REKLAMA

NBP przechodzi do obniżania stóp procentowych. Ma mocne argumenty

Kilka ostatnich dni upłynęło obserwatorom gospodarki, ekonomistom, a także zapewne wielu zwykłym miłośnikom polityki na oczekiwaniu na decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Ma ona obniżyć stopy procentowe wkrótce po tym, jak inflacja spadnie poniżej 10 proc. a, jak się okazało parę dni temu, w sierpniu spadła ona do 10,1 proc. czyli tak właściwie warunek ten został już prawie spełniony. A na pewno zostanie spełniony za miesiąc – wtedy już tylko ze względu na statystyczny efekt bazy będziemy mieć inflację bliżej 9 niż 10 proc. Zresztą ekonomiści z Pekao SA twierdzą, że to będzie nawet mniej niż 9 proc. Dlatego też pojawiają się już głosy o tym, że po co czekać kolejny miesiąc. Można uznać, że 10,1 to takie nowe 9,9 i przystąpić do cięcia już teraz, czyli na posiedzeniu, które zakończy się w środę, 6 września.

wstopy procent
REKLAMA

Aktualizacja: RPP totalnie zaskoczyła rynek, obniżając stopy procentowe aż o 75 pb. Główna stopa NBP od czwartku 7 września wynosić będzie 6 proc. Decyzja od razu odbiła się na notowaniach złotego. Gabriela Masłowska z Rady Polityki Pieniężnej już zdążyła powiedzieć, że zagłosuje za wnioskiem o obniżkę, jeśli taki wniosek się pojawi. Swoją drogą sama może przecież taki wniosek w czasie posiedzenia Rady zgłosić, więc z pojawieniem się go nie powinno być problemu. Z kolei Henryk Wnorowski nie przesądza o tym, czy obniżka pojawi się już teraz, czy może w październiku, ale jest przekonany, że szybko zbliżamy się do tego momentu. Ciekawe jest to, że i Masłowska i Wnorowski powtarzają, że są przekonani co do tego, że obecny spadek inflacji jest trwały i nie da się go w najbliższym czasie powstrzymać.

REKLAMA

To ważne stwierdzenie, ponieważ nawiązuje ono do drugiego, tego mniej znanego warunku z dwóch, o których w lipcu mówił prezes NBP Adam Glapiński. Tym pierwszym jest jak wiadomo wspomniane już zejście inflacji poniżej 10 proc., a tym drugim jest przekonanie wśród członków Rady, że spadek inflacji jest trwały. I to zapewne dlatego, zupełnie nieprzypadkowo, właśnie o tym zapewniali w mediach i Wnorowski i Masłowska. Widać więc, że przygotowywanie gruntu pod obniżkę trwa już od pewnego czasu.

Do celu NBP daleko, ale inflacja spada szybciej

Moim zdaniem to, czy do obniżenia stóp dojdzie już we wrześniu, czy może w październiku, czy listopadzie, nie ma większego znaczenia. Uważam, że gdyby Rada chciała się trzymać jakichś zasad, to powinna zaczekać, aż w którejś kolejnej projekcji inflacyjnej przygotowanej przez NBP, na końcu tak zwanego horyzontu projekcji (obejmującego dwa kolejne lata) pojawi się 2,5 proc. Bank centralny zacznie zatem prognozować, że za dwa lata inflacja spadnie w końcu tam, gdzie powinna być, czyli do celu. W bieżącej projekcji, opublikowanej w lipcu, pod koniec 2025 roku widnieje 3,3 proc. a nie 2,5 proc.

Z drugiej strony można argumentować, że dzisiaj inflacja spada szybciej, niż ta projekcja zakłada, bo zgodnie z nią w bieżącym, trzecim kwartale tego roku powinna ona sięgnąć średnio 10,3 proc. Czyli na tym poziomie powinna być średnia z odczytów inflacyjnych za lipiec, sierpień i wrzesień. W lipcu było 10,8 proc., w sierpniu 10,1 proc., aby średnia wypadła na poziomie 10,3 proc. we wrześniu wystarczy 10 proc., a wiadomo, że na pewno będzie znacznie mniej. Inflacja spada więc szybciej od oczekiwań banku centralnego. A skoro tak, to istnieje spora szansa na to, że w kolejnej projekcji na końcu 2025 roku nie będzie już 3,3 proc. tylko mniej. Może nawet 2,5 proc. Oczywiście najlepiej byłoby zaczekać i się przekonać, ale jej publikacja nastąpi dopiero w listopadzie.

