REKLAMA

Koniec oglądania się na Ukraińców. Musimy sprowadzić pracowników z Azji i Afryki

W Polsce brakuje rąk do pracy. Głównie tej fizycznej, ale nie tylko. Z informacji z urzędów pracy wynika, że pracodawcy poszukują: kucharzy, sprzedawców i kasjerów, magazynierów, pracowników produkcji, pracowników biurowych, nauczycieli, informatyków, krawców, hydraulików, elektryków, mechaników, operatorów maszyn i wielu, wielu innych. Choć w ostatnich latach wiele wakatów zostało wypełnionych dzięki Ukraińcom, to wciąż zapotrzebowanie na pracowników jest ogromne. Nie mamy innego wyjścia - musimy znaleźć ich o wiele dalej, choćby w Indiach, Afryce czy Ameryce Południowej.

Koniec oglądania się na Ukraińców. Musimy sprowadzić pracowników z Azji i Afryki
REKLAMA

Z danych ZUS wynika, że na koniec I kw. 2024 r. w Polsce ubezpieczonych było 1,138 mln cudzoziemców. Największą ich liczbę stanowią Ukraińcy, jednak ich odpływ z Polski jest już widoczny. Z danych Personnel Service, o których pisał Jacek, wynika, że jeszcze w 2023 r. aż 49 proc. przedsiębiorców miało kadrę ze Wschodu, ale na początku 2024 r. taką deklarację złożyło tylko 43 proc. pracodawców.

REKLAMA

Jak wyjaśnia Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy, Ukraińcy wybierają Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej, bo za te same kompetencje otrzymają większą zapłatę niż nad Wisłą.

Dodatkowo wiele państw ma rozbudowany system socjalny, który obejmuje szeroki zakres świadczeń i wsparcia dla mieszkańców, w tym opiekę zdrowotną, edukację, oraz programy pomocy socjalnej. To sprawia, że Polska coraz częściej staje się tylko przystankiem dla wielu Ukraińców – stwierdza Krzysztof Inglot.

Jednak teraz na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Choć legalność pobytu Ukraińców w Polsce została przedłużona do 30 września 2025 r., a od przyszłego roku będzie również możliwa zmiana statusu pobytu z obecnej ochrony tymczasowej na pobyt czasowy na trzy lata, to ukraiński rząd wzywa do powrotu mężczyzn w wieku poborowym. I w tym celu wprowadził regulacje, które uniemożliwiają obywatelom Ukrainy w wieku od 18 do 60 lat wyrobienie dokumentów tożsamości poza terytorium Ukrainy.

Ukraińcy to za mało. Polska potrzebuje więcej rąk do pracy

Jednak nawet, gdyby Ukraińcy przestali traktować nasz kraj jako tranzytowy, to i tak nie są w stanie wypełnić stale powiększających się luk kadrowych. Andżelika Majewska, wiceprezeska agencji zatrudnienia LeasingTeam Group, mówi, że zatrzymanie pracujących u nas obywateli Ukrainy może nie wystarczyć, bo już teraz co roku ubywa nam nawet 200 tys. osób aktywnych zawodowo, a demografia jest nieubłagana.

Bez migrantów z odległych rejonów świata nasza gospodarka będzie miała poważne problemy. W najbliższych latach w Polsce przybywać będzie pracowników z Azji, ale też z Afryki i Ameryki Południowej – stwierdza Andżelika Majewska.

Ilu już jest ich w Polsce? Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 2023 r. najwięcej zezwoleń na pracę wydano obywatelom Indii (45 998), Nepalu (35 287) i Filipin (29 154). Dużą reprezentacją mogą pochwalić się też pracownicy z Uzbekistanu, Bangladeszu, Turcji, Kolumbii i Kazachstanu. Natomiast przedstawicielom państw dotychczasowej imigracji zarobkowej do Polski wydano w ubiegłym roku jedynie ok. 14 tys. zezwoleń - 7 298 dla Ukraińców i 6 383 dla Białorusinów.

Więcej o rynku pracy przeczytasz na Bizblog.pl:

Czy Polacy są gotowi na przybyszów z odległych zakątków świata?

Polska gospodarka pilnie ich potrzebuje, ale czy społeczeństwo jest na to gotowe? Eksperci mają co do tego wątpliwości i podkreślają, że choć dywersyfikacja pozyskiwania zasobów ludzkich jest niezbędna, aby zapewnić rozwój polskim organizacjom i wzrost gospodarczy kraju, to wciąż za mało jest działań promujących różnorodność.

REKLAMA

Wydawałoby się, że po dość sprawnym włączeniu obywateli Ukrainy w nasz rynek pracy, jesteśmy gotowi na zmiany. Niestety powiększająca się diaspora azjatycka wciąż budzi niepokój, a ciężar odpowiedzialności za działania włączające, przeciwdziałanie dyskryminacji i budowanie inkluzywnych zespołów, wzięły na siebie firmy i organizacje. W społeczeństwie nie ma przekonania, że bez obywateli Indii, Filipin czy Bangladeszu nasza gospodarka będzie miała duże problemy, dlatego trzeba zacząć mówić o tym głośniej - uważa Andżelika Majewska.

I podkreśla, że Polska zdecydowanie szybciej niż jakikolwiek inny kraj w Europie powinna aktywnie zjednoczyć siły, by przygotować się do zmian w trybie prawnym, gospodarczym i społecznym.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA