UE zwiększa presję na Rosję. Nowe sankcje uderzą w Nord Stream i tankowce
Zgodnie z przewidywaniami, rozmowy między Ukrainą a Rosją w Stambule nie przyniosły żadnych rozstrzygnięć. Przy tej okazji wreszcie dała o sobie znać Unia Europejska, którą Waszyngton bardzo chciałby teraz zepchnąć na boczny tor. Aktywność przywódców Polski, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii to jeszcze nie wszystko. Bruksela już ogłosiła prace nad nowym pakietem sankcji, które miałyby zmusić Moskwę do rozmów pokojowych.
Najprawdopodobniej podczas zaplanowanego na ten tydzień spotkania ministrów obrony państw członkowskich UE dojdzie do oficjalnego zatwierdzenia 17. pakietu sankcji wymierzonych przez Brukselę w Rosję. Pakiet ten obejmuje prawie 200 tankowców z rosyjskiej „floty cieni”, służących do handlu ropą. Ale to nie koniec presji ze strony UE, która bardzo chce się przyczynić do przymuszenia Putina do bezwarunkowego zawieszenia broni na 30 dni i rozpoczęcia rozmów pokojowych.
Putin nie chce pokoju. Musimy więc zwiększyć presję - stwierdziła Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, podczas Szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej zorganizowanego w Albanii.
Przypomnijmy, że za nami już bezpośrednie rozmowy między delegacjami Ukrainy i Rosji w Stambule. Zakończyły się po dwóch godzinach i nie przyniosły żadnego rozstrzygnięcia. Kijów miał określić żądania Moskwy jako „nie do przyjęcia”. Przywódcy Niemiec, Francji, Polski i Wielkiej Brytanii tak samo ocenili stanowisko Rosji.
Sankcje, czyli Europa chce pozostać przy stole
To też przy okazji dla UE wizerunkowa bitwa. Amerykański prezydent Donald Trump praktycznie na każdym kroku dyskredytuje Brukselę, również w kwestiach dotyczących pokoju w Ukrainie. I to ma się zmienić.
Musimy podjąć wszelkie wysiłki, aby utrzymać Amerykanów po naszej stronie. Nie możemy zastąpić tego, co Amerykanie nadal robią dla nas na naszym kontynencie - przekonuje Friedrich Merz, kanclerz Niemiec.
Więcej o sankcjach przeczytasz na Spider’s Web:
I taka ma być też rola 18. pakietu sankcji wymierzonych przez UE w Rosję. Bruksela chce pokazać, że cały czas się liczy i może swoimi działaniami realnie na nie oddziaływać. Nowe sankcje mają uderzyć w gazociągi Nord Stream 1 i 2, w rosyjski sektor finansowy i w jeszcze większą liczbę tankowców z floty cieni. Obejmą też niższy limit cen ropy. Przypomnijmy: mechanizm limitu cen ustaliła UE wraz z G7. Zgodnie z nim dostawy rosyjskiej ropy naftowej do krajów trzecich mogą korzystać z zachodniego ubezpieczenia i finansowania, pod warunkiem sprzedaży po cenie 60 dol. za baryłkę lub niższej.
Zagadką pozostaje reakcja Waszyngtonu na unijne sankcje. Republikanie pokazali już projekt ustawy o sankcjach wobec Rosji z 2025 r. Regulacje te zakładają m.in. nałożenie na kraje, które ciągle kupują produkty energetyczne Moskwy cła w wysokości nawet 500 proc. Ale nie tak dawno pojawiły się informacje o zainteresowaniu ze strony amerykańskich inwestorów systemem gazowym Nord Stream 1 i 2. Ursula von der Leyen uznała ewentualne odkręcenie w ten sposób kurka z gazem z Rosji błędem o historycznych rozmiarach.
Rosja cały czas sporo zarabia na sprzedaży nośników energii
Jak wylicza think tank CREA Rosja, licząc od 24 lutego 2022 r., czyli dnia agresji na Ukrainę, w skali globalnej na handlu produktami energetycznymi zarobiła w sumie ponad 877 mld euro. Tylko UE zapłaciła Moskwie w tym okresie przeszło 209 mld euro, najwięcej za ropę - ponad 103 mld euro i gaz ziemny - blisko 102 mld euro. Do tego dochodzi jeszcze ok. 3,5 mld euro za węgiel. CREA zauważa też, że w kwietniu 2025 r. import rosyjskiej ropy drogą morską do Chin wzrósł o 8 proc. miesiąc do miesiąca, do najwyższego poziomu od października 2024 r.
Ten wzrost rosyjskiego importu jest spowodowany głównie spadkiem światowych cen ropy naftowej w kwietniu i wykorzystaniem tej okazji przez chińskie rafinerie w celu zwiększenia swoich zapasów - komentuje CREA.
