Przedsiębiorcy uciekający przed składkami ZUS w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością mogą odetchnąć z ulgą. Po przełomowym orzeczeniu Sądu Najwyższego ZUS nie może już podważać statusu jednego ze wspólników, żądając zapłaty dziesiątek tysięcy złotych składek wstecz. Zakład podczas kontroli często uznawał, że mniejszościowy wspólnik takiej spółki jest w niej tylko dla zwolnienia ze składek ZUS, ale Sąd Najwyższy stanął po stronie przedsiębiorców.
Sąd Najwyższy wydał orzeczenie, w którym stwierdził, że wspólnik dwuosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością posiadający 99 proc. udziałów nie podlega ubezpieczeniom społecznym. Dla wielu przedsiębiorców orzeczenie to jest warte dziesiątki tysięcy złotych, bo na takie kwoty opiewały wezwania ZUS-u do uiszczenia – zaległych według zakładu – składek.
Brak składek ZUS w spółce z o.o.
Brzmi to wszystko dość zagadkowo, ale cały problem wynika z dość specyficznych przepisów dotyczących spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Jeśli założymy jednoosobową spółkę z o.o., to musimy płacić składki ZUS jak w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, ale jeśli dokooptujemy drugiego wspólnika, to składek nie musimy płacić w ogóle.
Trudno nie zauważyć, że taka konstrukcja przepisów bardzo zachęca przedsiębiorców do dopisywania jako drugiego wspólnika spółki z o.o. członka rodziny tylko po to, by nie płacić składek i... bardzo wielu z tej możliwości skorzystało. Zwykle w takiej sytuacji akcjonariat wygląda dość specyficznie – jeden wspólnik ma nawet 99 proc. udziałów, a drugi pozostałe.
Więcej o działalności gospodarczej przeczytacie w tych tekstach:
ZUS widział w tym oczywistą optymalizację składkową i wszczynał kontrole w tego typu spółkach z o.o., uznając, że wspólnik z radykalnie mniejszymi udziałami w spółce jest „wspólnikiem iluzorycznym”, a co za tym idzie, w rzeczywistości jest to jednoosobowa spółka z o.o. To oczywiście oznaczało, że przedsiębiorca musi zapłacić składki na kilka lat wstecz, co oznaczało dług wobec ZUS-u opiewający na dziesiątki tysięcy złotych.
Choć działanie ZUS-u można uznać za zdroworozsądkowe, to problem polega na tym, że zakład nie miał podstaw prawnych do kwestionowania statusu jednego ze wspólników, a „wspólnik iluzoryczny” to jego własna inwencja – polskie prawo nie zna tego pojęcia, zatem jego stosowanie było dość ryzykowne.
Rzecznik MŚP w obronie przedsiębiorców
Na nieszczęście ZUS-u w sprawę mocno zaangażowało się Biuro Rzecznika Przedsiębiorców, na różne sposoby protestując przeciw takiej praktyce ZUS-u. O sprawie zawiadamiano Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, Rzecznika Praw Obywatelskich, a nawet kierowano zawiadomienia w sprawie przekroczenia uprawnień przez jednego z urzędników ZUS-u. Ostateczny cios praktyce zakładu zadał Sąd Najwyższy.
Wykreowanie przez ZUS nieustawowej kategorii tzw. wspólnika iluzorycznego godzi w przepisy Konstytucji Biznesu, w tym zasadę, że: Przedsiębiorca może podejmować wszelkie działania z wyjątkiem tych, których zakazują przepisy prawa. Przedsiębiorca może być obowiązany do określonego zachowania tylko na podstawie przepisów prawa – mówił rzecznik MŚP Adam Abramowicz.