REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Im szybciej wygasimy węgiel, tym większa szansa, że za prąd nie będziemy płacić jak za zboże

Z archaicznym miksem energetycznym polska gospodarka jest szczególnie narażona na wzrost hurtowych cen energii, spowodowanych boomem cenowym na rynkach surowców i skokiem cen emisji CO2. W najbliższej dekadzie więc nasze rachunki za prąd mają tylko rosnąć. Szansa na to, że się uspokoją, pojawić ma się dopiero w 2030 r.

23.05.2021
18:08
Cena prądu będzie dalej szła w gorę. Jedyny ratunek to szybsze wygaszenie węgla
REKLAMA

Chociaż od kwietnia 2020 r. okupujemy pierwsze miejsce w UE, jeżeli chodzi o hurtowe ceny energii, to już z tą ceną dla gospodarstw domowych wcale tak źle jeszcze nie jest. Polska pod tym względem plasuje się mniej więcej w połowie europejskiej stawki. Przed nami są m.in. Niemcy (liderzy w UE w tym zestawieniu), Belgowie, Włosi, Duńczycy, czy Hiszpanie. My z kolei mamy wyższe rachunki za prąd niż Słoweńcy, Finowie, Szwedzi, Chorwaci, Węgrzy, czy Bułgarzy (ostatnia pozycja).

REKLAMA

Jak tłumaczy Biuro Analiz Makroekonomicznych ING Banku Śląskiego pierwsze miejsce Niemiec wynika faktu, że „w głównej mierze z wysokich opłat sieciowych i podatków zawartych w cenie dla użytkownika końcowego, które łącznie stanowiły w tym kraju prawie 80 proc. ceny prądu. W Polsce udział tych obciążeń w cenie energii elektrycznej również był wysoki i stanowił prawie 70 proc.”. Ale już cena energii elektrycznej według parytetu siły nabywczej plasuje nasz kraje znacznie wyżej, bo na 4. miejscu. Wyprzedzają nas jedynie Niemcy, Rumunii i Portugalczycy.

Presja na wzrost cen emisji przez całą dekadę

Niestety, perspektywy też nie są zbyt optymistyczne. Nie mogą jednak być inne, skoro pod względem emisyjności produkcji energii elektrycznej (dane z 2019 r.) w całej UE wyprzedza nas tylko Estonia. A presja na wzrost cen emisji w unijnym systemie ETS ma trwać przez całą dekadę. Wszystko przez ambitną politykę klimatyczną UE, w tym nowy cel klimatyczny, który nakazuje do 2030 r. zredukować emisję CO2 o 55 proc.

Innym powodem tej presji cenowej będzie spodziewane odbicie gospodarki europejskiej z zapaści wywołanej pandemią i wzrost popytu na energię, a tym samym popytu na uprawnienia do emisji

- przekonuje w najnowszym GreeING Monitor Rafał Benecki, Główny Ekonomista ING Banku Śląskiego.

Eksperci przestrzegają też, że już pojawiły się prognozy cen przekraczających nawet 100 euro za wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla pod koniec 2030 r. Przypomnijmy, że jeszcze w styczniu Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzaniem Energii szacował, że w czwartym kwartale cena emisji tony CO2 może znaleźć się w okolicach 50 euro, a w 2030 r. - ok. 72 euro. Tymczasem w miniony poniedziałek (17.05) cena emisji już teraz osiągnęła poziom 56,65 euro.

O nasze rachunki za prąd najlepiej jak zadbamy sami

Rosnące ceny za emisję CO2 za chwilę uderzą Polaków po kieszeni. Tylko że to nie błędy tego rządu, a raczej wynik wcześniejszych zaniechań, ciągnących się od wielu lat. Jak podaje GreenING Monitor: w latach 2010-2018 emisyjność polskiego miksu energetycznego spadała bardzo wolno – średnio o niespełna 10 ton CO2 rocznie na 1MWh energii elektrycznej. 

Przy emisyjności 719t/MWh, wzrost ceny uprawnień o 10 euro oznacza presję na wzrost ceny 1MWh energii na rynku hurtowym o 7,2 euro, czyli o około 13 proc. Tymczasem od początku 2021 r. ceny emisji CO2 wzrosły o 23 euro  

– wyliczają eksperci ING Banku Śląskiego.

I znowu: najwięcej zależy od nas samych. Jeżeli emisyjność polskiego miksu energetycznego spadałaby średnio o 20 t rocznie, to w latach 2020-2030 zmalałaby w sumie o jedną trzecią. W przypadku kiedy emisyjności malałaby jednak jeszcze dwa razy szybciej - w 2030 r. moglibyśmy być na poziomie obecnej średniej unijnej, która wynosi 275t CO2e/1MWh.

Recepta? Inwestycje w OZE i zamykanie bloków węglowych

Zdaniem autorów najnowszego GrenING Monitor taka rewolucja energetyczna jest w Polsce jak najbardziej możliwa. Przekonują, że ostatnie dwa-trzy lata są zdecydowanym zwrotem w rodzimej polityce energetycznej. Okres ten charakteryzuje się dodatkowo wyraźnym wzrostem inwestycji w OZE, zwłaszcza w fotowoltaikę.

REKLAMA

Zgodnie z danymi BloombergNEF nowe inwestycje w odnawialne źródła energii w Polsce wzrosły z 0,6 mld dol. w 2018 r. do 2,1 mld dol. w 2019 r. i 4,5 mld dol. w 2020 r. Pozyskiwanie kolejnego zaś finansowania inwestycji OZE powinno być łatwiejsze po zapowiedziach rządu dotyczących wydzielenie aktywów węglowych z państwowych spółek. Tylko tak uda się scenariusz rozpisany przez Politykę Energetyczną Polski do 2040 r., w którym (biorąc pod uwagę wysokie ceny w systemie UE ETS) dochodzi do spadku udziału węgla w generacji energii elektrycznej z 75 w 2019 r. do 11 proc. w 2040 r.

Doświadczenia zaś takich krajów jak Niemcy, czy Szwecja pokazują, że inwestycje w OZE są efektywne kosztowo i prowadzą do niższych cen na rynku hurtowym. Eksperci z ING Banku Śląskiego zwracają uwagę na jeszcze jeden element, który może przyspieszyć polską dekarbonizację. Otóż coraz więcej firm jest zainteresowanych budową własnych źródeł energii w ramach kontraktów PPA (power purchase agreement), także ze względu na spadek kosztów technologii OZE. Skala tych kontraktów tylko w ciągu pięciu lat wzrosła z z 5GW w 2015 r. do 25GW w 2020 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA