Tatuaż przypomina o ex? Tinder pomoże
Najpopularniejsza aplikacja randkowa świata pomoże tym, którzy noszą tatuaż będący pamiątką po byłej lub byłym. Według badań taki trwały ślad po poprzednim związku może być niezłym straszakiem na randkowiczów. Aż 43 proc. badanych deklaruje, że nie umówi się z kimś, kto zrobił tatuaż inspirowany poprzednim partnerem.
Tatuaż z myślą o dziewczynie albo imię partnera wytatuowane na przedramieniu wydaje się mało rozsądnym pomysłem, ale czego nie robi się będąc zakochanym? Kłopot może pojawić się natomiast po rozstaniu, szczególnie jeśli było ono burzliwe. Z badań, które na zlecenie Tindera przeprowadziła międzynarodowa agencja badawcza OnePoll wynika, że 52 proc. wytatuowanych singli chce zatuszować lub pozbyć się tatuażu, który zrobili z myślą o ex.
Tatuaż przypomina o byłej? Ukryć go pomoże Tinder
To zresztą niejedyny problem, okazuje się, że taka pamiątka może być przeszkodą w poznaniu nowego partnera lub partnerki. Według tych samych badań 43 proc. randkowiczów deklaruje, że nie umówiłoby się z kimś, kto ma tatuaż inspirowany byłą lub byłym. Dlatego najpopularniejsza aplikacja randkowa świata chce pomóc tym, którym taki tatuaż spędza sen z powiek. Tinder pomoże się go pozbyć, choć na razie tylko w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście, bezpłatnie.
Single od 18. roku życia mogą ubiegać się o tuszowanie tatuażu w renomowanych salonach, w tym Inked NYC w Nowym Jorku, No Good Tattoo w Austin, Inked Miami w Miami i Alium Tattoo Studios w Los Angeles – informuje Tinder.
Jak to działa? Wystarczy przesłać zgłoszenie z informacją na temat tatuażu, który chce się zatuszować oraz krótki opis historii, która się za nim kryje. Wybrani uczestnicy zostaną zaproszeni na konsultacje i będą mieli trzy miesiące na zaplanowanie z tatuażystą nowego dzieła.
Więcej o aplikacjach mobilnych:
Wszyscy znamy kogoś, kto wyraził swoją miłość w odważny i trwały sposób, od dopasowanych tatuaży po symboliczne projekty skrywające sekretne znaczenie. Ale tatuaże są trwałe, a twoja miłość do kogoś może się skończyć - mówi Melissa Hobley, dyrektorka ds. marketingu w Tinderze.
75 mln użytkowników, ale połowa i tak nie chce się spotkać
Uruchomiony w 2012 r. Tinder miesięcznie odwiedza 75 milionów użytkowników w 190 krajach. Choć ci, którzy liczą na spotkanie w realnym świecie, liczby te powinni lepiej traktować z przymrużeniem oka. Badanie opublikowane w 2023 r. na łamach czasopisma Cyberpsychology Behavior and Social Networking pokazało dobitnie, że 50,3 proc. tinderowiczów nie ma zamiaru się z nikim spotykać. Jeden z autorów publikacji dr Elias Aboujaoude, profesor psychiatrii i nauk behawioralnych, uważa, że wielu użytkowników aplikacji szuka w niej rozrywki i łatwych endorfin, które mają pomóc w radzeniu sobie z trudnymi stanami psychicznymi.
Tak czy owak, internetowy biznes randkowy to żyła złota. W trzecim kwartale 2023 r. Tinder miał 10,4 mln subskrybentów – najwięcej spośród randkowych aplikacji. Przykładowo miesięczna subskrypcja Tinder Plus, która pozwala na nielimitowane polubienia i poznawanie ludzi z całego świata, kosztuje 43,98 zł miesięcznie, a Tinder Gold umożliwiający dodatkowo sprawdzenie, kto polubił profil, to wydatek 66,99 zł na miesiąc. W ubiegłym roku randkowy gigant zapowiedziała też ekskluzywną wersję Tinder Select za 2 tys. zł miesięcznie!
W trzecim kwartale ubiegłego roku firma odnotowała rekordowe 509 mln dol. przychodów.