Dantejskie sceny w Rosji. Ludzie w panice, w bankomatach pustki, hakerzy wyłączyli banki internetowe
Rosyjska gospodarka łamie się pod ciężarem sankcji i ataków hakerskich dokonywanych przez grupę Anonymous. Ciężar wojny coraz dotkliwiej zaczynają odczuwać zwykli obywatele. Sieć obiegły zdjęcia, na których klienci ustawiają się w długie kolejki, próbując wypłacić pieniądze z bankomatów. Trudno się dziwić tej panice, biorąc pod uwagę, że strony internetowe największych banków w Rosji zostały zhakowane, a kurs rubla leci na łeb na szyję.
Wypłaciłam pieniądze na początku tego wszystkiego, a teraz zamierzam ponownie poszukać bankomatu. Chcę mieć miesięczny zapas gotówki na wypadek problemów technicznych z kartami. Już wczoraj miałam problemy z opłaceniem taksówki przez Google Pay
– opowiada „Financial Times” Ekaterina, mieszkanka Moskwy.
Kobieta tłumaczy, że nie wierzy w to, by jej pieniądze całkowicie wyparowały. Obawia się jednak, że wkrótce może stracić do nich dostęp, co sprawi, że nawet tak zapełnienie lodówki będzie dla niej wyzwaniem, Na wszelki wypadek woli mieć więc pełny portfel.
Rosja przygnieciona sankcjami
Pani Ekaterina nie jest w swoim myśleniu odosobniona. Panika wśród Rosjan wybuchła w czwartek i od tego czasu tylko się nasila. Przełomowy okazał się pod tym względem miniony weekend. Międzynarodowa presja sprawiła, że na wyłączenie Rosji systemu SWIFT zgodziły się ostatnie opierające się temu rozwiązania państwa. Podobne sankcje zostały wprowadzone swego czasu w Iranie. Efekt? Ludzie musieli jeździć za granicę z torbami wypchanymi gotówką, by regulować płatności. Międzynarodowe transakcje z dnia na dzień stały się udręką.
Unia Europejska przyjęła drugi poważny pakiet sankcji, w skład których wchodzi m.in. ograniczenie dostępu Rosji do rynków kapitałowych i technologii oraz zakaz sprzedaży samolotów. Ograniczenia uderzają także w oligarchów, którzy nie będą mogli już lokować pieniędzy w państwach UE.
Rosja przegrywa wojnę w sieci
Grupa Anonymous wrzuciła do sieci film, w którym personalnie zagroziła Władimirowi Putinowi konsekwencjami za rozpętanie wojny na Ukrainie. Nagranie pojawiło się na YouTube w sobotę. Dzisiaj już wiemy, że ofiarą hakerów padło kilka banków – Belarusbank, Priorbank i Belinvestbank. Padły również serwery państwowego Sberbanku, który obsługuje konta przeszło 100 mln klientów.
W przypadku tego ostatniego jest to zresztą tylko jedno z wielu zmartwień. Sankcje sprawiły, że Sberbank Europe AG i jego dwóm spółkom zależnym grozi bankructwo. Europejski Bank Centralny podał, że jest to efekt „pogorszenia ich sytuacji płynnościowej”.
To wszystko sprawia, że wśród zwykłych Rosjan wybuchła panika. To jedno z wielu nagrań, na których mieszkańcy starają się wyciągnąć swoje oszczędności z kont. Podobne kolejki ustawiały się w wielu innych centrach handlowych. Szturm na bankomaty trwa od czwartku.
Serwis Nexta podaje, że instytucje finansowe zareagowały w sobie znany sposób. Sberbank zakazał wypłaty środków posiadaczom rachunków inwestycyjnych przez najbliższe 10 dni.
Rubel pikuje
Arek zauważył, że rubel tracił do dolara w poniedziałek rano aż 30 proc. Efekt? Na ratunek rzucił się rosyjski bank centralny, który chcąc złagodzić paniczną ucieczkę od rosyjskiej waluty, podwyższył stopy procentowe z 9,5 do 20 proc. To wydarzenie bez precedensu. Rosyjska waluta nie traciła na wartości w takim tempie nawet w 1998 r., kiedy to Rosja przestała spłacać swoje zadłużenie zagraniczne.
Rosjanie szukają sposobu, by uchronić swoje pieniądze przed dewaluacją. Cześć z nich skierowała się ku bitcoinowi i innym kryptowalutom. Tylko w czwartek w ostatnim tygodniu obrót bitcoinami denominowany w rublach wyniósł 1,5 mld.
Eksperci zaczęli ostatnio co prawda przebąkiwać, że e-waluty nie są bezpieczną przystanią inwestycyjną w czasach wojny, ale fakt faktem, że bitcoin odrobił straty poniesione tuż po rozpoczęciu działań zbrojnych. I nawet biorąc po uwagę jego niestabilność na tle rubla najpopularniejsza kryptowaluta świata wydaje się oazą spokoju.
Rubel traci w takim tempie, że za chwile przeciętny Rosjanin za miesięczną pensję kupi sobie Maca, ale na frytki już mu nie starczy
– komentuje na Twitterze Daniel Paćkowski.
Rosjanie obawiają się, że w miarę zaostrzania sankcji banki zablokują im dostęp do kart kredytowych i ograniczą wysokość wypłat z rachunków bieżących. Rosyjski bank centralny lojalnie zresztą ostrzegał, że warto nosić ze sobą karty płatnicze na wypadek, gdyby systemy płatności mobilnych przestały współpracować z terminalami i sklepami internetowymi. Ba, jeden z moskiewskich hoteli uprzedził dziennikarza NBC News, że należności powinien uiścić wcześniej, bo po odcięciu kraju od SWIFT użycie karty kredytowej może się okazać niemożliwe.
W ten sposób Rosja wraca do czasów sprzed rewolucji internetowej. Rosjanie biegają po ulicach z gotówką w ręku, a moskiewska giełda w poniedziałek najpierw ogłosiła przesunięcie rozpoczęcia sesji na popołudnie, a następnie w ogóle zawiesiła prace. Wszystko to wygląda jednak tylko na odsuwanie w czasie nieuniknionego. Tak jak na obrazku poniżej: