Jacek Sasin obiecał Polakom niemieckie zarobki. Faktycznie ich gonimy, ale meta jest ruchoma
Jacek Sasin na razie nie zdradził, kiedy to nastąpi i poprosił jeszcze o trochę czasu. Jedno jest pewne – im bliżej będzie nam do niemieckich pensji, tym wolniej będziemy gonić sąsiadów zza Odry.
Z wyliczeń Grant Thornton z 2020 r., czyli jeszcze sprzed pandemii wynika, że nasze pensje mogą zrównać się z niemieckimi w 2048 r. Rzeczywiście w ostatnich latach goniliśmy Niemców błyskawicznie. Z analizy przedstawionej rok wcześniej wynikało, że pensje zrównają się dopiero w 2057 r. Pamiętajmy jednak, że te wyliczenia to tylko zabawa liczbami.
Wierzycie mu? Brzmi, jakby PiS musiał rządzić naprawdę długo, skoro własnymi rękami chce spełnić takie obietnice. Dokładnie jeszcze 26 lat, czyli do 2048 roku. Wtedy bowiem (teoretycznie) polskie średnie wynagrodzenia w Polsce mogłyby zrównać się z tymi w Niemczech - jak wynika z zabawy przeprowadzonej przez firmę audytorsko-doradczą Grant Thornton.
Piszę o zabawie, a nie analizie czy prognozie, bo nie da się prognozować na serio w tak długim terminie. To poważne matematyczne wyliczenia, ale bazujące na założeniu, że dynamika płac zarówno w Polsce jak i w Niemczech będzie w przyszłości przez wiele lat dokładnie taka sama jak w latach 2017-2019, a tak na pewno nie będzie.
Będzie lepiej czy gorzej dla nas? Obstawiam, że w tak długim horyzoncie jednak gorzej, ale o tym za chwilę.
Wychodzimy z depresji
Prawdą jest, że gonimy niemieckie płace coraz szybciej. Kiedy Grant Thornton po raz pierwszy podjął się takich czysto teoretycznych wyliczeń, opracowując pierwszą edycję Salary Catch Up Index, był rok 2018.
Wyliczenia bazowały na danych Eurostatu jeszcze za poprzednie lata 2014-2017. Wtedy wychodziło, że polskie pensje zrównają się z niemieckimi dopiero w maju 2077 r., a więc potrzebowaliśmy na to wówczas jeszcze 59 lat.
Wygląda to depresyjne
– komentował wówczas Tomasz Wróblewski, partner zarządzający Grant Thornton, główny autor raportu.
Rok później depresja zaczęła trochę odpuszczać. W 2019 r. (wyliczenia na podstawie danych za lata 2016-2018) nastąpił skok i moment dogonienia Niemiec przybliżył się do 2057 r., a więc skrócił aż o 20 lat.
Trzecia edycja Salary Catch Up Indeks z 2020 r. pokazała jeszcze lepsze wyniki - zrównamy się z Niemcami pod względem wysokości średnich wynagrodzeń w 2048 roku.
Czwartej edycji indeksu już nie ma. Ale wiemy, że Polska w trakcie pandemii radziła sobie gospodarczo bardzo dobrze. Na początku tego roku brytyjski tygodnik „The Economist” opublikował zestawienie, z którego wynika, że Polska była szóstym krajem spośród 23 państw, które najlepiej poradziły sobie gospodarczo z pandemią. Kryteria? Wzrost PKB, wzrost dochodów gospodarstw domowych, kondycja giełdy, wydatki na inwestycje i zadłużenie państwa.
Polski PKB od końca 2019 r. Do końca 2021 r. wzrósł o 3,1 proc., dochody na osobę - 3,3 proc. Wyprzedziły nas jedynie Dania, Słowenia, Szwecja, Norwegia, Chile.
A więc jest szansa, że obecnie nadal szybko gonimy Niemców? Jest, ale…
Dostaniemy w końcu zadyszki
Ostatni Salary Catch Up Index opiera się na danych Eurostatu za 2019 r. A to przecież inny świat. Zerknijmy więc, bo wydarzyło się później, ale nie tylko podczas samej pandemii, ale jak wygląda wzrost płac w szerszym interwale czasowym.
W ostatnich pięciu latach, za które mamy dostępne porównywalne dane Eurostatu, a więc w latach 2017-2021, wynagrodzenia realnie (po uwzględnieniu inflacji) wzrosły w Niemczech zaledwie o 4 proc. W tym samym czasie w Polsce poszły w górę aż o 23 proc. A więc w ostatnich latach ta pogoń za Niemcami pod względem zarobków z pewnością wychodzi nam dobrze
- mówi Bizblogowi Jacek Kowalczyk z firmy Grant Thornton.
To oznacza, że w ciągu ostatnich pięciu lat wynagrodzenia pracowników w Polsce rosły aż prawie 6-krotnie szybciej niż pracowników w Niemczech.
Ale! Tak nie będzie zawsze. Z czasem dostaniemy zadyszki.
Polsce będzie bardzo trudno utrzymać tak wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń w kolejnych dekadach, tzn. dużo szybsze niż tempo w Niemczech. Im wyższe będą w Polsce zarobki i im mniejsza będzie luka w stosunku do Niemiec, tym tempo wzrostu płac w naszym kraju będzie prawdopodobnie wolniejsze, a doganianie – trudniejsze. Jednym z powodów, dlaczego pensje w Polsce rosną szybko, jest to, że są po prostu nadal bardzo niskie, a na otwartym rynku mają one tendencje do zrównywania się z pensjami sąsiadów. Im będą wyższe, tym czynnik ten będzie wygasał
- dodaje Kowalczyk.
Ostatecznie tego króliczka możemy nigdy nie złapać.