Nowa plaga w dyskontach. Sieci handlowe czekają na tę datę jak na wyrok, złodzieje drżą z niecierpliwości
Już niebawem w życie powinny wejść przepisy, które sprawią, że wyniesienie ze sklepu produktów o wartości nawet 800 zł nie będzie przestępstwem. Branża handlowa już wcześniej alarmowała, że może to rozzuchwalić nieuczciwych klientów. Teraz przerażenie jest pewnie jeszcze większe, bo najnowsze dane pokazują, że Polacy kradną na potęgę i bez nowelizacji prawa.
Na początku marca policja z Piaseczna przyłapała mężczyznę na kradzieży alkoholu w cenie... 9 zł. Z początku wydawało się, że szkodliwość czynu jest znikoma. Po sprawdzeniu złodzieja w systemie okazało się, że wcześniej wielokrotnie został przyłapany na gorącym uczynku na terenie sąsiednich gmin.
42-latek myślał, że kradzieże ujdą mu płazem. Przepisy mówią, że za wyniesienie ze sklepu bez płacenia rzeczy do 500 zł, odpowiada się jak za wykroczenie. To prawda. Sęk w tym, że policja może zsumować te kradzieże. I tak właśnie zrobiła. Mężczyźnie grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.
Sklepy mają coraz więcej problemów ze złodziejami
Część z nich, jak w przypadku powyżej, działa całkowicie świadomie i z pełnym wyrachowaniem. Reszta często nie jest nawet pewna, co im grozi, kiedy zostaną przyłapani. Trudno określić, która grupa przeważa, ale jedno jest pewne - złodziei jest ogółem coraz więcej. Komenda Główna Policji podała, że w ubiegłym roku liczba kradzieży zaklasyfikowanych jako przestępstwo wzrosła o 31 proc. w porównaniu z 2021 r.
Liczba wykroczeń urosła w tym czasie o ponad 20 proc. Eksperci komentują, że Polacy najczęściej łaszą się na nabiał, wędliny i drogie alkohole.
Kiedy zaczyna się kradzież?
Sklepy spożywcze sądzą, że najgorsze dopiero przed nimi. Przepisy, które podwyższają próg kwotowy, za którym kończy się wykroczenie, a zaczyna kradzież, powinny wejść w życie w połowie marca 2023 r., ale ten termin nieco się opóźni. Nie ma to jednak dużego znaczenia, bo fakt podniesienia limitu jest już przesądzony. Branża handlowa czeka na ten moment jak na wyrok.
Jeszcze w trakcie prac nad projektem Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług w Warszawie pisała tak:
Negatywnych emocji związanych z nowelizacją nie ukrywał również Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu. W rozmowie z Interią mówił o ukłonie w stronę złodziei, a podwyższenie limitu nazwał „przyzwoleniem i zachętą do dokonywania kradzieży”.
Tę opinie podzielają zwykli konsumenci. W badaniu UCE Research 44 proc. badanych było wręcz za zaostrzeniem prawa, przeciwko był co piąty respondent. Rząd zdania nie zmienił. Być może wyszedł z założenia, że progi kwotowe w przypadku kradzieży również powinny podlegać waloryzacji. Jakby nie było, mamy przecież wysoką inflację.