Jesteś bogaty, trafisz do rejestru. Jesteś biedny, ale masz mieszkanie warte minimum 200 tys. euro, co w centrach najwiekszych miast Polski zdarza się spokojnie i biednym emerytom? Też możesz trafić do rejestru. Unia Europejska właśnie się głowi, jak to zrobić, żeby powstał taki rejestr, i jak wpisywać do nich obywateli.
Europejski Rejestr Aktywów jeszcze nie istnieje. Ale w Brukseli głowią się, jak to zrobić, żeby powstał. Na listę mają zostać wciągnięci wszyscy obywatele, którzy zgromadzili majątek powyżej 200 tys. euro. I dla jasności - tak, mówimy o majątku zwykłych obywateli, osób indywidualnych i to wcale nie koniecznie bogatych.
Wystarczy mieć ładne mieszkanie
Bo 200 tys. euro to nie musi być próg dotyczący jedynie aktywów finansowych. Urzędnicy unijni biorą pod uwagę uwzględnianie również nieruchomości i to nie komercyjnych czy przeznaczonych na wynajem, ale również tych zamieszkanych przez właściciela. A poza tym: rachunki bankowe, papiery wartościowe, dzieła sztuki, metale szlachetne i wszystko, co tworzy majątek Europejczyków.
Cel? Walka z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu.
I nie jest to nowy pomysł - podpowiadam tym, którzy już się zapienili. Pomysł stworzenia takiego rejestru majątków osób prywatnym powstał w 2021 r. I niby rzecznik Komisji Europejskiej zarzeka się, że „KE nie ma zamiaru tworzyć centralnej bazy danych o majątku UE”, ale faktem jest, że zlecone zostało studium wykonalności takiego rejestru.
Kiedy studium wykonalności powstanie, wtedy okaże się, jakiego rodzaju aktywa ostatecznie miałyby być uwzględniane. I, zdaniem ekspertów, odpowiednie przepisy mogłyby wejść w życie w ciągu roku/dwóch lat.
Dyktatorem
No i oczywiście pojawia się pytanie o prawo do ochrony prywatności i ochrony danych (pomijając już fakt, jak Bruksela ma zamiar te dane od każdego obywatela UE zbierać). Ci, którzy już łapią się za głowę, mogą natychmiast wysnuć teorię, że to będzie doskonałe podłoże do nałożenia w przyszłości dodatkowych podatków majątkowych - jeśli nie ogólnoeuropejskich, to ten czy inny rząd krajowy może na własnym podwórku wymyślić sobie taki plan.
Z drugiej strony, spójrzcie: jeśli w samej tylko Polsce mamy gigantyczny problem ze stworzeniem katastru, czyli bazy danych o wszystkich nieruchomościach wraz z ich aktualną wyceną, to na ile lat taki projekt może utknąć w skali całej Europy?
Ok., a więc raczej Europa nie będzie inwigilować swoich obywateli zbyt szybko.
Więcej tematów społecznych znajdziesz tu:
Ale z drugiej strony, ta perspektywa wpisuje się w trend rezygnacji z części prywatności na rzecz bezpieczeństwa. Pokazała to doskonale pandemia, że w dużej mierze jesteśmy w stanie dla bezpieczeństwa rezygnować z części swobód. Potem wybuchła wojna w Ukrainie i poważnym problemem stało się namierzanie majątków rosyjskich oligarchów w Europie, by móc nałożyć na nich sankcje. Temu pewnie wszyscy przyklaskujemy, co? A jeśli za dekadę nowy Putin zrodzi się gdzieś w UE i pozostałe kraje się przeciw niemu sprzymierzą? I cyk! Już łatwiej zaakceptować naruszenie prywatności.