REKLAMA

To niewiarygodne, co się dzieje z węglem. Taka sytuacja już dawno nie miała miejsca. Do teraz

Na krajowym rynku opału dzieją się cuda, za które wszyscy słono zapłacimy. W ciągu raptem miesiąca cena węgla na potrzeby energetyki zawodowej i ciepłownictwa bardzo wyraźnie wzrosła, nawet o blisko 300 proc. Jakby tego było mało nadeszły też bardzo kiepskie informacje dotyczące krajowego wydobycia węgla. Tak źle ostatni raz było w maju i czerwcu 2020 r. A wcześniej nigdy w historii. Podobnie rzecz ma się w przypadku przykopalnianych zapasów węgla.

sprzedaz-wegla-gminy
REKLAMA

Na nic zdała się czerwcowa zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który oznajmił wszem i wobec zwiększenie krajowego wydobycia węgla. Szef rządu nie przejmował się zbytnio opiniami ekspertów, którzy wskazywali, że na taki produkcyjny zryw możemy pozwolić sobie za najwcześniej dwa lata, o ile będzie kasa na górnicze inwestycje, których od lat zaniechano. Dla premiera liczył się jednak wyłącznie przekaz propagandowy. Ten jednak po kilku miesiącach ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co pięść z nosem.

REKLAMA

Nowa inicjatywa Fundacji Instrat, czyli comiesięczny Przegląd Węglowy, nie pozostawia żadnych złudzeń. W sierpniu produkcja krajowego węgla była na poziomie 3,8 mln ton węgla i znowu była mniejsza od sprzedaży, która ostatniego miesiąca wakacji letnich wyniosła 3,9 mln t. Takie wyniki odbijają się też na przykopalnianych zapasach. W sierpniu było ich raptem 1,02 mln t., czyli najmniej w historii. Ostatnio tak kiepski stan zapasów mieliśmy we wrześniu 2008 r. (1,17 mln t). To fatalne wyniki. Do tej pory wydobycie poniżej 4 mln t węgla odnotowano tylko dwa razy w historii: w maju 2020 r. (wydobycie na poziomie 3,19 mln t) i w czerwcu 2020 r. (3,83 mln t). Nigdy więcej taka sytuacja nie miała miejsca. Do teraz.

Cena węgla z trzykrotnym skokiem dla ciepłowni

Być może to rekordowo niskie wydobycie krajowe wpłynęło też na ceny opału dla energetyki zawodowej i ciepłownictwa. Przez embargo na opał z Rosji trzeba wspomagać się węglem importowanym, który jest po prostu wyraźnie droższy. 

Tylko, że jesteśmy świadkami rekordowego skoku cen. Zgodnie z indeksem PSCMI 1 cena węgla dla energetyki zawodowej i przemysłowej była na poziomie ok. 344 zł za tonę i aż tak bardzo nie różniła się od tej z początku roku, jeszcze przed rosyjską agresją na Ukrainie (ok. 290 zł za 1000 kg). Natomiast w sierpniu ta cena skoczyła aż do poziomu ok. 641 zł. To wzrost o ok. 86 proc. na przestrzeni raptem miesiąca. Z jeszcze większym skokiem mamy do czynienia w przypadku ceny węgla dla ciepłownictwa przemysłowego i komunalnego (indeks PSCMI 2). W lipcu tona węgla kosztowała jakieś 455 zł. W sierpniu już 1338 zł. To prawie trzykrotny wzrost (294 proc.) w ciągu 30 dni.

Tymczasem w portach ARA panuje względny spokój

Co takiego stało się na koniec wakacji, że cena węgla zaczęła aż tak wariować? Może byliśmy świadkami solidnego wzrostu w portach ARA? Nic z tych rzeczy. W pierwszej połowie lipca padł tam jeden z ostatnich rekordów i węgiel kosztował ok. 394 dol. Jeszcze w pierwszej dekadzie września tona kosztowała jakieś 381 dol. Tyle, że od tego czasu jesteśmy świadkami wyraźnych spadków. W efekcie za tonę węgla w portach ARA trzeba obecnie zapłacić ok. 267 dol. Rok temu przez chwilę było podobnie i węgiel w październiku 2021 r. kosztował ok. 230 dol. Natomiast dwa lata temu, w 2020 r., to było raptem 58-59 dol.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA