W miastach najbardziej trują samochody. W Krakowie już szykują szlaban dla śmierdziuchów
NIK ustaliła, że polskie powietrze zanieczyszcza najbardziej niska emisja. No chyba, że w miastach - wtedy domowe piece ustępują miejsca samochodom. Dlatego w Krakowie chcą zakazu wjazdu do centrum dla tych niespełniających norm.
Publikacja NIK pt. „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami” ma już kilka lat. Tam czarno na białym stoi, że w 82-92,8 proc. za smog nad Wisłą odpowiada niska emisja, czyli piece na paliwa stałe w gospodarstwach domowych. Ale w miastach jest nieco inaczej. Już w 2011 r. za pogarszający się stan powietrza aż w 63 proc. odpowiada ruch samochodowy.
Mijały lata i kolejne antysmogowe działania szły jedynie w ograniczanie niskiej emisji. Pyłami wydobywającymi się na potęgę z samochodowych rur jakoś nikt na poważnie nie chciał się zmierzyć. Aż do teraz. I znowu - tak jak w przypadku samych uchwał antysmogowych - prym wiedzie Małopolska i Kraków.
Urząd bierze na celownik smog komunikacyjny
Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego przygotowuje nowy Program Ochrony Powietrza. Poprzedni przyjęto w 2017 r. Zakładał m.in. „wprowadzenie ograniczeń eksploatacji urządzeń grzewczych na paliwa stałe”, co stało się we wrześniu 2019 r. W dokumencie sprzed już trzech lat znajdziemy też plany związane z termomodernizacją budynków użyteczności publicznej czy z edukacją ekologiczną mieszkańców. Smog komunikacyjny znalazł się jedynie w punkcie pt. „ograniczenie emisji z transportu”.
Ten temat ma być znacznie rozwinięty w nowej regulacji, do której właśnie wystartowały konsultacje. W jednym z zaleceń czytamy o konieczności ograniczenie wjazdu najbardziej kopcących aut do miast. Chociaż nie ma jeszcze jednolitego stanowiska jak w praktyce miałoby to wyglądać.
Szlaban w centrum: cztery scenariusze
Jednym z najpopularniejszych pomysłów na wygonienie z Krakowa najbardziej emisyjnych samochodów jest stworzenie w mieście tzw. strefy czystego transportu, która w ubiegłym roku funkcjonowała na Kazimierzu. Nowa strefa miałaby obowiązywać na znacznie większym obszarze niż dotychczas. Innym pomysłem jest stworzenie w grodzie Kraka stref ograniczonej emisji, do których nie wjechałyby samochody niespełniające norm Euro6 dla diesli i Euro4 dla benzyniaków.
Tym razem ograniczona emisja miałaby dotyczyć nie tylko ciężarówek, autobusów i samochodów dostawczych, ale także aut osobowych. W ramach trwających konsultacji każdy uwagi do nowego Programu Ochrony Powietrza dla województwa małopolskiego może przesyłać do 24 stycznia na adres powietrze@umwm.malopolska.pl. W sumie na stole są teraz cztery scenariusze.
Smog komunikacyjny ma się u nas bardzo dobrze
Czy śladem Krakowa, jak w przypadku uchwały antysmogowej, czy wprowadzonego zakazu dla paliw stałych, teraz w kwestii smogu komunikacyjnego pójdą też inni? Trudno wyrokować. Chcąc walczyć o czyste powietrze samorządowcy z całej Polskie nie będą mieć po prostu innego wyjścia.
Przecież, jak wynika z danych GUS, tylko w latach 2012-2017 liczba samochodów w aglomeracji warszawskiej wzrosła aż o 24 proc. A to oznacza, że smog komunikacyjny może mieć znacznie większy wpływ na jakość naszego powietrza niż do tej pory przypuszczaliśmy. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zdaniem fachowców rury wydechowe aut odpowiadają za jedynie ok. 7 proc. smogu komunikacyjnego. Reszta to drobinki z opon i klocków hamulcowych oraz - co jest największym determinantem tego typu zanieczyszczenia - pył z jezdni wzbijany przez jadące samochody.
Wystarczy rzut oka na mapę smogowego stężenia, żeby stwierdzić, że dotychczasowe działania na rzecz czystego powietrza nie do końca przynoszą efekt. Tylko dzisiaj w Krakowie normy dotyczące pyłów PM 10 i PM 2,5 przekroczone są po kilkaset procent. Nie lepiej jest w Oświęcimiu, Chrzanowie, Sosnowcu, Mysłowicach,czy Jaworznie. Wszędzie tam obowiązują już przepisy związane z uchwałami (w tych przypadkach dla województwa śląskiego i małopolskiego) antysmogowymi. Ale za kopcenie samych aut nikt się jeszcze nie wziął. Do teraz.