Rząd udaje, że smogu w Polsce nie ma i nie będzie. Dobrą zabawę popsuł mu właśnie Kraków
Jarosław Kaczyński uważa, że Polska musi być przede wszystkim ogrzana, dlatego w tym celu można wrzucać do pieca, co się da (oprócz opon). Media już donoszą, że Polacy posłuchali tej rady i na opał wykorzystują płyty meblowe. Przez to już w wyjątkowo zimnym wrześniu smog dawał się mocno we znaki, a im za oknem zimniej – tym pod tym względem jest tylko gorzej. Bezradnie rozkładają ręce twórcy regionalnych przepisów antysmogowych, prosząc o reakcję Ministerstwo Klimatu.
Już w trakcie najzimniejszego od 14 lat września smog dawał się w Polsce mocno we znaki, a normy jakości powietrza potrafiły być przekroczone nie w setkach, a w tysiącach procent. Ale teraz, kiedy za oknem znacznie przyjemniejsza aura, wcale nie jest lepiej. Bo też nie może, skoro rząd po odstawieniu na boczny tor norm jakości paliw stałych i odwieszeniu na kołku kryteriów dotyczących kondycji powietrza, usunął zakaz dotyczący sprzedaży węgla brunatnego.
Rządzący zdają sobie sprawę, że jego spalanie produkuje długą listę substancji zabójczych dla ludzkich płuc, do tego to opał nawet w połowie składający się z wody. Dymi więc niemiłosiernie, a do pieca wrzucić trzeba go znacznie więcej niż węgla kamiennego – tłumaczy Krzysztof Smolnicki, działacz Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Smog już teraz dusi całą Polskę
W efekcie już teraz zaczynamy się dusić, a kolejne doniesienia o przekroczonych normach jakości powietrza wskazują, że w następnych tygodniach i miesiącach będzie tylko gorzej. Chociaż już teraz jest naprawdę niewesoło.
W Radziszewie (małopolskie) stężenie dwutlenku azotu (NO2) przekroczone było aż o 2572 proc. Stężenie ozonu przekroczyło 808 proc. W Walkowicach (wielkopolskie) przekroczenie norm dotyczących pyłu zawieszonego PM2,5 wyniosło ostatnio 1544 proc., a pyłu PM10 – 967 proc. W Zduńskiej Woli (łódzkie) normy w pierwszej połowie października pobite były o 615 proc. dla PM10 i 1449 proc. dla PM2,5. To najbardziej ekstremalne przypadki, tych mniejszych przekroczeń norm jest znacznie więcej.
Doniesienia o co najmniej niezdrowej kondycji powietrza nie dotyczą wyłącznie mniejszych miejscowości jak Nowa Ruda (dolnośląskie) czy Mosina (wielkopolskie). Brudne powietrze jest też m.in. w Kielcach, Krakowie, Warszawie i w Zabrzu.
Kraków do resortu klimatu: uwzględnijcie naszą specyfikę
Odpuszczenie tej jesieni i zimy norm jakości powietrza odbija się coraz bardziej czkawką twórcom lokalnych i regionalnych regulacji antysmogowych. Wejście tych przepisów w życie chcą już opóźnić w łódzkim i małopolskim. Ale stolica polskiej walki ze smogiem, czyli Kraków (tam powstały pierwsze regulacje dotyczące czystego powietrza, tak na poziomie miasta, jak i całego województwa), nie daje za wygraną i zwraca się z apelem o stosowną reakcję do resortu klimatu i środowiska.
To oznacza spore obciążenie dla Krakowa. W przypadku energii większe wydatki miasta szacowane są na ok. 120 mln zł, a jeżeli chodzi o gaz – ok. 27 mln zł. Z kolei realizacja celów publicznych przez spółki miejskie wzrośnie o dodatkowe 230 mln zł. Tymczasem tamtejsi samorządowcy zwracają uwagę, że dzięki wcześniej podjętej walce ze smogiem w Krakowie prawie już nie ma domów opalanych węglem.
Tym samym propozycja dotycząca dodatku węglowego w wysokości 3000 zł praktycznie nie dotyczy krakowian. Dlatego miasto postanowiło zwrócić się do szefostwa MKiŚ, by resort w swoich poczynaniach uwzględnił specyfikę Krakowa i rozstrzygnął dopłaty do mieszkań, które ogrzewane są gazem albo energią elektryczną.