REKLAMA

Stabilność polskiego rynku pracy zagrożona. Musimy działać

Na rynku pracy pojawiają się pierwsze oznaki wyzwań, z jakimi przyjdzie się nam zmierzyć w najbliższych latach, jeśli teraz nic nie zrobimy. Bezrobocie jest stabilne, ale liczba wolnych miejsc pracy spada. Masowe zwolnienia w korporacjach oraz brak nowych inwestycji na horyzoncie stanowią wyraźny sygnał ostrzegawczy, że fundamenty zaczynają się chwiać - ostrzega Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy. I dodaje, że to najlepszy moment, aby rozpocząć działania mające na celu zwiększenie innowacyjności polskiej gospodarki, tworzenie nowych miejsc pracy oraz prowadzenie odpowiedzialnej polityki migracyjnej.

Stabilność polskiego rynku pracy zagrożona. Musimy działać
REKLAMA

Według danych GUS stopa bezrobocia w sierpniu 2024 r. wyniosła w Polsce 5 proc., czyli tyle samo co w lipcu. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych zwiększyła się w porównaniu z lipcem, ale porównując do tego samego okresu rok wcześniej była mniejsza. Z kolei liczba wolnych miejsc pracy na koniec II kw. 2024 r. wynosiła 110,8 tys., czyli było ich o 2,1 proc. mniej niż rok wcześniej. A z danych BIEC wynika, że liczba ofert pracy zarejestrowanych w urzędach pracy zmalała w sierpniu w ujęciu miesięcznym o 18 proc. i była też niższa rok do roku o ponad 16 proc.

REKLAMA

Trudności na polskim rynku pracy stają się faktem, a to oznacza, że właśnie teraz należy działać, żeby nie pogłębiać problemów - radzi Krzysztof Inglot.

Bezrobocie w Polsce

Zdaniem eksperta raczej nie grozi nam duży wzrost bezrobocia ze względu na problemy demograficzne, jakie mamy w kraju.

Bezrobocie nie rośnie, bo jest nas coraz mniej. Co roku z rynku pracy znika ok. 100-150 tys. osób. Na ich miejsce pojawiają się nowe, ale nie tak licznie. I mogłoby się wydawać, że teoretycznie z tego punktu widzenia brak tworzenia nowych miejsc pracy, nie jest problemem. W praktyce jednak brak inwestycji oznacza, że nasza gospodarka nie będzie się rozwijała. A stagnacja nigdy nie jest dobra - komentuje Krzysztof Inglot.

Więcej o rynku pracy przeczytasz na Bizblog.pl:

Polska potrzebuje inwestycji

Problem w tym, że ostatnio zagraniczne firmy albo masowo zwalniają w swoich fabrykach na terenie Polski, albo przenoszą produkcję czy biznes do tańszych krajów.

I to drugie jest niebezpiecznym zjawiskiem. Coraz częściej firmy tłumaczą, że wybierają kraje, gdzie energia i koszty pracy są niższe. Polska w tym kontekście przestała być „best cost country”. Za pracę trzeba teraz zapłacić więcej, a energia jest droga - wyjaśnia Inglot.

I wskazuje, że przegrywamy w wyścigu po inwestycje również dlatego, że nie mamy na razie wystarczających kompetencji technologicznych.

A to właśnie inwestycje są kluczowe z punktu widzenia utrzymania fundamentów rynku pracy. Na razie jednak innowacyjność polskiej gospodarki nie jest na zadowalającym poziomie - uważa założyciel Personnel Service.

Technologie napędzają inwestycje

Jak wskazuje ekspert, brak inwestycji i niewielka innowacyjność to wyzwanie w kontekście rozwijającej się teraz technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji. I choć ludzie na całym świecie boją się, że AI zabierze im pracę, to z badania Personnel Service wynika, że na razie aż 82 proc. Polaków nie zna nikogo, kto w wyniku AI stracił pracę, a tylko 3 proc. z nas słyszało o takiej sytuacji.

Te wyniki na razie nie muszą zaskakiwać, bo AI jeszcze nie zabiera nam pracy, a przynajmniej nie tak, jak będzie to miało miejsce w przyszłości. Natomiast teraz jest czas na to, żeby wsiąść do pociągu innowacji, bo bez tego zostaniemy w tyle - podkreśla Krzysztof Inglot.

Ekspert zwraca uwagę, że mamy wiele do nadrobienia.

Z danych Eurostatu wynika, że w Unii Europejskiej w 2023 roku 8 proc. firm wykorzystywało AI w swoich firmach. Pionierami w Europie są przedsiębiorcy z Danii i Finlandii (powyżej 15 proc. firm korzysta z tych rozwiązań). Natomiast Polska z wynikiem 3,7 proc. znajduje się na końcu tej listy, razem z Rumunią (1,5 proc.), Bułgarią (3,6 proc.) i Węgrami (3,7 proc.) - wylicza.

Polska potrzebuje migrantów

REKLAMA

Jednak Krzysztof Inglot zaznacza, że zmieniająca się sytuacja na rynku pracy w Polsce wymaga odpowiedzialnego podejścia do migracji. Dlaczego? W II kw. 2024 r. pracowało w Polsce 1,01 mln cudzoziemców. To 6,6 proc. wszystkich pracowników. Zagraniczni pracownicy przyjechali do nas ze 150 państw. Najwięcej z nich pochodzi z Ukrainy - na koniec marca 2024 r. było ich 690,1 tys.

Choć na razie polska gospodarka wciąż potrzebuje migrantów, w kolejnych latach priorytetem będzie utrzymanie miejsc pracy dla Polaków. Dlatego zgadzam się z założeniami Macieja Duszczyka z MSWiA, że polityka migracyjna powinna być selektywna i ściśle kontrolowana - stwierdza Krzysztof Inglot.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA