Ropa najtańsza od czterech lat. Efekt rozgrywki między USA, OPEC+ i Rosją
Czy nam się to podoba, czy nie cena ropy i stawki na stacjach benzynowych coraz bardziej zależą od polityki. Doskonale to widać po tym, jak działania amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa wpłynęły w ostatnim czasie na wartość ropy naftowej. W kontekście rozpoczynających się rozmów między Stanami Zjednoczonymi a Rosją w Arabii Saudyjskiej cena za tańsze tankowanie może okazać się szokująca.
Analizując wykres dotyczący ceny ropy w ostatnich miesiącach, można mieć na myśli pełzającą od góry do dołu sinusoidę. Jeszcze w grudniu zeszłego roku baryłka ropy Brent potrafiła kosztować ok. 71 dol. Ale w połowie stycznia 2025 r. nie stąd ni zowąd znaleźliśmy się na poziomie cenowym 82 dol. Teraz zaś wartość ropy runęła do ok. 69 dol., a przez chwilę było nawet ok. 68 dol. Tak niskie stawki ostatni raz mogliśmy oglądać w pierwszych dniach 2021 r., czyli jeszcze zanim kryzys energetyczny zaczął nas dusić na dobre. Czym spowodowana jest ta cenowa huśtawka nastrojów? W pierwszej kolejności analitycy wskazują na wojny celno-handlowe, którymi amerykański prezydent Donald Trump chce podporządkować inne kraje. Ale te nie zamierzają się temu bezczynnie przyglądać.
Jeśli Stany Zjednoczone chcą wojny, czy to wojny taryfowej, handlowej czy jakiegokolwiek innego rodzaju wojny, jesteśmy gotowi walczyć do końca - to odpowiedź chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych na poczynania nowego gospodarza w Białym Domu.
Cena ropy spada po oświadczeniu OPEC+
Trump w swojej kampanii wyborczej obiecał Amerykanom m.in. tanią ropę. Ale prezydent USA doskonale sobie zdaje sprawę, że osiągnięcie tego celu będzie wymagać licznych sojuszy. To właśnie źródło gestów politycznych, którymi od paru tygodni szokuje cały świat Donald Trump. Dowodem na to są nie tylko amerykańsko-rosyjskie rozmowy na temat Ukrainy w Arabii Saudyjskiej, ale też ostatnie oświadczenie naftowego sojuszu OPEC+, które po wirtualnym spotkaniu poinformował o zwiększeniu produkcji ropy od kwietnia. Reuters wylicza, że ten wzrost ma być na poziomie 138 tys. baryłek dziennie. Swoje chce przy okazji też ugrać Moskwa.
Jeśli na rynku panuje nierównowaga, zawsze możemy grać w przeciwnym kierunku - stwierdził Aleksandr Nowak, wicepremier Rosji.
Więcej o cenie ropy przeczytasz na Spider’s Web:
Reprezentant Putina wprost zasugerował, że zamiast zwiększenia produkcji może też dojść do kolejnych cięć, dlatego lepiej Rosji w tej rozgrywce nie bagatelizować. I dobrze także obserwować, na jakie ustępstwa Moskwie w tej układance pójdzie Donald Trump.
Na rynku panuje pewna obawa, że decyzja OPEC+ jest początkiem serii kolejnych miesięcznych dodatków podaży, ale oświadczenie OPEC+ powtarza podejście polegające na przywracaniu baryłek tylko wtedy, gdy rynek będzie w stanie je wchłonąć - przypomina Giovanni Staunovo, analityk UBS.
Irańskie sankcje wywrócą cały stolik?
Wyrwą w ustaleniach na linii Trump - OPEC+ może okazać się Iran i sankcje przygotowywane na ten kraj przez administrację amerykańskiego prezydenta. Zaczęło się od sankcji nałożonych na trzy statki transportujące ropę z Iranu do Chin. Potem ten sam restrykcyjny mechanizm dotyczył przeszło 30 osób. Ale to ma być dopiero początek presji wywoływanej przez Waszyngton na Teheran.
Zamierzamy zamknąć irański sektor naftowy i możliwości produkcji dronów. Ponowne zbankrutowanie Iranu będzie oznaczać początek naszej zaktualizowanej polityki sankcji - stwierdził niedawno Scott Bessent, sekretarz skarbu USA.
Stany Zjednoczone tym samym jasno określiły swój cel: ograniczenie eksportu ropy z Iranu o 1,5 mln baryłek dziennie do minimum. Donald Trump nie ukrywa, że jego nadrzędnym celem jest podpisanie z Iranem umowy jądrowej, a sankcje wymierzone w tamtejsza produkcję ropy mają stanowić swoistą presję na Teheran, co niewątpliwie będzie również miało wpływ na rynek i cenę ropy.
