REKLAMA

Wielka zmiana w zachowaniu Polaków. Biedronka wniebowzięta, dobrze na tym zarobi

A co jeśli Polacy mając dość nieudolnej walki ze wzrostem cen sami zakasali rękawy do roboty i wzięli się z inflacją za łby? Brzmi zbyt pięknie by było prawdziwe, ale do pewnego stopnia tak jest. Nie wynika to oczywiście z jakiegoś pospolitego ruszenia zainicjowanego na grupie na Facebooku, właściwie to... tak wyszło. Konsumenci widząc, co dzieje się na sklepowych półkach coraz częściej przeszukują je w poszukiwaniu jak najtańszych produktów. Zamiast kawy za 49,99 zł, biorą taką za 24,50 zł. Rezygnują z ulubionych marek, sięgając po ich mniej popularne odpowiedniki. A Biedronka zaciera w tym czasie ręce.

Wielka zmiana w zachowaniu Polaków. Biedronka wniebowzięta, dobrze na tym zarobi
REKLAMA

Biedronka twierdzi, że Polacy zaczęli zachowywać się jak Portugalczycy i Kolumbijczycy. O co chodzi? Pod koniec trzeciego kwartału zawitało w naszym kraju zjawisko tzw. down tradingu. W dużym skrócie chodzi o to, że polski konsument porzucił przywiązanie do znanych brandów i w coraz częściej kieruje się ceną.

REKLAMA

Najniższe ceny często należą do produktów, które duże sieci handlowe oklejają logo marek własnych. Te ostatnie najwięksi detaliści w Polsce promowali od lat, a ich udział dawno przekroczył 20 proc. rynku FMCG. Wiele wskazuje na to, że prawdziwy boom dopiero przed nami.

Biedronka zyskuje na markach własnych

Polacy przestali ze stoickim spokojem przyjmować to, że ceny ot tak, po prostu sobie rosną. Coraz częściej podwyżki przekraczają możliwości finansowe przeciętnego gospodarstwa domowego. Dowody? W badaniu Mojej Gazetki aż 90 proc. osób spłacających kredyt hipoteczny przyznaje, że zaczęło zaciskać pasa. Prawie 60 proc. ankietowanych zaczęło rezygnować z zakupów napojów słodzonych. Ponad 40 proc. przyznało, że ogranicza spożycie mięsa. Jedna trzecia użytkowników mówi, że stara się oszczędzać na cukrze i maśle.

Już wtedy nasi czytelnicy prostowali, że to nie jest tak, że koszyki zakupowe nagle stały się puste. Po prostu konsumenci wkładają do nich coraz tańsze zamienniki. A teraz Biedronka te obserwacje potwierdza.

Portugalskiej sieci zmiana trendów wcale zresztą nie przeszkadza. Wartość sprzedaży się wprawdzie zmniejsza, inflacja w tym czasie rośnie, ale z drugiej strony do sklepów przychodzi coraz więcej klientów. I dzięki temu z półek schodzi coraz więcej towaru.

Polacy walczą ze wzrostami cen

Nie powinno to również przeszkadzać NBP i Ministerstwu Finansów. Konsumenci zaczynają jasno wytyczać poziom cen, który jest dla nich akceptowalny. Firmy muszą teraz pokombinować, co zrobić, by zmieścić się w tym limicie. W jaki sposób?

REKLAMA

Część, co już się dzieje, może zdecydować się na zmniejszenie gramatury produktów, czyli tzw. downsizing. Dla innych może to być impuls do ograniczenia marż bo, jak wskazywała Agata, niektórzy producenci wykorzystują temat inflacji do zwiększania swoich marż. W ich wypadkach mimo wysokiego wzrostu cen udział kosztów w przychodach zmniejszył się.

Kwestie sztuczek przedsiębiorstw z branży spożywczej odłóżmy jednak na bok. Teraz inflacja to ich problem, bo jak widać Polacy w pogoni za oszczędnościami są gotowi przerzucać się na dość enigmatycznie brzmiące, ale za to tanie (i wciąż niezłej jakości) produkty marek własnych sieci handlowych. Konsumenci stawiają w ten sposób inflacji tamę. Przynajmniej jeśli chodzi o jedzenie, bo na koszty prądu, ogrzewania czy cen paliw przeciętny Kowalski ma rzecz jasna minimalny wpływ.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA