Rosyjskie linie lotnicze olały Putina. Przewoźnicy znaleźli sposób, jak zwrócić ukradzione samoloty
Pół żartem mówiąc wygląda to, jakby szefowie wielu linii lotniczych w Rosji bardziej bali się o swój biznes niż o swoje życie. Z tajnego raportu rosyjskiej agencji lotniczej wynika, że mimo wyraźnego zakazu ze strony Putina, kilkadziesiąt maszyn trafiło do zachodnich leasingodawców.
Prezydent Rosji od początku ostro pogrywał sobie z firmami zajmującymi się leasingiem samolotów. Putin musiał wiedzieć, że liczba maszyn należących do zachodnich firm idzie w setki, a ich zwrot pociągnie na dno całą krajową branże lotniczą.
Z zakulisowych doniesień wiemy jednak, że przewoźnicy szybko zaczęli się łamać. Mówił o tym dyrektor generalny Air Lease Corp John Plueger. Mężczyzna przyznał, że widzi po stronie rosyjskich linii lotniczych dużo dobrej woli.
Rosyjskie linie wiedziały, że leasingodawcy domagają się oddania boeingów i airbusów ze względu na sankcje. I nie ma szans, by ustąpili. Jednocześnie odmowa wydania samolotów była jednoznaczna z kradzieżą. Nawet jeżeli Putin próbował stwarzać pozory np. poprzez uchwalenie ustawy, która pozwala przewoźnikom rejestrować samoloty należące do zagranicznych leasingodawców jako swoje. Pytanie brzmiało więc:
Ukraść samoloty czy rozwścieczyć Putina?
Z dokumentów rosyjskiej agencji lotniczej Rosaviatsia, do których dotarł Reuters, wynika, że nie wszyscy przewoźnicy położyli uszy po sobie i dostosowali się do poleceń prezydenta Rosji.
Pięć linii czarterowych - Azur Air, iFly, Nordwind, Pegas Fly i Royal Flight - z premedytacją zostawiło swoje samoloty na zagranicznych lotniskach, m.in. w Turcji. Maszyny zaparkowały tam pod pretekstem prac konserwacyjnych. Przewoźnicy wiedzieli jednak, że leasingodawcy polują na swoje samoloty i z pewnością nie przegapią okazji, by je przechwycić. Raport jest datowany na 9 marca.
Przy oficjalnym zapytaniu Reutersa szefowie firm lotniczych nabierają jednak wody w usta. Nordwind odpisał, że los samolotów przechwyconych za granicą jest mu nieznany. Reszta linii nie odpowiedziała w ogóle.
W taki sposób w ręce leasingodawców miało wpaść 31 maszyn
Witalij Sawieljew, rosyjski minister transportu, szacuje, że w rękach Rosjan pozostaje ponad 400 samolotów należących do firm leasingowych.
Na początku kwietnia Władimir Putin podpisał dekret, który umożliwia Aerofłotowi i reszcie płatność leasingodawcom w rublach. Ci drudzy z wiadomych względów nie są do końca takimi transakcjami zainteresowani.
Linia na taką operację musi dostać też zgodę od Rządowej Komisji Kontroli Inwestycji Zagranicznych. Operacja powinna się więc odbywać pod czujnym okiem Kremla. Putin najwyraźniej nie zauważył, że w międzyczasie rosyjskie linie wystraszone konsekwencjami kradzieży zagrały mu na nosie.