wycenianym na 115 mld dol. wyprzedził właśnie Marka Zuckerberga, szefa Facebooka (111 mld dol.). Wyżej jest tylko Jeff Bezos (202 mld dol.) i Bill Gates (125 mld dol.).
Szaleństwo na punkcie Tesli nieco przyćmiło Apple, który także zanotował doskonały wynik po podziale swoich akcji – w tym przypadku było to 4:1.
Akcje producenta iPhone'ów i MacBooków podrożały o wyraźnie skromniejsze 3,39 proc., ale to wystarczyło, by wartość spółki w ciągu jednego dnia wzrosła o niebotyczne 73 mld dol. To ponad sześć razy więcej niż wynosi wartość najwyżej notowanej spółki na GPW – CD Projekt (11,6 mld dol.).
Kolej na Gogle i Amazona
Wzrost akcji Tesli i Apple jest o tyle zaskakujący, że od dłuższego czasu na rynku dostępne są narzędzia pozwalające obejść problem wysokiej ceny pojedynczych akcji spółek. Serwisy brokerskie takie jak bardzo popularny Robinhood umożliwiają zakup cząstkowej wartości akcji, co sprawia, że ludzie z mniejszym zasobem gotówki nie czują się jak inwestorzy drugiej kategorii, choć muszą odpalić brokerowi należną opłatę.
Z tego powodu operacje podziału akcji w ostatnich latach stały się rzadkością – jeszcze w 2011 roku na ten krok zdecydowało się 12 spółek z indeksu S&P 500, a w tym roku jedynie trzy. Ostatni sukces Tesli i Apple (to już piąty stock split tej spółki od 1980 roku) może jednak zachęcić innych graczy do pójścia ich śladem. Pierwsze na liście kandydatów są Alphabet (Google) z akcjami wycenianymi po 1634 dol. i Amazon, którego akcje kosztują aż 3450 dol.
Aktualizacja: Tesla ogłosiła najwyższe w swojej historii podwyższenie kapitału zakładowego. Spółka zamierza ściągnąć z rynku 5 mld dol. dzięki nowej ofercie akcji. Pieniądze te mają pozwolić firmie na regulowanie swojego zadłużenia w przyszłości. To chyba nie spodobało się inwestorom, bo krótko po rozpoczęciu notowań we wtorek akcje Tesli potaniały o ponad 4 proc.