REKLAMA

Koszmar na lotnisku. Podróżni nie mieścili się w halach, całymi godzinami czekali na swój lot

I znów ten Schiphol. Amsterdamskie lotnisko znane ostatnio głównie z olbrzymich problemów z obsługą pasażerów po raz kolejny zakorkowało się na amen. Kilku przewoźników zostało zmuszonych do całkowitego odwołania lotów, a mimo to pasażerowie w hali odpraw spędzili długie godziny. Najmocniej odczuli to klienci tanich linii, co pewnie nie zachęci tych ostatnich do latania z głównych lotnisk w przyszłości.

Koszmar na lotnisku. Podróżni nie mieścili się w halach, całymi godzinami czekali na swój lot
REKLAMA

Wakacje już się skończyły, ale problemy amsterdamskiego hubu lotniczego jakoś nie chcą. W poniedziałek 12 września pasażerowie po raz kolejny w tym roku utknęli w absurdalnie długich kolejkach do odprawy. Z relacji zamieszczonych w mediach społecznościowych widać, że podróżni nie mieścili się w halach.

REKLAMA

Inny z użytkowników Twittera pisał o 5,5-godzinnym oczekiwaniu na przebrnięcie przed odprawę. - Wstyd, hańba, to nieakceptowalne - oburzali się internauci. Lotnisko podaje, że największe utrudnienia wystąpiły na terminalu, który odprawia loty międzynarodowe i lowcosty. Tacy przewoźnicy, jak Turkish Airlines i Surinam Airways zostali poproszeni o odwołanie wszystkich połączeń po godzinie 16.00, by pasażerowie innych linii mogli w ogóle wzbić się w powietrze.

Co się stało? Zarząd lotniska Schiphol ogłosił przecież, że dobowa liczba pasażerów we wrześnie nie może przekroczyć 67,5 tys. Restrykcje zostały nałożone po tym, jak na wiosnę holenderski port utonął w potoku podróżnych. Przedstawiciele lotniska szacowali, że do płynnej obsługi brakuje mu około tysiąca pracowników.

Ten problem miał być stopniowo rozwiązywany. W sierpniu w Schiphol pojawiło się 200 nowych osób, kolejnych 80 ma pojawić się w październiku. Sęk w tym, że osoby już zatrudnione nie pałały przesadną chęcią do pracy. W kwietniu związek zawodowy Union FNV wywalczył premie dla załogi na czas wakacji. A że te dobiegły końca, to zarobki pracowników wróciły do normy. W przeciwieństwie do liczby obowiązków, bo wrzesień pod względem ruchu w branży lotniczej nie odstaje zbytnio od lipca i czerwca.

Tanie linie pójdą drogą Ryanaira?

Efekt? Po ostatniej ekstra wypłacie obsługa bagażowa zaczęła składać wypowiedzenia. Kłopoty kadrowe holenderskiego hubu tylko się pogłębiają i mam dziwne wrażenie, że może to na dobre odstraszyć tanie linie lotnicze od latania z głównych lotnisk. Tym bardziej, że Ryanair właśnie śmieje się ze swojej konkurencji, podkreślając, że on sam takie porty wymazał ze swojej świadomości już dawno temu.

REKLAMA

Irlandczycy nie latają do Amsterdamu, zastąpili go Rotterdamem. Lowcost korzysta też z problemów Heathrow, bo zamiast latać do serca Londynu wybiera położone z dala od jego granic Gatwick, Stansted i Luton. W Polsce Okęcie poświęcił na rzecz Modlina. I przy każdym nasileniu kryzysu lotniskowego świetnie na tym wychodzi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA