Zakaz prowadzenia wszelkich inwestycji, a także rekrutacji i podwyżek płac. Takie działanie według informacji „Rzeczpospolitej” miała podjąć Poczta Polska, która zanotowała gigantyczną stratę w zeszłym roku i balansuje na granicy upadłości. Państwowy operator pocztowy zanotował stratę w wysokości aż 787 mln zł i nie tylko nie ma pieniędzy na podwyżki dla listonoszy, ale nawet na normalne funkcjonowanie. Poczta Polska przekonuje, że jej kłopoty finansowe to między innymi efekt wzrostu płacy minimalnej.
Ponoć ostatnia uchwała zarządu Poczty Polskiej może szokować. Spółka zdecydowała o „zamrożeniu” działalności, co jednak nieco trafniej można by określić przejściem w tryb awaryjny.
Poczta Polska nie zawiesza bowiem swojej podstawowej działalności – placówki będą otwarte, listy będą dostarczane – ale obcina wszelkie inne wydatki. Władze państwowej spółki miały zdecydować, że żaden wydatek, który nie jest niezbędny do prowadzenia kluczowych zadań, nie może zostać dokonany bez uzyskania specjalnej zgody.
Poczta Polska wstrzymuje wydatki
Do czasu zatwierdzenia planu rzeczowo-finansowego Poczty na 2024 r. przez Radę Nadzorczą wstrzymuje się wydatki i decyzje inwestycyjne, również dotyczące lat kolejnych, które nie są niezbędne do zapewnienia ciągłości realizacji zadań operacyjnych PP – napisano w uchwale spółki, którą cytuje „Rzeczpospolita”.
Zamrożenie inwestycji to jeszcze nic, bo tryb awaryjny oznacza cięcia kosztem pracowników. Nie tylko wstrzymano przyjmowanie do pracy nowych osób, ale także zamrożono wszelkie awanse i podwyżki płac. Jest to szczególnie bolesne dla szeregowych pracowników Poczty Polskiej, którzy od dawna domagali się urealnienia zarobków.
„Rzeczpospolita” pisze też, że każdy wniosek o wypłatę pieniędzy na inny cel niż tak zwana ciągłość operacyjna musi trafić do podpisu dyrektora biura kontrolingu Poczty Polskiej, a nawet bezpośrednio na biurko prezesa. To jednak jeszcze nie wszystko. Wydatek musi następnie zatwierdzić członek zarządu, który odpowiada za konkretną jednostkę proszącą o fundusze. Tego typu ręczne sterowanie w tak dużej spółce to przejaw wyjątkowo ostrego kryzysu.
Nieodpowiedzialna nagonka
Na publikację „Rzeczpospolitej” Poczta Polska zareagowała apelem do mediów o „o niepowielanie niesprawdzonych danych o sensacyjnie brzmiącym charakterze”. Spółka nazywa cytowany tekst „nieodpowiedzialną nagonką” i straszy, że jej konsekwencje spadną na wszystkich 63 tys. pracowników.
Artykuły prasowe, które przywołują niezautoryzowane dane finansowe, fragmentarycznie cytują wewnętrzne akty obowiązujące w Spółce, ale również ujawniają zapisy umów z kontrahentami objęte tajemnicą handlową, wyrządzają Poczcie Polskiej i Pracownikom w niej zatrudnionym gigantyczne szkody wizerunkowe i organizacyjne. Upublicznianie tego typu danych degraduje wiarygodność jednej z najważniejszych rodzimych firm w oczach Partnerów Biznesowych i Klientów. Materiały prasowe w sposób znaczący utrudniają prowadzenie działalności i zarabianie tak potrzebnych pieniędzy. Zapewniamy również, że podejmiemy stosowne kroki prawne wobec osób, które prowadzą w przestrzeni medialnej kampanię dyskredytacji – czytamy w komunikacie Poczty Polskiej.
Więcej o Poczcie Polskiej przeczytacie w tych tekstach:
Z drugiej strony spółka przyznaje, że sytuacja nie jest normalna, ponieważ jej zarząd „podejmuje szereg działań zmierzających do zapewnienia ciągłości operacyjnej oraz utrzymania płynności finansowej”. Spółka przekonuje, że te trudności są efektem nieotrzymania należnej rekompensaty jeszcze za lata 2021–22 i „wymagających okoliczności zewnętrznych”, takich jak... wzrost płacy minimalnej.
W Poczcie Polskiej funkcjonuje już specjalny zespół naprawczy, który we współpracy z ekspertami zewnętrznymi finalizuje pakiet korekt zarządczych. Celem programu modernizacyjnego będzie nie tylko trwałe ustabilizowanie sytuacji ekonomicznej, ale również optymalizacja działania struktur oraz dostosowanie mechanizmów występujących w Firmie do realiów rynkowych – pisze spółka.