Jednak zwolennicy szybkiego obniżania stóp mają w zanadrzu jeszcze jeden argument, który brzmi dość rozsądnie. Tym argumentem jest recesja. Oficjalnie w Polsce jej nie ma, ale tylko dlatego, że dane o PKB ostatnio dziwnie się rozchybotały. W jednym kwartale mamy wyraźny spadek, ale w kolejnym równie wyraźne odbicie w górę, które jednak okazuje się chwilowe i potem znowu mamy spadek. W efekcie oficjalna definicja recesji, czyli co najmniej dwa kolejne kwartały ze spadkiem PKB nie są spełnione, bo okresy spadkowe są przedzielone okresami wzrostowymi.

Dziwna recesja uderza w gospodarkę. Trzeba reagować

Mimo to licząc od początku 2022 roku nasze PKB zdążyło już realnie spaść o 4 proc. Jest to więc ewidentna recesja, tylko ma dziwny przebieg. Oczywiście jest to głównie efekt wojny, a także wysokiej inflacji, która w pewnym stopniu jest z tą wojną powiązana. W każdym razie skoro mamy tę recesję, to może warto zawalczyć o to, aby się z niej podźwignąć, a do tego zwykle dość dobrze przydają się właśnie obniżki stóp procentowych.

Wprawdzie bank centralny zgodnie z polskim prawem ma się interesować wyłącznie stabilnością cen i systemu finansowego, a koniunkturą gospodarczą już mniej, ale po pierwsze jest to moim zdaniem rozgraniczenie złe i niepraktyczne, a po drugie dość łatwo (i pożytecznie) je obejść, bo przecież nie leczona recesja też w końcu zaczyna destabilizować ceny, prowadząc do deflacji. Oczywiście dziś w Polsce taki scenariusz nam nie grozi, ale teoretycznie w ten sposób można uzasadniać to, że bank centralny bierze pod uwagę także to, co dzieje się w realnej gospodarce, a nie tylko to, co dzieje się z cenami i co dzieje się w bankach.

W każdym razie według wielu prognoz ze strony wielu ekonomistów za rok powinniśmy mieć inflację pewnie gdzieś w okolicach 5-6 proc. co oznacza, że główna stopa w NBP na poziomie 6,75 proc. jest już realnie dodatnia. A PKB nam spada o 0,6 proc. rok do roku. Oczywiście inflacja w okolicach 10 proc. jest wciąż o wiele za wysoka, stąd też obniżanie teraz stóp może wydawać się nieintuicyjne. Ale z drugiej strony decyzje banku centralnego działają zawsze z co najmniej rocznym opóźnieniem (stąd zawsze wszyscy patrzą na to co jest na końcu projekcji inflacyjnej, a nie na początku), a realnie dodatnie stopy procentowe w recesji to nie jest dobry pomysł.

Kampania wyborcza ma niewielkie znaczenie

Mamy sam środek kampanii wyborczej i wiem, że bardzo wiele osób jest skłonna traktować ewentualną obniżkę stóp procentowych tuż przed wyborami jako dowód na to, że bank centralny angażuje się w politykę, pomagając w wyborach jednej stronie. Moim zdaniem to zdecydowanie przesadzona interpretacja rzeczywistości, która jest bardziej skomplikowana.

Po pierwsze szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem, w jaki sposób taka obniżka miałaby pomóc partii rządzącej i nie sądzę, żeby akurat ten temat przebił się w kampanii pełnej znacznie bardziej gorących i kontrowersyjnych zagrywek. Do tego większość ludzi w Polsce w ogóle nie ma żadnego kredytu, więc poziom stóp ich nie obchodzi.

Ewentualne chwalenie się tym, że teraz „dzięki nam” raty kredytów zaczną spadać, też będzie nietrafione, bo te raty są uzależnione od stawki WIBOR, a nie od głównej stopy w NBP. A WIBOR spada już od pewnego czasu. Sierpień zakończył na poziomie 6,65 proc. a w październiku 2022 r. był powyżej 7,50 proc., czyli przez w czasie, kiedy NBP ani razu nie zmienił poziomu stóp, WIBOR spadł o blisko 1 punkt procentowy. I ci zadłużeni z pewnością to zauważyli, bo ich raty musiały w tym czasie spaść co najmniej jeden raz, a prawdopodobnie parę razy.

Po drugie pomimo tego, że moim zdaniem RPP mogłaby zaczekać z obniżkami do listopada na nową projekcję inflacyjną, to jednak za obniżką we wrześniu, lub w październiku też można znaleźć zupełnie poważne i całkowicie nie związane z polityką argumenty. Dlatego też rynek dość powszechnie takiej obniżki się spodziewa. Na pewno nie będzie ona dużym zaskoczeniem. Dla reputacji NBP ważne będzie tylko to, aby prezes tej instytucji dał radę profesjonalnie taką obniżkę uzasadnić na konferencji prasowej.

REKLAMA

Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA