REKLAMA

Masz kredyt mieszkaniowy w złotych? Poczujesz się teraz jak frankowicz. Albo jeszcze gorzej

Myślicie, że stopy wrosną do 4 proc.? Właśnie się okazało, że może to być nawet do 5-6 proc. A to oznacza, że spłacający kredyty złotowe mogą mieć problemy podobne do frankowiczów. Raty niektórych mogą wzrosnąć nawet o 80 proc. w stosunku do września 2021 r. Banki zaczynają się bać, że rząd zamrozi oprocentowanie kredytów, by zrobić Polakom prezent przed wyborami.

Masz kredyt mieszkaniowy w złotych? Poczujesz się teraz jak frankowicz. Albo jeszcze gorzej
REKLAMA

Stopy procentowe w Polsce powinny wzrosnąć mocniej, niż obecnie oczekuje rynek, biorąc pod uwagę ostatnie dane makro

– powiedział Bloombergowi prezes NBP Adam Glapiński.
REKLAMA

Co to oznacza? Przypomnę, że rynek oczekiwał, że w tym roku stopy procentowe wzrosną do 3,5-4 proc. Już to może być bolesne dla kredytobiorców, którzy zadłużali się, gdy stopy procentowe NBP były historycznie niskie i wynosiły 0,1 proc., a WIBOR oscylował koło 0,2 proc. A przecież taki poziom mieliśmy jeszcze niecałe pół roku temu – we wrześniu 2021 r. Rata przeciętnego kredytu hipotecznego na 300 tys. zł zaciągniętego na 25 lat z marżą 2 proc. wynosiła wówczas 1300 zł. 

Dzisiaj, kiedy WIBOR 6M jest na poziomie ok. 3,22 proc., rata tego samego kredytu skoczyła do prawie 1800 zł, a więc niemal o 500 zł. Dla wielu gospodarstw domowych to już duże obciążenie, a przypomnę, że obecnie w Polsce mamy ok. 2 mln aktywnych kredytów mieszkaniowych.

Gdyby zgodnie z dotychczasowymi prognozami ekonomistów stopy procentowe w Polsce wzrosły do 4 proc. – a mówiąc ściślej, do tego poziomu wzrósłby WIBOR) – rata skoczyłaby do 1933 zł.

Według tego, co właśnie powiedział Adam Glapiński, to wcale nie koniec. Jeśli stopy zostaną podniesione do ok. 5 proc., rata przeciętnego kredytu wyniesie już 2120 zł, a przy 6 proc. – 2315 zł. To może wydarzyć się jeszcze w tym roku i oznaczałoby, że zaledwie w rok rata kredytu złotowego na 300 tys. zł wzrosłaby o ponad 1 tys. zł, czyli o 80 proc.

Rynek już uwierzył prezesowi NBP

Wygląda na to, że rynek uwierzył w prognozy prof. Glapińskiego i już zaczyna wyceniać taki scenariusz. W reakcji na słowa prezesa NBP kontrakty FRA, a więc kontrakty terminowe na przyszłą stopę procentową przebiły 4 proc. i w poniedziałek rano sięgnęły poziomu 4,4 proc.

Złotówkowiczom właśnie robi się gorąco. I choć do wielu z nich pewnie jeszcze nie dotarła ta wiadomość, bo newsy agencji Bloomberg zwykle docierają do profesjonalistów, a nie zwykłego Kowalskiego, to pewnie lada chwila podobny komunikat prezes Glapiński powtórzy na rodzimym podwórku.

Kiedy? Okazja nadarzy się 8 lutego, gdy odbędzie się kolejne posiedzenie RPP i prawdopodobnie zostanie ogłoszona kolejna decyzja o podwyżce stóp. Ta jest spodziewana przez rynek, ale przy okazji prezes może nakreślić ścieżkę na kolejne miesiące. A będzie miał już w ręku dane na temat styczniowej inflacji. Trzymajcie kciuki, żeby ta trzymała się daleka od poziomu 10 proc.

A może rząd zamrozi nam raty kredytów?

Jest jeszcze jedna teoria, która w debacie publicznej zaczyna być poważnie traktowana. Głosi ona, że polski rząd pójdzie w ślady węgierskich kolegów, i zamrozi Polakom raty kredytów, by im ulżyć. Oczywiście nie z dobrego serca, ale przed wyborami. Tak postąpił w grudniu 2021 r. Victor Orban, decydując o zamrożeniu rat hipotek od stycznia na poziomie z października.

W październiku wskaźnik odpowiednik naszego WIBOR 3M - BUBOR 3M (był na poziomie 2,04 proc., a w grudniu, kiedy na Węgrzech zapadła ta decyzja, na poziomie 3,94 proc. 

Niższe, zamrożone raty mają obowiązywać na Węgrzech przez pół roku i oczywiście ma to związek ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, w których Orban będzie musiał zmierzyć się ze zjednoczoną opozycją. Coś wam to przypomina?

No właśnie. Podobnego scenariusza zaczynają się obawiać również polskie banki, bo to banki w takim rozwiązaniu ponoszą koszt obniżonego sztucznie oprocentowania.

Widzimy ryzyko wprowadzenia limitu oprocentowania. Ma ono charakter polityczny i będzie narastało wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów. Realnie może się ono zmaterializować pod koniec roku

– przewiduje na łamach „Pulsu Biznesu” Michał Konarski, analityk domu maklerskiego mBanku.
REKLAMA

Niemożliwe? A jednak i nawet nie zaorałoby wcale banków, choć pewnie podniósłby się taki krzyk. „Puls Biznesu” wylicza, że zamrożenie oprocentowania i rat kredytów w Polsce na okres sześciu miesięcy mogłoby kosztować sektor bankowy ok. 4 mld zł. Dużo, ale do udźwignięcia, bowiem ten sam dom maklerski mBanku szacuje, że zyski banków w Polsce w 2022 r. sięgną 20 mld zł.

A więc to już tylko decyzja polityczna.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA