Boom na fotowoltaikę i rekordy na wiatrakach. Każdy Polak na tym skorzystał, zobaczcie rachunki
Ci, którzy atakują odnawialne źródła energii, twierdzą, że nie można na nich polegać, ponieważ całkowicie zależą od sił natury. I w przypadku bezwietrznej i zachmurzonej, bez słońca aury trzeba się jakoś inaczej ratować. Z kolei Instytut Jagielloński przeanalizował pod tym kątem ostatnie 30 dni. I znowu wyszło, że im więcej, OZE tym mniejsza cena energii, a przez to też mniejsze rachunki za prąd.
W zeszłym roku przeżywaliśmy fotowoltaiczny boom. Moc zainstalowana zbliżyła się do 12 GW. A liczba prosumentów w 2023 r. z pewnością przebije poziom 2 mln. Z kolei we wrześniu 2022 r. oddano do użytku największa farmę fotowoltaiczną o mocy 204 MW, która znajduje się w Zwartowie na Pomorzu.
Ten rok zaczęliśmy z wysokiego C, jeżeli chodzi też o energetykę wiatrową. Pierwszy rekord padł już 4 stycznia br. Turbiny w Polsce wygenerowały tego dnia 7,6 GW. Poprzedni najlepszy wynik pod tym względem odnotowano 5 kwietnia 2022 r., kiedy z wiatraków uzyskano ponad 7,2 GW. Ale styczniowy rekord zbyt długo nie wytrzymał. Jak informowały Polskie Sieci Elektroenergetyczne lądowe turbiny na przełomie stycznia i lutego wykręciły 7,6 GWh energii. I znowu okazuje się, że prawdą jest to, o czym mówią eksperci od dawna: im więcej wieje i świeci, tym mniejsze rachunki za prąd płacimy. Sprawdził to ostatnio też Instytut Jagielloński.
Rachunki za prąd zależą od OZE
Instytut Jagielloński postanowił prześwietlić pod tym kątem ostatnie 30 dni i sprawdzić, jak kształtują się ceny hurtowe rynku spot. I wyszło im np. że od 23 do 25 stycznia energia była wyjątkowo droga, a 1 MWH kosztowała 800 zł i więcej. I akurat dokładnie w tym czasie produkcja energii z instalacji fotowoltaicznych i lądowych wiatraków była na bardzo kiepskim poziomie. Z kolei 15 stycznia cena energii spadła do ok. 300 zł za 1 MWh. Tego dnia mieliśmy rekordową generację energii z turbin na lądzie i z paneli fotowoltaicznych.
W tym okresie dni z wysokim udziałem produkcji z OZE w łącznej produkcji dziennej energii elektrycznej cechują się widocznym spadkiem średniej ceny rynkowej ceny energii. Z kolei dni o niskim udziale energii elektrycznej z OZE to dni o wysokich poziomach cen - potwierdza w rozmowie z Bizblog.pl Kamil Moskwik, członek zarządu Instytutu Jagiellońskiego.
Zdaniem autorów tej analizy głównym powodem, dlaczego wiatr i słońce obniżają ceny hurtowe rynku spot, to brak kosztów paliwa oraz emisji CO2, które tradycyjnie ponoszą jednostki gazowe lub węglowe. Tymczasem źródła wiatrowe i fotowoltaika cechują się niemal zerowym kosztem zmiennym produkcji. Obecnie zaś wyemitowanie jednej tony CO2 kosztuje ok. 88 euro, ale na początku tego roku przebito granicę 90 euro. Takie poziomy cenowe ostatni raz obserwowane były w sierpniu 2022 r.
Im więcej OZE w Polsce, tym mniej gazu i węgla
Jak dokładnie tłumaczy Instytut Jagielloński, chodzi o tzw. zasadę merit order. W godzinach o dużym udziale OZE zmniejsza się zapotrzebowanie na produkcję z jednostek węglowych lub gazowych. Tzw. stos cenowy zamykają coraz tańsze jednostki cieplne, a to skutkuje niższymi poziomami cen.
W pewnym uproszczeniu, w okresach wysokiego udziału produkcji z wiatru i słońca droższe źródła cieplne są „wypychane” poza tzw. merit order, czyli stos wolumenowo-cenowy, skutkując presją na spadek cen hurtowych energii elektrycznej - tłumaczy Kamil Moskwik.
Taka relacja będzie rzecz jasna też obowiązywać w 2023 r. I dojdzie jeszcze jeden decydujący czynnik: sytuacja międzynarodowa. Jeżeli ta się unormuje, będzie odbicie gospodarcze, a OZE zaczną się tak rozwijać jak przed 2022 r., to hurtowe ceny energii elektrycznej spot będą na poziomie 685,5 zł za 1 MWh. No chyba, że odnawialne źródła energii zacząć rosnąć jeszcze szybciej. Wtedy cena wyniesie 632 zł/MWh i będzie najniższa spośród modelowanych przez Instytut Jagielloński scenariuszy.
Ograniczenia w rozwoju odnawialnych źródeł będą przyczyniać się do wzrostu cen energii - zaznacza Mariusz Roszkowski, szef IJ.