To będzie lincz na bankach, Sąd Najwyższy może nakazać zwrócić Polakom ogromne pieniądze
Idźcie po popcorn, ale bez pośpiechu, możecie spokojnie jeszcze poszukać promek, gdzie popcorn jest najtańszy, bo Sąd Najwyższy zbierze się dopiero 26 stycznia. Ale przedstawienie może być niezłe, bo to kolejny krok do tego, by banki przestały robić co chcą i zaczęły robić to, co mówi prawo. Tym razem, jak dobrze pójdzie, banki mogą zostać zmuszone do zwrotu części prowizji za udzielenie kredytu hipotecznego, jeśli został spłacony przed czasem.
Wielu może się zdziwić o co chodzi, bo przecież już teraz tak jest, że jeśli spłacasz kredyt wcześniej niż zapisano w umowie kredytowej, to normalne, że bank oddaje ci tę część kosztów kredytu, które przypadają na okres, o który skróciłeś spłatę.
To, co zapłaciłeś jednorazowo na początku, niekoniecznie przepadło
Ale przecież oprócz okresowych kosztów kredytu, które ponosisz w zależności od tego, jak długo spłacasz raty, płacisz bankowi również opłaty jednorazowe w momencie zaciągnięcia zobowiązania. To chociażby prowizja za udzielenie kredytu i opłata przygotowawcza. Zwrotu części tych opłat dziś nie dostaniesz.
I z jednej strony to logiczne - bank ponosi dokładnie takie same koszty i wykonuje dokładnie taką samą pracę, udzielając ci kredyt, niezależnie od tego, czy spłacasz go przez 25 lat czy tylko przez 15.
Ale to teoria, w dodatku uproszczona. Bo w praktyce zaciągając kredyt, możesz często wybrać sobie, czy wolisz zapłacić wyższą prowizję jednorazowo na początku, żeby potem mieć niższą marżę, czy wolisz na starcie zapłacić mniej bankowi, kosztem wyższej marży w trakcie spłaty kolejnych rat.
I tu już sprawa się komplikuje, co zauważył sąd w Szczecinie, który skierował sprawę do Sądu Najwyższego, uznając, że być może dziś ochrona konsumenta jest niepełna, skoro bezwarunkowo nie należy mu się zwrot części prowizji za udzielenie kredytu w przypadku szybszej spłaty.
Krótko mówiąc: jakiś sędzia uznał, że kiedy spłacicie hipotekę przed czasem, bank powinien oddać wam proporcjonalną część prowizji zapłaconej na początku, ale ponieważ sprawa nie jest oczywista, poprosił Sąd Najwyższy, żeby wypowiedział się w tej sprawie.
Banki przestają ustalać reguły gry
Jeśli SN uzna, że takie rozumowanie ma sens, klienci spłacający przed czasem hipoteki będą mogli odzyskać kilkaset do kilku tysięcy złotych. A szanse na korzystne dla klientów rozwiązanie są wcale niemałe, bo Trybunał Sprawiedliwości UE już w 2019 r. uznał, że również prowizję i opłaty przygotowawcze należy oddawać proporcjonalnie klientom, tylko w tamtym przypadku chodziło o kredyty konsumenckie, a nie hipoteczne. Formalnie jest różnica, więc trzeba stanowiska SN, ale logicznie rzecz biorąc to analogiczna sytuacja.
Choć z drugiej strony nie można jeszcze sprawy przesądzać, bo sąd kieruje się prawem, nie chłopskim rozumiem, a podstawą prawną dla kredytu konsumenckiego i hipotecznego są dwie różne ustawy.
Ale wiecie co? Niezależnie od wyroku Sądu Najwyższego, to znamienne, że coraz częściej wymiar sprawiedliwości podważa to, co dotąd było niepodważalne. Przez lata banki same interpretowały prawo, a wszyscy uznawali za prawdę objawioną. To, co dobrego zrobili nam wszystkim frankowicze, to podważenie tego odwiecznego prawa, że jeśli bank coś robi, to widocznie ma do tego prawo i nie ma o czym dyskutować. Otóż często jest o czym, tylko do niedawna nikt nie miał na to odwagi.