Horror lokatorów. Włamali się i podmienili im liczniki. Teraz muszą płacić za prąd jak za telefon na kartę
Czy firma energetyczna może się włamać do twojego mieszkania, jeśli nie płacisz rachunków? Może, co właśnie pokazuje przykład firmy British Gas w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że wynajęci przez nią windykatorzy włamywali się do osób w trudnej sytuacji życiowej, żeby podmienić im liczniki na takie, które wymagają opłaty za gaz czy prąd z góry. Nie masz pieniędzy, media same ci się odetną. Jesteście w szoku?
Brytyjski minister biznesu i energii też jest, bo sam wcześniej apelował do firm energetycznych, by nie wymieniały liczników na takie przedpłacone - i to w biały dzień, po grzecznym zapukaniu do klienta. Nie teraz, kiedy mnóstwo ludzi jest zagrożonych ubóstwem energetycznym, a jest przecież zima.
O zakazie włamań minister co prawda nic nie mówił, ale kto by o tym choć pomyślał… To wydaje się tak absurdalne, że aż brzmi jak fake news, ale nim nie jest, bo żyje tym właśnie pół wielkiej Brytanii.
Noworodek bez ogrzewania, bo mama dostała za wysoki rachunek
Sprawę nagłośnił dziennik „Times”, którego reporter zatrudnił się w firmie windykacyjne Arvato Financial Solutions. Firma ta działa na zlecenie British Gas. Czy British Gaz znał jej metody? Cóż, to się dopiero okaże w sądzie, ale dziś właściciel British Gas mówi, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla opisanych działań.
Ale właściwie jakich?
Dom samotnego ojca z trójka małych dzieci, albo młodej matki z czterotygodniowym dzieckiem, albo kobiety z problemami w poruszaniu się - wszystkich ich łączy to, że mieli problemy z regulowaniem rachunków za energię, więc firma energetyczna pod ich nieobecność z pomocą ślusarza włamała się do ich domów i podmieniła liczniki na takie, które wymagają opłacania rachunków z góry. To tak jak z telefonami na kartę - najpierw musisz doładować, żeby dzwonić, nie odwrotnie - najpierw dzwonić, dopiero potem przychodzi rachunek. Z ogrzewaniem w domu też tak może być.
W Wielkiej Brytanii ok. 4 mln osób korzysta właśnie z takich liczników pre-paid. Nie dlatego, że tak im wygodnie, ale dlatego, że firmy dostarczające ciepło czy prąd nie chcą im dać „abonamentu” ze względu na brak regularnych dochodów, niską zdolność kredytową czy wcześniejsze problemy z opłacaniem rachunków.
Firmy nie chcą po prostu dostarczać energii tym, którzy mogą za nią potem nie zapłacić. I z jednej strony nic dziwnego, ale z drugiej, robi się z tego prawdziwy problem społeczny, bo cała Europa z w powodu wojny w Ukrainie przechodzi przez kryzys energetyczny, a rządy starają się chronić ludzi przed skrajnym ubóstwem energetycznym. Skrajnym, jak w przypadku wspomnianej młodej matki z czterotygodniowym dzieckiem, której rachunki za energię wzrosły aż siedmiokrotnie. Efekt? Włamanie do jej domu.
Czytaj też: Wezwanie do zapłaty – kiedy i jak je wystawić?
Premia za włamanie?
Czy to w ogóle legalne, oprócz tego, że nieetyczne?
Firmy energetyczne próbują skłaniać klientów do dobrowolnej wymiany liczników, ale w przypadku, kiedy klient jest już dłużnikiem, firma może otrzymać nakaz sądowy. I niby wszystko jest legalnie, ale ta praktyka wcale nie podoba się nawet brytyjskiemu regulator rynku energii (Ofgem), który podkreślał, że wymiana liczników przy pomocy nakazu sądowego powinna być absolutną ostatecznością. O włamaniach akurat też nic nie mówił, ale teraz za to rozpocznie pilne śledztwo.
Wiecie, co będzie pewnie jego przedmiotem? Nie tylko, czy do włamań rzeczywiście doszło, nie tylko, czy firma energetyczna wiedziała o praktykach stosowanych przez windykatora, ale również, czy firma windykacyjna wiedziała o praktykach swoich pracowników.
A pracownicy dostawali specjalne premie za każdy założony licznik pre-paid.