REKLAMA

Shrinkflacja pod lupą UOKiK-u. Mniej produktu to nie przestępstwo, ale granica jest cienka

Może ostatnie dane dotyczące inflacji w Polsce na pierwszy rzut oka wyglądają pocieszająco, ale gdy wczytamy się w szczegóły, okaże się, że ceny wciąż rosną jak szalone, a dotyczy to zwłaszcza żywności. Producenci boją się wciąż podnosić ceny, więc coraz częściej stosują znany trik: zmniejszają ilość towaru w opakowaniu, co określa się nieco żartobliwym terminem „shrinkflacja”. Czy to legalne? Co do zasady tak, ale łatwo o wprowadzenie konsumentów w błąd, a to już grozi poważnymi konsekwencjami ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Shrinkflacja pod lupą UOKiK-u. Mniej produktu to nie przestępstwo, ale granica jest cienka
REKLAMA

Wstępny odczyt inflacyjny GUS-u w marcu na poziomie 16,2 proc. wywołał entuzjazm przedstawicieli rządu, którzy odtrąbili swój własny sukces i uznali to za niezbity dowód na wejście w fazę dezinflacji, ale oczywiście to nie takie proste. Więcej na ten temat napisałem tutaj, ale kluczowa informacja jest taka: tylko od początku roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły już o blisko 5 proc., a żywności nawet o 6 proc.

REKLAMA

Odporność konsumentów na kolejne podwyżki cen w sklepach jest ograniczona, dlatego więksi producenci żywności i współpracujące z nimi sieci handlowe coraz częściej podchodzą do tego problemu od drugiej strony. Zamiast rekompensować sobie rosnące koszty wytworzenia danego produktu jego wyższą ceną detaliczną, po prostu zmniejszają porcje.

Wzrost cen? Ja zawsze tankuję za 50 zł

W ten sprytny sposób rozwiązują problem wzrostu cen jak w znanej anegdocie. „Mój wujek mówi, że wzrost cen benzyny go nie dotyczy. On zawsze tankuje za 50 zł”. Wszystko jest w porządku, jeśli kupując coś w sklepie, mamy świadomość, że nie płacimy za dany produkt więcej tylko dlatego, że w opakowaniu jest go mniej. Czy jednak na pewno to takie oczywiste?

Zjawisku shrinkflacji, czyli kurczenia się produktów w okresie wzrostu cen, przyjrzał się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. „Ciasto nie urosło? Czy na pewno w opakowaniu mąki był kilogram tak jak w przepisie?” – pyta UOKiK i radzi, by podczas zakupów zachowywać czujność, czytać etykiety i sprawdzać skład produktów.

Czy to znaczy, że cała odpowiedzialność spoczywa na konsumentach? Z pewnością nie. UOKiK ma też przekaz dla firm.

UOKiK może nałożyć karę opiewającą nawet na 10 proc. rocznych obrotów

Przedsiębiorco, pamiętaj! Informacja o cenie i oznaczeniu wielkości produktu powinny być czytelne. Nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd

– pisze UOKiK.

Urząd przypomina, że producenci mogą zmieniać wielkość opakowania, gramaturę lub zakres usługi, o ile informują o tym w jasny sposób. Niedopuszczalne jest wprowadzanie konsumentów w błąd.

REKLAMA

Nie ma wprawdzie na razie obowiązku umieszczania informacji „uwaga, mniej produktu”, ale jeśli UOKiK uzna, że producent celowo ukrywa informację o wielkości produktu lub zubożeniu go w jakiś sposób, może on narazić się na postępowanie wyjaśniające, a w konsekwencji zarzuty i karę finansową. Uprawnienia UOKiK-u są w tym zakresie bardzo szerokie – kara może wynieść nawet 10 proc. rocznego obrotu firmy, a to często kwoty idące w dziesiątki milionów złotych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA