Jak tam, nienawidzicie już wasze WIBOR-y? To teraz znienawidzicie je jeszcze bardziej
Różnica pomiędzy WIBOR 3M a WIBOR 6M poszła na rekord i jest najwyższa od 2004 r. Dla spłacających kredyty hipoteczne oparte na WIBOR 6M to oznacza, że płacą co miesiąc o 100 więcej niż gdyby ich bank opierał oprocentowanie o WIBOR 3M. Można się wściec, zwłaszcza że to czysta loteria, na podstawie jakiej stawki bank wylicza ci ratę kredytu.

To było poważne ostrzeżenie nie tylko dla banków czy regulatora, ale też dla kredytobiorców, że powinni się mieć na baczności. „Negatywny wpływ na stabilność sektora finansowego” oznacza ni mniej, ni więcej, że kredytobiorcy mogą zacząć mieć kłopoty ze spłacaniem kredytów.
Dlaczego? Bo zaciągali kredyty przy historycznie niskich stopach procentowych, a dziś muszą spłacać raty wyższe niż im się wydawało, jeśli nie wzięli pod uwagę ryzyka stóp. A wielu nie wzięło, patrząc po reakcjach na decyzje RPP, która od października 2021 do dziś podniosła stopy z 0,1 proc. do 2,25 proc.
Stopy procentowe będą rosły dalej, więc WIBOR rośnie jeszcze wyżej
Obecnie WIBOR 3M i 6M są odpowiednio na poziomie 2,38 proc. i 3,22 proc. (dane z dnia 20.01.2022 r.). Tak, dopiero to, a nie stopa referencyjna NBP, wyznacza wysokość naszych rat. Warto wbić sobie do głowy tę różnicę: 2,25 proc. vs. 3,22 proc.
I to naturalne, że w trakcie cyklu podwyżek stóp terminowa stawka WIBOR jest znacznie wyższa niż stopy NBP. Ale spłacający kredyty w oparciu o WIBOR 6M cierpią bardziej. Oni mają naprawdę niezłego pecha, bo gdyby ich bank opierał oprocentowanie na WIBOR 3M zamiast 6M, płaciliby raty niższe o 100 zł! Taka jest bowiem różnica dla modelowego kredytu o wartości 300 tys. zł. To najwyższa różnica od 2004 r.
Stawkę WIBOR 6M stosują tylko PKO BP, Bank Pekao, ING Bank Śląski i BOŚ, ale jednocześnie w grupie tej są największe banki, więc ostatecznie jest to i tak ponad połowa nowo przyznawanych kredytów hipotecznych.
Wyobrażam sobie, jak bardzo można się wściec, tracąc co miesiąc 100 zł z powodu, na który nie zwracało się uwagi przy podpisywaniu umowy.
Jedyne pocieszenie, niestety już nie dla zadłużonych, ale raczej dla obserwatorów rynku, że ten ślepy bieg po kredyty się najwyraźniej kończy.
Ale kiedy porównamy gołe liczby bez przeliczania na dni robocze, widać, że w grudniu 2021 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało o 3 proc. mniej osób niż rok wcześniej. Zaś w porównaniu do listopada 2021 r. spadek wyniósł 9,7 proc.
Ten słabnący popyt na kredyty to efekt słabnącego popytu na mieszkania. Pisałam już o tym, że w czwartym kwartale 2021 r. Polacy kupili o 14 proc. mniej mieszkań niż w trzecim kwartale. To anomalia, bo od dekady czwarty kwartał oznaczał wręcz mocny wzrost sprzedaży i to średnio o 10 proc.
Idźmy dalej. Mniejszy popyt na mieszkania zauważyli już pewnie deweloperzy i to odbiło się również na produkcji budowalno-montażowej, a te świeżutkie dane GUS rzeczywiście są mocne. Dynamika produkcji budowlano-montażowej runęła w grudniu 2021 r. z 12,7 do 3,1 proc., na dodatek mocno poniżej 9-proc. oczekiwań. To o tyle ciekawe, że dynamika produkcji przemysłowej wzrosła w grudniu i to z 15,2 do 16,7 proc., a to z kolei mocno powyżej mediany rynkowych prognoz na poziomie 13 proc.
Co więc dzieje się z tą budowlanką?
A więc idzie zima, prawdziwa zima. Może to lepiej, bo temperatury na rynku mieszkaniowym były już trochę za wysokie, chwilami jakby stan podgorączkowy. Tylko tych, co to dopiero chwilę po podpisaniu umowy kredytowej dowiedzieli się, że WIBOR to nie kamienne tablice na górze Synaj, żal. Ale to dobra lekcja.