Zaczynam wierzyć, że WIBOR będzie już tylko spadał. Nie zwariowałam, sami zobaczcie, co się dzieje
RPP odpuściła kredytobiorcom już na październikowym posiedzeniu, ale WIBOR mimo to wcale nie odpuścił i dalej rósł. Rynek najwidoczniej wcale nie uwierzył, że ta przerwa w podwyżkach może naprawdę okazać się zakończeniem cyklu. W listopadzie RPP znów stóp nie podniosła i wygląda na to, że rynek przestał grać przeciwko Radzie. Od 9 listopada WIBOR grzeczniutko spada, ba, dostał kolejne argumenty, żeby więcej nie urosnąć.
WIBOR się stacza, a wszyscy się zastanawiają, czy to tylko chwila słabości, czy mu zostanie tak na dłużej. Nikt nie ma szklanej kuli, ale to może być ten moment, kiedy WIBOR po wielu miesiącach w końcu się uspokoi i przestanie rosnąć. Nareszcie - powiecie, bo od kilkunastu miesięcy parł do przodu niezależnie, czy RPP podnosiła stopy czy chwilowo akurat nie.
Wieloletni szczyt na WIBOR 3M wypadł 7 listopada, kiedy jego wartość osiągnęła 7,61 proc. A przypomnę, że już 5 października na przedostatnim posiedzeniu RPP przerwała cykl podwyżek i nie zmieniła wysokości stóp proc. Rynkowi wcale to nie przeszkodziło obstawiać, że w przyszłości stopy będą jeszcze wyższe i WIBOR, a wraz z nim raty kredytów, rósł.
5 października mieliśmy lokalny szczyt na poziomie 7,33 proc., potem chwilowy spadek w reakcji na decyzję RPP, ale już dwa dni później stawka ta znowu zaczęła rosnąć, idąc na kolejne wieloletnie rekordy. Mimo że stopy nie rosły, wasze poszły w górę.
I tak dobiliśmy do 7,61 proc. tuż przed listopadowym posiedzeniem RPP. Rada znów nie podniosła stóp. To znowu spowodowało zjazd WIBOR-u, ale tym razem inaczej niż w październiku.
Ta sama decyzja RPP, inne zachowanie WIBOR-u
Po pierwszej reakcji, gdy WIBOR 3M znów w dwa dni zrobił nam zjeżdżalnię, spadając do 7,42 proc., inaczej niż w październiku nie zaczął znowu się wspinać, ale od ładnych paru dni dalej schodzi coraz niżej.
I mimo że nadal są tacy, co twierdzą, że cykl podwyżek stóp wcale nie został zakończony i wrócimy do niego na początku 2023 r.
I mimo że będzie do tego kolejny pretekst, bo rozbrojenie ogromnej części tarczy inflacyjnej, czyli rezygnacja z obniżki VAT na prąd, ciepło, paliwa, gaz ziemny i nawozy, może podbić inflację na początku przyszłego roku o dodatkowe 2-2,5 pkt. proc.
Ha! Sam skok stawki VAT może być doskonałym pretekstem dla przedsiębiorców, by w tej wymuszonej przez rząd podwyżce cen ukryć dodatkowo podniesienie własnych marż. Ostrzegali przed tym zresztą ekonomiści, kiedy tarcza antyinflacyjna wchodziła w życie.
To powody, by spadek WIBOR uznać jedynie za chwilowy. Bo przecież jak ceny dalej będą rosły, dalej rosnąć będzie inflacja, a więc podwyżki stóp będzie trzeba wznowić.
Ale to tylko teoria, bo jest też druga strona medalu.
Koniec straszenia inflacją, czas ćwiartować niedźwiedzia
Prognozy ostatnio zrewidowali ekonomiści banku Credit Agricole, a to jedni z tych, których staram się słuchać jak najuważniej. I wiecie co? Chociaż to właśnie zlikwidowanie części tarczy antyinflacyjnej stało się pretekstem do rewizji prognoz inflacji, Credit Agricole doszedł do optymistycznych wniosków.
Według nich w przyszłym roku inflacja zacznie szybko hamować - tak szybko, że na koniec 2023 r., a dokładnie w czwartym kwartale, zejdzie nawet do poziomu 5,9 proc.! A to oznacza, że średnioroczna inflacja w 2023 r. według analityków wyniesie 11,8 proc.
To duże lepsze informacje niż te, które niedawno zaprezentował nawet NBP w projekcji inflacji. Przypomnę, że bank centralny zapowiadał, że w przyszłym roku średnioroczna inflacja wyniesie 13,1 proc.
Komisja Europejska straszy jeszcze bardziej - średnioroczna inflacja w 2023 r. to według niej 13,8 proc.
I jeszcze Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG) - 14,1 proc. W takim scenariuszu inflacja w grudniu 2023 r. może obniżyć się do 8,0 proc. - przewidują eksperci IPAG.
A tu cyk - mamy prognozę poniżej 6 proc.
Dlaczego wierzę tej najbardziej optymistycznej? Bo we wtorek pojawiły się nowe dane. Wszystkie słabsze niż oczekiwano. Produkcja przemysłowa w Polsce miała wzrosnąć w październiku o 7,8 proc. rdr, a już to oznaczałoby osłabienie, bo we wrześniu rosła o 9,8 proc. Okazało się, że prognozy były przestrzelone i wzrost wyniósł tylko 6,8 proc.
Wynagrodzenia? Miały rosnąc o 14 proc., wzrosły tylko o 13. proc.
Analitycy mBanku piszą, że wszystko idzie zgodnie z planem. Gospodarka zwalnia, co wspiera gołębi z RPP, którzy więcej stóp podnosić już nie chcą.
Rafał Hirsch na Twitterze obwieścił nawet, że został nam już mniej niż rok do pierwszych obniżek stóp procentowych w Polsce.
Pewnie jeszcze za wcześnie, żeby dzielić skórę na niedźwiedziu, ale WIBOR nie jest ślepy i widzi to samo, co Rafał, a w dodatku taką ma naturę, że niedźwiedzia ćwiartuje wcześniej niż inni.
To rzeczywiście może ten być moment, kiedy WIBOR w końcu przestanie podnosić wasze raty.