REKLAMA
  1. bizblog
  2. Praca

Najbardziej pożądane zawody. Na złość ministrowi Czarnkowi nauczycieli też wpisano na listę

Cieśle, dekarze, ślusarze i spawacze to przykłady profesji, na które panuje obecnie największy popyt na rynku pracy – wynika z tegorocznego „Barometru zawodów” Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Ale na pracodawcy z otwartymi rękami powitają między innymi nauczycieli, chociaż kilka dni temu minister edukacji groził pracownikom oświaty zwolnieniami.

04.01.2023
14:50
Najbardziej pożądane zawody. Na złość ministrowi Czarnkowi nauczycieli też wpisano na listę
REKLAMA

Na rynku pracy brakuje również lekarzy, pielęgniarek, psychologów i kierowców. Łącznie jako deficytowe określono 27 zawodów, o trzy mniej niż rok wcześniej. Personnel Service w komentarzu przesłanym do redakcji zauważa, że zapotrzebowanie na zawody deficytowe utrzymuje się od dłuższego czasu, a sytuację pogarszają dodatkowo nadzwyczajne wydarzenia, takie jak pandemia, która bezlitośnie obnażyła braki w służbie zdrowia.

REKLAMA

W żadnej z branż nie ma już pracowników na zbyciu

Barometr zawodów” to ogólnopolskie badanie, które co roku przygotowuje Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie na zlecenie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej. W zamyśle ma oszacować zapotrzebowanie na pracowników w nadchodzącym roku, określić braki, zdiagnozować zawody deficytowe, w równowadze i nadwyżkowe.

Z najnowszego „Barometru zawodów” wynika, że oprócz 27 profesji, w których brakuje pracowników, pozostałe określono jako „w równowadze” i żadnej jako nadwyżkowej.

Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service, tłumaczy, że brak nadwyżkowych zawodów pokazuje, że w Polsce wciąż mamy do czynienia z deficytem pracowników.

To prosta konsekwencja tego, że średnio w ciągu roku z rynku pracy ubywa 150-200 tys. osób. Zatem więcej przechodzi na emeryturę, niż zaczyna swoją karierę – zauważa.

W ubiegłorocznym badaniu do deficytowych zawodów zaliczono dodatkowo betoniarzy, brukarzy, piekarzy, ratowników medycznych i robotników obróbki drewna. Mniej brakowało nauczycieli.

Potrzebujemy speców z fachem w ręku

W Polsce wciąż rośnie liczba młodych z wykształceniem wyższym, a deficyty wskazują na to, że największe zapotrzebowanie jest tam, gdzie nie jest ono wymagane. Potrzebujemy dekarzy, cieśli, kierowców, a kształcimy humanistów – wylicza Krzysztof Inglot.

11 z 27 deficytowych zawodów należy do kategorii, którą Personnel Service określa jako „specjaliści z fachem w ręku”. Są to cieśle, dekarze, elektrycy, kucharze, mechanicy, monterzy instalacji budowlanych, murarze i tynkarze, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych, operatorzy obrabiarek skrawających, spawacze oraz ślusarze.

Krzysztof Inglot zaznacza, że kandydatów do pracy w tych zawodach może na początku zniechęcać niskie zarobki.

Jednak w przypadku wielu zawodów, które wymagają fachu w ręku wynagrodzenia będą rosły. Wynika to z tego, że specjalistów brakuje, co przełoży się na wyższe wynagrodzenia. Zwłaszcza że pójdzie to w parze z rosnącą modą na rzemiosło – zaznacza ekspert.

Jak wskazuje Personnel Service, pandemia zdecydowanie uwypukliła zapotrzebowanie na pracowników ochrony zdrowia, co nadal jest widoczne na rynku pracy.

Wśród zawodów deficytowych znajduje się lekarz, pielęgniarka i położna, ale również psycholog i psychoterapeuta oraz fizjoterapeuta i masażysta. Do tej kategorii, ze względu na trendy demograficzne, można również zaliczyć opiekuna osób starszych lub niepełnosprawnych – wylicza firma.

Innym zawodem, na którego usługi wzrosło zapotrzebowanie po wybuchu pandemii, są magazynierzy.

Natomiast wybuch wojny w Ukrainie spowodował, że z Polski wyjechało 0,5 mln mężczyzn z Ukrainy, którzy byli zatrudnieni najczęściej jako zawodowi kierowcy i budowlańcy.

W „Barometrze zawodów” wskazano, że kierowcy autobusów oraz kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników są wciąż poszukiwani na rynku pracy. Podobnie jak robotnicy budowlani oraz pracownicy robót wykończeniowych.

Nauczycieli nam też nie zbywa

W kategorii księgowość wyliczono dwa zawody – pracowników ds. rachunkowości i księgowości oraz samodzielnych księgowych. Ten ostatni wymieniany jest wśród profesji deficytowych co roku do sześciu lat.

REKLAMA

Na razie wbrew niedawnym ostrzeżeniom ministra edukacji Przemysława Czarnka nie zanosi się na to, żebyśmy mieli w Polsce za dużo nauczycieli. Owszem najbardziej brakuje tych specjalizujących się w praktycznej nauce zawodu. Jednak cały czas poszukiwani są nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących, zawodowych, uczący w szkołach specjalnych i w oddziałach integracyjnych.

W ubiegłorocznym badaniu poszukiwano nauczycieli przedmiotów zawodowych i praktycznej nauki zawodu – przypomina Personnel Service.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA