Stary WIBOR, znienawidzony przez Polaków, miał szybko spadać, ale od połowy listopada raczej rośnie. Za to nowy WIRON spada, choć przecież miał być coraz mniej korzystny, kiedy rozpoczniemy cykl obniżek stóp procentowych, a rozpoczęliśmy go już we wrześniu 2023 r.
W teorii działa to tak: WIBOR patrzy w przyszłość, a więc wycenia, jakich stóp procentowych rynek spodziewa się w przyszłości - za miesiąc, trzy albo sześć miesięcy itd. Za to WIRON patrzy na to, na jakim poziomie stopy były w przeszłości (a mówiąc precyzyjniej: nie jaki był poziom stóp NBP, ale po jakim koszcie instytucje finansowe pożyczały sobie pieniądze, co jest zależne od stóp NBP).
To oznacza, że kiedy Rada Polityki Pieniężnej jest w cyklu podnoszenia stóp, WIBOR jest jeszcze wyższy niż same stopy, ale WIRON niższy.
To wtedy właśnie premier Mateusz Morawiecki obiecał Polakom koniec WIBOR-u i zamianę na korzystniejszy wskaźnik.
Ale kiedy trwa cykl obniżania stóp, a jesteśmy w nim teraz (teoretycznie), sytuacja jest dokładnie odwrotna - WIBOR spada szybciej niż stopy NBP, a WIRON nadal jeszcze może rosnąć.
Raty kredytów nie chcą dalej spadać
I pewnie tak by było, gdyby nie to, że ten nasz cykl obniżek stóp przez RPP jest dziwny i szarpany. Niby pierwsza obniżka była już we wrześniu i to bardzo spektakularna, bo aż o 0,75 pkt. proc. Zaraz po niej w październiku druga - o 0,25 pkt proc.
I machina ruszyła - WIBOR rzeczywiście mocno spadł. Jeszcze 6 września wynosił 6,6 proc., a 14 września już 5,81 proc. 16 października zaliczył nawet dołek na poziomie 5,55 proc. Ale od 8 listopada znów pnie się w górę i dziś wynosi 5,86 proc.
Dlaczego?
Nie, RPP nie podniosła stóp, ale zaskoczyła rynek tym, że przestała je obniżać, a dodatkowo wysyła sygnały, że nie będzie tego robić przynajmniej do marca 2024 r. Analitycy szacują, że może nawet i do końca 2024 r. nie zobaczymy żadnej kolejnej obniżki, a jeśli, to najwyżej jedną-dwie symboliczne.
To wszystko znaczy, że raty kredytów nie będą w tym roku za bardzo spadać, choć wielu miało już taką nadzieję i witało się z gąską.
Więcej na temat nowego wskaźnika WIRON przeczytasz tu:
WIRON pozytywnie zaskakuje
Ale ta przerwa w obniżkach stóp rozpoczętych z hukiem namieszała też tym, którzy już nie mają WIBOR-u w swoich umowach kredytowych, a są tacy. Co prawda wielka zamiana WIBOR-u na WIRON została odłożona aż do 2027 r., ale niektóre banki stosują już nowy wskaźnik do zawieranych dopiero umów z nowymi klientami. I ci w ostatnich miesiącach też mogą być zaskoczeni.
WIRON przecież w trakcie obniżek stóp procentowych miał być mniej korzystny. Teoria mówi, że powinien być wyżej niż stopa referencyjna NBP, a tymczasem on też spada jak i WIBOR.
WIRON 6 września wynosił 6,16 proc., a stopy procentowe tego dnia jeszcze wynosiły oficjalnie 6,75 proc. Obniżka zaczęła obowiązywać dopiero od 7 września do poziomu 6 proc., a WIRON pozostał na poziomie 6,16 proc.
Ok - mała płynność. Ale im dalej w las, tym dziwniej. WIRON 3M zaczął mocno spadać i dziś wynosi 4,83 proc., podczas gdy stopa referencyjna NBP to 5,75 proc.
Widzicie to? WIRON miał być droższy od WIBOR-u, a tymczasem jest o ok. 1 pkt proc. tańszy.
Dla tych, którzy spłacają raty według nowego wskaźnika, to dobre wieści. Ale większość, która ciągle zależna jest od WIBOR-u, może się znowu lekko sfrustrować - nie tak przecież miało być. A będzie, jeszcze do 2027 r.