Fintech znany z płatności w transporcie wypływa na szersze wody. Z jednej strony chce się stać centrum opłat dla klientów indywidualnych, a z drugiej sprzedawać usługi płatnicze partnerom biznesowym.
Z Karolem Zielinskim, członkiem zarządu mPay, rozmawiamy o strategii firmy w segmentach B2C i B2B, idei superaplikacji i ekspansji poza granicę Polski.
Karol Kopańko, Bizblog.pl: mPay działa na rynku już ponad 20 lat. Przez ten czas udało się wam zgromadzić 1,4 mln użytkowników. Teraz dajecie sobie nieco ponad 24 miesiące na dobicie do granicy 2,5 mln użytkowników. Jak chcecie tego dokonać?
Karol Zielinski, mPay (na zdjęciu poniżej): Chcemy stworzyć fintechowy ekosystem, który umożliwi korzystanie ze środków bez konieczności korzystania z konta bankowego. W jego skład wejdą karta debetowa, przekazy pieniężne czy możliwość przewalutowania pieniędzy.
To jednak dopiero początek rozwoju naszej oferty B2C. Już teraz planujemy kompletne produkty, który przybliżą nas do statusu superaplikacji. To o tyle ważne, że na tym polu obecnie nie ma w Polsce żadnej konkurencji.
A Revolut?
Revolut idzie w kierunku bankowym - korzysta z litewskiej licencji. My zaś nie jesteśmy bankiem i nie chcemy nim być. Revolut rozwija się w oparciu o VAS-y (Value added service - usługa wartości dodanej), co nie wyróżnia go w porównaniu do konkurencji bankowej.
To znaczy?
Wyobraźmy sobie listę sklepów w Revolucie lub aplikacji bankowej. Po kliknięciu w dowolny z nich przenosimy się na stronę sklepu, gdzie możemy liczyć na zniżkę. Opuszczamy więc ekosystem, co kłóci się z ideą superaplikacji.
Więcej wiadomości o mPay
Jak wygląda to w mPay?
Proces jest prowadzony nieprzerwanie w jednej aplikacji. Użytkownik nie musi podawać danych (bo już raz się rejestrował - u nas) czy weryfikować tożsamości i wpisywać numeru karty. Płaci z użyciem tego samego konta, które widzi w mPay.
Chcemy ulepszyć doświadczenie zakupowe, ale i pozakupowe. W mPay już dziś mam bowiem dostęp do wszystkich biletów, które kupiłem w przeszłości, ale również do BOK-u (Biura Obsługi Klienta).
Podobnych aplikacji mobilonych na rynku nie ma
Banki nie będą chciały iść w kierunku superaplikacji?
Banki pozostaną bankami i będą zarabiały na usługach okołobankowych, jak np. na kredytach. Pozostałe usługi pozostaną dodatkiem - z dala od core-biznesu.
Właśnie dlatego banki i fintechy są komplementarne. Jeśli będę chciał wpłacić pieniądze na lokatę albo wziąć kredyt, to zgłoszę się do banku. Z kolei sprzątanie czy jedzenie zamówię w aplikacji fintechu. Ten ostatni posłuży mi do codziennych transakcji - opłacania zakupów czy doładowywania konta.
Dlaczego nie miałbym wykorzystać do tego aplikacji bankowej? Polski ekosystem jest przecież wystarczająco rozwinięty i korzystanie z banku, jak z cyfrowej portmonetki nie stanowi problemu.
Istnieje duża grupa osób, która nie chce trzymać pieniędzy na kontach bankowych. Mogą nie lubić banku lub zwyczajnie preferować bardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania. Inni wolą zaś rozdzielać pieniądze pomiędzy kilka podmiotów. Jeden będzie bankiem z lokatą, w drugim wezmą kredyt, trzeci to aplikacja do codziennych transakcji, a czwarty do inwestycji.
A propos tego ostatniego - Aion przez kilka lat dawał klientom możliwość skorzystania z robo-doradztwa w aplikacji. Przed kilkoma miesiącami się z tego wycofał. Na ile doświadczenia Aiona wpłynęły na waszą strategię?
Aion nie był naszym benchmarkiem. Kibicuję mu, bo podmioty, które chcą “wywrócić rynek” są potrzebne.
Wy zaś chcecie zmienić rynek B2B. Już teraz współpracujecie z GPW Private Market, Bayerem i yanosik.pl. Jakie usługi im oferujecie?
Wróćmy do poprzedniego przykładu, związanego z integracją dodatkowych usług w aplikacji. Nawet jeśli w banku można dziś opłacić przejazd autostradą, to nie wynika to z faktu, że bank samodzielnie opracował taki moduł. W tle działa bowiem integracja z platformą, taką jak mPay, która łączy się z różnymi partnerami i udostępnia API. Klient myśli, że dokonał płatności z poziomu banku, ale w istocie transakcja dzieje się w innym miejscu.
To najkrótszy opis trendu payment-as-a-service, w którym aplikacje outsourcują technologię do partnerów biznesowych. Po naszej stronie udostępniamy więc API za wykorzystanie usług, np. płatność za przejazd autostradą, zakup biletu na komunikację miejską, czy opłatę za parking. Technologia mPay pozwoli również na obsługę płatności oraz weryfikację tożsamości klientów na platformie GPW Private Market.
Cel na liczbę użytkowników na koniec 2025 roku już znamy. Jak jeszcze będziecie mierzyli swój sukces?
Zarówno w segmencie B2C, jak i B2B (gdzie wydzielimy oddzielną markę) skupiamy się na wskaźniku TTV (total transaction value - całkowita wartość transakcji). Na koniec dnia liczy się bowiem kwota, która przejdzie przez nasze systemy i wyląduje na koncie merchanta. Dobrze odzwierciedla ona popularność usługi.
Chcecie również wychodzić poza granicę Polski. Na jakie kierunki stawiacie najpierw?
To przede wszystkim kraje ościenne - kierunki wakacyjne Polaków. Udając się za granicę będą musieli opłacić hotel, autostradę czy parking. Chcemy im zaoferować podobne doświadczenie zakupowe, co w kraju. Mamy nadzieję, że dzięki temu przekonamy ich do korzystania z aplikacji również w trakcie podróży.
A ekspansja poza Unię Europejską?
Tu stawiamy na stworzenie ekosystemu, który ułatwi obrót pieniędzmi w dowolnym miejscu na świecie. Dziś wykonując przelew do USA czy Azji musimy planować czas jego dojścia i obliczać opłaty. W Chinach dużą popularnością cieszą się aplikacje - portmonetki, w Afryce do przelewów wykorzystywane są telefony komórkowe, a z kolei w Ukrainie częściej robi się przelew na karty płatnicze, a nie na konta bankowe.
mPay ma łączyć się z dowolnym system - niezależnie czy jest to superaplikacja, system SWIFT czy karta płatnicza - aby ułatwić zarządzania pieniędzmi.