Nerwowo na rynkach po upadku SVB. Kurs bitcoina eksplodował, a tak reaguje złoty i giełda
Po upadku Silicon Valley Banku rynkach jest niespokojnie, ale do paniki i powtórki z 2008 r., kiedy upadał Lehman Brothers, daleko. Mówi się, że sytuację uratowała weekendowa interwencja amerykańskich władz, ale na giełdach wciąż nerwowo i w wielu wypadkach czerwono. Największym wygranym tej sytuacji okazał się… bitcoin. Fot. Rafapress / Shutterstock
Upadek Silicon Valley Banku, trzecia co do wielkości plajta bankowa w USA, wciąż mocno miesza na rynkach. W poniedziałek obserwujemy zwrot, do jakiego doszło po decyzji amerykańskiej administracji (Rezerwy Federalnej, Departamentu Skarbu oraz Federalnej Korporacji Gwarantowania Depozytów) o zagwarantowaniu wszystkich depozytów, a także o zamknięciu Signature Banku, innej instytucji finansowej zagrożonej upadłością.
W weekend instytucje federalne ogłosiły, że powołują specjalny fundusz, który pozwoli bankom otrzymanie gotówki w zamian za oddanie pod zastaw posiadanych obligacji. Co to ma wspólnego z SVB i Signature Bankiem? To właśnie skok rentowności papierów dłużnych, wywołany najszybszym w historii Stanów Zjednoczonych wzrostem stóp procentowych, wpędził w kłopoty amerykańskie banki.
Michał Stajniak, zastępca Dyrektora Działu Analiz XTB, uważa, że sprawa SVB przynajmniej na razie została rozwiązania, choć z drugiej strony pokazuje, że igranie z potężnym ryzykiem może się bankom po prostu upiec.
Na giełdach w Europie nerwówka. WIG20 tracił już 3,65 proc.
Weekendowa decyzja Fedu i amerykańskiego rządu od razu znalazła przełożyła się na wycenę amerykańskiego długu. Po historycznych wzrostach rentowności w ubiegłym tygodniu w poniedziałek obligacje notują jeden z najszybszych wzrostów cen (czyli spadku rentowności) w historii.
To niejedyna zmiana, bo po piątkowym gwałtownym załamaniu kursu, w poniedziałek przed południem mogliśmy obserwować, jak dolar w przyspieszonym tempie odrabia straty. Po zielonej stronie nie zabawił za długo, bo około godziny 13.30. znów wylądował na niewielkim 0,1-proc. minusie do złotego (4,3957 zł), a potem gwałtownie zjechał o 0,8 proc. do 4,3642 zł.
Zyskiwało za to cały czas euro. Przed 14. za europejską walutę płacono 1,0685 dol.
Widać było również wyraźny ruch w górę na kontraktach terminowych amerykańskich spółek, ale indeksy za oceanem i tak otworzyły się na niewielkich minusach. Dość szybko jednak przebiły kurs odniesienia.
Za to europejskie giełdy spływały w poniedziałek czerwienią. BUX tąpnął o prawie 7 proc., DAX i CAC40 i WIG20 o około 3,5 proc. Drożało za srebro o 4 proc. i złoto o około 2 proc.
Królem wzrostów był bitcoin, którego kurs wystrzelił w poniedziałek o niemal 18 proc.
Upadłość SBV namiesza na rynkach
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl uważa, że skala napięć w sektorze bankowym, dalsze reakcje władz i potencjalne rozlewanie się upadku SVB na inne instytucje jeszcze przez jakiś czas będą wpływać na rynki.
Jak zauważa, upadek kalifornijskiego Silicon Valley Bank zepchnął na razie na dalszy plan dane z rynku pracy w USA.
Jak dodaje, zdecydowane działania amerykańskich władz szybko stłamsiły rynkową panikę i położyły tamę wezbraniu awersji do ryzyka.
Fed może spuścić z tonu. Stopy procentowe mogą teraz rosnąć wolniej
Michał Stajniak, analityk XTB, zauważa, że w pewnym momencie sytuacja wydawała się dosyć niebezpieczna i oczywiście pojawiło się widmo kolejnego kryzysu finansowego.
Michał Stajniak z XTB zauważa, że po zamieszaniu wywołanym upadłością SVB oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych w przyszłym tygodniu zmalały drastycznie.
Ale jak dodaje, można się spodziewać, że Fed zakończy cykl podwyżek w okolicach 5,25-5,5 proc, a nie tak jak twierdzono jeszcze w miniony czwartek 5,5-6 proc.
Wkupieniem SBV interesują się giganci
Silicon Valley Bank specjalizował się w finansowaniu startupów i spółek technologicznych z Doliny Krzemowej. Wśród jego klientów znajdziemy między innymi notowanego na giełdzie w Warszawie producenta gier mobilnych Huuuge, który miał zdeponowane w USA ponad 24 mln dolarów.
Pod względem aktywów wycenianych na 200 mld dolarów SVB plasował się na 16. miejscu wśród amerykańskich banków. Jego upadłość to największa bankowa plajta od 2008 r. i trzecia w historii Stanów Zjednoczonych. Trudno się zatem dziwić nerwowym reakcjom. Podobno przejęciem aktywów kalifornijskiego bankruta interesują się giganci pokroju HSCB i JP Morgan.