REKLAMA

Nowy trend na rynku pracy. Tak firmy spławiają swoich pracowników, a ci jeszcze się cieszą

Szefie, może jakaś podwyżka? Jeśli wierzyć sondażom, to od momentu rozkręcenia się inflacji z takim pytaniem do przełożonych poszła całkiem spora liczba pracowników. Holenderskie firmy znalazły na to sposób, który u zatrudnionych wywołuje mieszane uczucia.

Nowy trend na rynku pracy. Tak firmy spławiają swoich pracowników, a ci jeszcze się cieszą
REKLAMA

Podwyżek nie będzie, dostaniecie jednorazowe dodatki. Duże koncerny z Niderlandów znalazły sposób na zaspokojenie roszczeń płacowych w nieco luźniejszej formie. Rozwiązanie, pisze serwis NOS.nl, staje się coraz powszechniejsze.

REKLAMA

Pracodawcy tłumaczą, że mogą się dzięki temu zabezpieczyć przed ponoszeniem stałych, wysokich kosztów wynagrodzeń w przyszłości. Obecne żądania płacowe są bowiem wysuwane w dużej mierze przez strach przed szalejącą inflacją.

Co się jednak stanie, gdy wzrost cen wyhamuje?

Duże spółki uznały, że wypłata jednorazowych dodatków będzie rozsądnym kompromisem. Warto odnotować, że większość z nich wypłaca wszystkim pracownikom tę samą kwotę, niezależnie od wysokości ich uposażenia. W banku Rabobank jest to 500 euro, w sieci sklepów Action – 350 euro, a w firmie NS, odpowiedniku naszego PKP, dwie wypłaty po tysiąc euro.

Niezła kasa, prawda? I to nawet w holenderskich warunkach, bo średnia płaca w tym kraju nie przekracza 3 tys. euro brutto. Problem w tym, na co wskazują eksperci, że ludzka psychika ma pewien feler, który sprawi, że obdarowani długo się premiami cieszyć nie będą.

Z badań wiemy, że jeśli coś dasz, a następnym razem tego nie zrobisz, jest to odbierane jako strata, nawet jeśli wcześniej zapowiedziałeś, że tak właśnie będzie

– tłumaczy prof. Kilian Wawoe z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie.

Sytuacja w Niderlandach jest podobna do tej w Polsce

Holenderski Urząd Statystyczny podał niedawno, że w październiku wzrost cen wyniósł niecałe 17 proc. W przeciwieństwie do naszego kraju inflacja w Holandii jednak spada, bo we wrześniu była ona o 0,3 p.p. wyższa.

Ciekawe, czy pomysł na łagodzenie skutków wzrostu cen oparty na jednorazowych premiach przyjmie się także w naszym kraju. Na razie o podobnych inicjatywach jest cicho.

REKLAMA

Tymczasem analitycy straszą, że realne zarobki Polaków polecą na łeb na szyję. Mimo zakładanego w przyszłym roku 7-proc, wzrostu wynagrodzeń, realne płace pracowników mają spaść o 7 proc. Firma badawcza ECA International, która opublikowała te prognozy zauważyła też, że już w tym roku wartość wypłat spadła o ponad 8 proc.

Inna sprawa, że nasi rodacy mają coraz mniejszą śmiałość do fantazjowania o podwyżkach. Na początku roku liczyło na nie 54,5 proc. ankietowanych w badaniu ARC Rynek i Opinia „Wynagrodzenia 2022. Oczekiwania Polaków”. W sierpniu już tylko 42 proc. Jeżeli firmy jeszcze trochę odczekają, to może się okazać, że żadne premie (o podwyżkach nawet nie mówiąc) nie będą już potrzebne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA