Wygląda na to, że mieliśmy w Bizblogu rację, snując teorię, że rekordowe wypłaty pieniędzy z kont PPK wcale nie muszą być złym znakiem, a nawet mogą okazać się pożyteczne. To nie tak, że Polacy spróbowali nowej formy oszczędzania na emeryturę i szybko z niej rezygnują, bo są rozczarowani. Okazuje się, że owszem, Polacy wypłacają całkiem dużo środków z kont PPK przed czasem, ale jednocześnie wcale ich nie porzucają, nadal odkładają tam pieniądze.
Polacy masowo wypłacają pieniądze ze swoich kont PPK, z kwartału na kwartał coraz więcej – alarmowały nie tak dawno media. Oczywiście chodzi o wypłaty przed czasem. Część osób zdecydowała się oszczędzać na emeryturę, ale zmieniła zdanie po kilku latach i nie czekając na starość, zaczęła zabierać pieniądze z PPK. Dlaczego niekorzystanie z PPK to głupi ruch? Przeczytacie w tym miejscu, ale w skrócie argument jest jeden: nic innego nie daje tak wysokiej stopy zwrotu jak PPK. Ci, którzy są w programie od początku, notują zyski od 125 proc. do 164 proc.
PPK biedniejsze o 500 mln zł
Ten proceder rzeczywiście zaczął się nasilać. Rekordowy dotychczas był II kwartał 2024 r., kiedy Polacy dokonali 187 tys. wypłat na kwotę prawie 500 mln zł - wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. W I kwartale 2024 r. było to 460 mln zł, w IV kw. 2023 r. - 399 mln zł, w jeszcze wcześniejszych kwartałach kolejno: 345 mln zł, 400 mln zł, 399 mln zł, 141 mln zł, 144 mln zł, 139 mln zł, 136 mln zł, a w 2021 r. kwoty te były poniżej 100 mln zł.
Można było odnieść wrażenie, że Polacy uciekają z PPK. I to w jakimś popłochu, bo należy przypomnieć, że wypłata zgromadzonych na koncie PPK środków przed czasem, a więc przed ukończeniem 60. roku życia, wiąże się ze stratą. Jak dużą? Wypłacając pieniądze przed czasem, uczestnik programu odzyskuje wszystkie składki, ale traci dopłaty od państwa, a 30 proc. wpłat pracodawcy nie ląduje w kieszeni Kowalskiego, ale zostaje przekierowane na konto w ZUS.
Bez strat można środki z PPK wypłacić przed 60. rokiem życia w wyjątkowych przypadkach. Jeśli zostaną spożytkowane na wkład własny na zakup mieszkania lub w sytuacji choroby własnej lub członka rodziny.
Więcej o PPK przeczytasz tutaj:
Lek na traumę po OFE
Wróćmy do rekordów. Duże kwoty wycofane przez Polaków z kont PPK wcale nie oznaczają, że rezygnują z tej formy oszczędzania. Czym innym jest bowiem wypłata części środków z PPK, a czym innym rezygnacja z uczestnictwa w tym programie.
Wiemy o tym, bo po tym szale medialnym jesienią, PFR postanowił udostępnić publicznie więcej danych na temat tych wypłat i wyszło czarno na białym, że może i Polacy wypłacają pieniądze, ale kont PPK nie zamykają. PFR zbadał stan na koniec października 2024 r. i okazało się, że 92 proc. kont, z których dotąd dokonano jakiejś wypłaty środków, nadal jest aktywna, a więc wypłata nie wiązała się z rezygnacją z dalszego oszczędzania.
A to nie tylko oznacza, że nie jest tak źle, jak mogłoby się zdawać. Właściwie to może być bardzo dobre zjawisko, bo w ten sposób Polacy na własnej skórze przekonują się, że oszczędności w PPK są naprawdę ich prywatnymi pieniędzmi, z którymi w każdej chwili mogą zrobić, co chcą i nikt im ich nie zabierze.
A przypominam, że to właśnie obawa, czy politycy nie ściemniają, że to prywatne środki jest jedną z głównych barier w dodatkowym oszczędzaniu na emeryturę. Wielu nie może zapomnieć politykom rozbioru OFE, wokół którego narosło wiele mitów i duża część Polaków jest przekonana, że zabrano im połowę pieniędzy z OFE. Niczego nie zabrano, a jedynie przeniesiono do ZUS, gdzie dalej są przypisane do indywidualnych kont, ale społeczna trauma stała się faktem i bardzo trudno ją wyleczyć.
Receptą mogą się okazać wypłaty z PPK . Udowadniają, że pieniądze można sobie wziąć, że naprawdę istnieją, a nie są tylko zapisem na koncie, a jedynym ich dysponentem jesteśmy my sami.