REKLAMA

Taka walka z spekulantami nic nie da. W Kanadzie już wiedzą, w Polsce powielamy ich błędy

Wyższy podatek PCC przy zakupie mieszkania uderzy głównie w zagraniczne fundusze, tylko że to nic nie da. Mieszkania od tego wcale nie przestana drożeć. Skąd to wiem? Bo był już taki kraj, który próbował tych samych sztuczek i to znacznie ostrzej. Wcale nie pomogło.

Taka walka z spekulantami nic nie da. W Kanadzie już wiedzą, w Polsce powielamy ich błędy
REKLAMA

Obecny stan gry jest taki, że rząd próbuje zatrzymać spekulacje na rynku mieszkaniowym, narzędziami podatkowymi. Początkowo przynajmniej tak się wydawało, że podniesienie stawki podatku od czynności cywilno-prawnych (PCC) przy zakupie powyżej piątego mieszkania uderzy we wszystkich.

REKLAMA

Ale to już nieaktualne - teraz jest nowa koncepcja, by narzędziami podatkowymi nie tyle powstrzymywać hurtowe zakupy mieszkań, ale raczej tymi narzędziami ułatwiać zakupy - jeżeli chodzi o pierwsze mieszkanie.

Zamiast podnieść zlikwidujemy PCC

Najnowsze oficjalne doniesienia z gabinetu ministra rozwoju Waldemara Budy są takie: robimy dokładnie przeciwnie: likwidujemy podatek od czynności cywilno-prawnej przy zakupie pierwszego mieszkania, co spowoduje, że łatwiej będzie je nabyć, bo na przykład przy kupnie mieszkania o wartości 450 tys. zł da to oszczędność na podatku w wysokości 9 tys. zł.

A ci, co kupują nie pierwsze, a kolejne mieszkanie? Tu nic się ma nie zmienić - płacisz 2 proc. PCC od wartości zakupu - nieważne, czy kupujesz drugi czy dziesiąty lokal. A więc rząd na tym froncie odpuścił.

A co z funduszami inwestującymi w mieszkania? One miały dostać uderzenie wyższą, 6 proc. stawką PCC. Ostatnio o tym jakoś cicho, ale wygląda na to, że to jedyne, co zostało z pomysłów na podatkowy kij na spekulantów.

A więc zagraniczni inwestorzy dostaną po łapach. Tylko wiecie co? To zupełnie nic nie da. Wystarczy spojrzeć na Kanadę, która była znacznie bardziej zdeterminowana w podobnej walce i figa z tego wyszła.

Uderzanie w cudzoziemców to ściema

Otóż Kanada jest w ostatnich latach jednym z bardziej zdeterminowanych krajów, by zatrzymać wzrost cen mieszkań, bo w takim Toronto ceny domów i mieszkań skoczyły w ciągu dekady o 140 proc. Ba, w 2021 r. Kanadyjskie Stowarzyszenie Nieruchomości informowało, że średni koszt zakupu domu zaledwie w rok skoczył aż o 31,6 proc. 

Najgorzej jest w prowincji Ontario, dlatego naukowcy z Uniwersytetu Waterloo przyjrzeli się dziewięciu największym ośrodkom miejskim stamtąd. Każde z tych miast próbowało walczyć ze wzrostem cen narzędziami podatkowymi, a w całej w prowincji Ontario wprowadzono wręcz specjalny dodatkowy podatek od transakcji kupna nieruchomości dla cudzoziemców i zagranicznych firm, który dziś wynosi aż 25 proc., choć na początku zaczynano od 15 proc.

I co się okazało? Raport naukowców z 2022 r. pokazuje, że to było nieskuteczne. Wiecie, co może być powodem? Uderzano głównie w zagranicznych inwestorów, a ci są właścicielami zaledwie ok. 5 proc. nieruchomości w Kanadzie.

Dla ułatwienia podpowiem, że w Polsce, gdzie też planujemy uderzać tylko w zagraniczne fundusze, to mniej niż 1 proc.

REKLAMA

Kanada już zrozumiała, co zrobiła źle i w połowie 2022 r. wprowadziła 1 proc. podatku od wartości „niewystarczająco wykorzystanych” nieruchomości i pustostanów - niby tylko posiadanych posiadanych przez obcokrajowców. Ale z początkiem 2023 r. dołożyła jeszcze dwuletni zakaz kupna domów dla obcokrajowców, a do tego podatek od niezamieszkałych domów i mieszkań - dla wszystkich.

Nie umiemy uczyć się na cudzych błędach, musimy popełnić własne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA