REKLAMA

Jedzenie mięsa pogłębia zmiany klimatu? Polaków to nie przekonuje

Ci, którzy w żadne zmiany klimatu nie wierzą, najbardziej irytują się, jak w tym kontekście wspomni się o koniecznej redukcji spożywania mięsa. Nie ropa, nie gaz, nawet nie najbrudniejszy węgiel potrafią ich szybko wyprowadzić z równowagi. Ale mięso akurat tak. I teraz jest kolejny powód do ich nerwów. Światło dzienne bowiem ujrzał raport Więcej pieniędzy, więcej mięsa od fundacji Compassion in World Farming Polska. Wnioski opracowania są jednoznaczne: konsumujemy zdecydowanie za dużo mięsa.

Mięso króluje w menu Polaków. Zmiany klimatu ich nie obchodzą
REKLAMA

Przeprowadzony przez YouGov sondaż wykazał, że 24 proc. Polek i Polaków ciągle nie jest świadoma żadnych zagrożeń dla zdrowia wynikających z nadmiernego spożycia i wytwarzania produktów mięsnych. Z drugiej strony tylko 12 proc. respondentów przyznało, że zdaje sobie sprawę ze zwiększonego z tych powodów ryzyka epidemii i pandemii. Ale więcej niż połowa ankietowanych (53 proc.) wie o szkodliwych wpływach spożywania zbyt dużej ilości mięsa na zdrowie (m.in. zwiększona zachorowalność na niektóre nowotwory, choroby serca i otyłość). 

REKLAMA

Odwrócenie nadmiernej zależności od białka zwierzęcego oraz wspieranie sprawiedliwego i stabilnego dostępu do odżywczego jedzenia dla wszystkich, powinno być naszym priorytetem. Bez znaczącego zmniejszenia spożycia mięsa i nabiału uniknięcie coraz niebezpieczniejszych zmian klimatycznych będzie praktycznie niemożliwe - komentuje Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion in World Farming Polska.

Mięso: Polacy pod kątem spożycia są w europejskiej czołówce

Omawiany raport jako pierwszy na świecie wskazuje potrzebny poziom redukcji spożycia tego typu produktów w ponad 100 krajach o wysokich i średnio-wysokich dochodach. Patrząc tylko na europejskie podwórko, Polska nie wypada w tym zestawieniu najlepiej. Okazuje się bowiem, że pod względem spożycia mięsa w Europie, z wynikiem 160 gramów mięsa na osobę dziennie, plasujemy się na 4. miejscu, a pośród krajów UE — zajmujemy trzecią pozycję. Tym samym wymagany procent redukcji u nas wynosi 73 proc. Wyprzedza nas tylko Hiszpania (191,90 g i 78 proc. koniecznej redukcji), Portugalia (173,90 g i 75 proc.) oraz spoza UE Islandia (170,29 g i 75 proc.).

Aż 8 na 10 osób w naszym kraju deklaruje swoje chęci do kupowania żywności produkowanej w zrównoważony sposób, a jednocześnie jemy mięso ponad miarę. Potrzebujemy zupełnie nowego, jasnego planu ratunkowego dla systemu żywnościowego - uważa Małgorzata Szadkowska.

Inni podkreślają wagę edukacji, a raczej jej braku. Nie chodzi jedynie o wpływ spożywania mięsa i jego produkcji na klimat, ale także np. o zastępowanie go produktami roślinnymi oraz o wzrost spożycia nieprzetworzonych produktów roślinnych.

Redukcja spożycia produktów odzwierzęcych do ilości proponowanych przez komisję EAT Lancet mogłaby uchronić nawet 11 milionów ludzi rocznie przed przedwczesną śmiercią — twierdzi Iwona Kibil, dietetyczka, edukatorka i autorka książek.

Raport przypomina też, że na potrzeby produkcji zwierzęcej wykorzystuje się ponad trzy czwarte dostępnych nam gruntów rolnych. Z kolei na około 40 proc. gruntów wykorzystywanych do uprawy roślin produkuje się pasze dla zwierząt, a tymczasem zwierzęta dostarczają tylko 18 proc. kalorii i 37 proc. białka w naszej diecie. I jeszcze jedno: ok. 70 proc. wszystkich antybiotyków na świecie jest podawanych zwierzętom hodowlanym, co przyczynia się do wykształcenia oporności na te leki. Przewiduje się, że do 2050 r. będzie ona zabijać 10 mln ludzi rocznie.

Redukcji spożycia mięsa nie ma w krajowych strategiach

REKLAMA

A jak to spożycie mięsa wygląda na całym świecie, w ujęciu globalnym? Wśród krajów, które wymagają największej redukcji, jeżeli chodzi o spożycie mięsa, prym wiodą z wynikiem 82 proc. Stany Zjednoczone. Na kolejnych miejscach plasują się: Australia i Argentyna (po 80 proc.) oraz Izrael (78 proc.). Z kolei pod względem koniecznej redukcji spożycia jaj kolejność wygląda zgoła inaczej. Pierwsze miejsce przypada Meksykowi (76 proc.), który wyprzedza Chiny (76 proc.), Japonię (75 proc.), Holandię (74 proc.) oraz Malezję (73 proc.). 

Pomimo przekonujących dowodów, kraje nie uwzględniają ograniczenia żywności pochodzenia zwierzęcego w swoich krajowych planach działania lub strategiach żywnościowych - czytamy w raporcie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA