Polska zielonym koniem Europy. Zgadza się: brylujemy w OZE
Z raportu Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) wynika proste przełożenie: im więcej OZE, tym mniejsze uzależnienie od paliw kopalnych. I też sporo przy okazji zaoszczędzonych pieniędzy.

Najnowszy raport IEA „Odnawialne źródła energii 2025. Analiza i prognozy do 2030 r.” stwierdza, że już ponad 100 krajów zmniejszyło swoje uzależnienie od importu paliw kopalnych. Dania od 2010 r. zmniejszyła swoje zapotrzebowanie na gaz ziemny i węgiel o blisko połowę, a w takich krajach ja Wielka Brytania, Niemcy, czy Chile spadło ono o jedną trzecią. Przyczyna? Coraz więcej inwestycji w OZE.
W ponad 80 proc. krajów na świecie moc wytwórcza energii odnawialnej będzie rosła szybciej między 2025 a 2030 r. niż w poprzednim pięcioleciu - czytamy w raporcie IEA.
Tymczasem oczekuje się, że globalna moc wytwórcza energii z OZE podwoi się między 2025 a 2030 r. o 4600 gigawatów. to mniej więcej tyle, ile do globalnego miksu energetycznego dodają Chiny, UE i Japonia łącznie.
OZE receptą na paliwa kopalne
Skierowanie przez tyle państw swojej uwagi bardziej na OZE niż na paliwa kopalne ma swoje konsekwencje. W ten sposób tylko do 2023 r. import węgla zmniejszył się o 700 mln t, a import gazu - o 400 mld m sześc. Tak też zaoszczędzono więcej niż 1,3 bln dol.
Wydatki na energię odnawialną, a nie na importowane paliwa kopalne, przyczyniają się do utrzymania większych inwestycji w gospodarkach krajowych i wspierają lokalne miejsca pracy - przekonuje IEA.
Prognozy IEA pod tym względem dla Europy są optymistyczne. Kontynent ma między 2025 a 2030 r. dodać ponad 630 GW mocy OZE, zwiększając ją w ten sposób o 67 proc. - do poziomu 1612 GW.
Prawie trzy czwarte tego wzrostu pochodzi z ośmiu krajów: Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Turcji, Włoch, Francji, Polski i Holandii - wymienia raport IEA.
Ale nie brakuje też zagrożeń. Autorzy raportu akcentują, że wsparcie polityczne i lepsza sytuacja ekonomiczna pomagają zwiększyć prognozę dla komercyjnej fotowoltaiki. Ale jednocześnie konsumpcja własna gospodarstw domowych staje się mniej atrakcyjna podczas zmian politycznych, z kolei niewystarczające wsparcie hamuje rozwój morskiej energetyki wiatrowej.
Kierunek polskiej transformacji energetycznej ciągle nieznany
Chociaż Polska jest w raporcie IEA wymieniana jako jeden z krajów wiodących jeżeli chodzi o przyrost mocy OZE, to dalej nie ma wyznaczonej jednej strategii energetycznej kraju na następne lata. Nieznane są dalsze losy umowy społecznej, która zakłada zamykanie ostatniej kopalni w 2049 r. Owszem, rząd przedstawił nową wersję Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), ale w nim dwa odmienne scenariusze: podstawowy (WEM) i ambitny (WAM).
Więcej o OZE przeczytasz w Bizblog:
Sporą rewolucję zakłada scenariusz WAM, który wskazuje, że już w 2030 r. OZE z udziałem na poziomie 56 proc. mają dzielić i rządzić w naszym miksie energetycznym. Udział w®dla miałby już wtedy spaść do 22 proc., a gazu zimnego - do 16 proc. Instalacje fotowoltaiczne mają spuchnąć z przeszło 16,5 GW do ponad 29 GW, a te wiatrowe z ok. 10 GW do 15,8 GW. Nakłady inwestycyjne scenariusza WAM to 792 mld zł, co przekłada się na średni wzrost PKB do 2030 r. na poziomie 4,13 proc. Realizacja scenariusza WAM wydaje się jednak mało prawdopodobna. Na tak szybkie pożegnanie węgla nie zgodzą się pewnie górnicy, a i sam Milosz Motyka, szef Ministerstwa Energii ma się opowiadać za zdecydowanie mniej radykalnym scenariuszem WEM.